Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2017, 21:25   #26
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kiedy wszyscy już dopełnili formalności markiz, jako gospodarz zapraszał dalej.
- Signora Contarini, służąca i lokaj zaprowadzą ciebie i twoich ludzi do przygotowanych komnat. Jeśli nie jesteś zdrożona, zapraszamy potem na kolację. Będzie nam - wskazał na siebie oraz siostrę - bardzo miło dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja w pięknej Florencji. Jeśli jednak jest pani zbyt znużona podróżą, to oczywiście daj znać przez któregoś ze sług.
- Chętnie potowarzyszę wam przy kolacji, jednak muszę uprzedzić, że przestrzegam postu i nie mogłabym się cieszyć wszystkimi przygotowanymi pysznościami. - Agnese lekko poruszyła głową i po chwili rozpoczął się rozładunek. - Jeśli jednak nie przeszkadza markizowi późna pora z przyjemnością porozmawiałbym z nim po posiłku. - Uśmiechnęła się. - Oczywiście z pańską przeuroczą siostrą również.
- Ależ oczywiście signora. W Rzymie prawdziwe życie zaczyna się dopiero wieczorem, kiedy skwar dnia opuści ulice. Będzie mi bardzo miło porozmawiać.
- I mi również, pani - młoda dziewczyna chyba zarumieniła się z radości, gdy pani Contarini dostrzegła ją oraz wymieniła. Wiele bowiem osób poprzestałoby wyłącznie na jej bracie, jako głowie gałęzi rodu.
- Natomiast post, signora, szczerze podziwiam, gdy tak piękna dama, jak ty, tak młoda oraz szlachetnie urodzona pamięta, czym jest prawdziwa pobożność, podczas gdy wielu, którzy powinni świecić przykładem, oddaje się sprawom świeckim - widać było, iż młody markiz nie przepada za hulaszczym życiem oraz rozpustą. Nieczęsty przykład człowieka, który hamował się nie ze względu na konieczność, ale dlatego, iż uznawał to za dobre oraz prawdziwie uczciwe. - Zapraszam, wejdźcie. Panu Borso już pokazałem, gdzie mogą na dziedziniec wjechać powozy oraz gdzie jest stajnia.

Di Colonna ruszył do środka z siostrą. Niewątpliwie mieli jeszcze trochę przygotowań. Przy Agnese pozostał lokaj oraz służąca. Obydwoje skłonili się.
- Pozwoli signora, że odprowadzimy ją do komnat oraz wskażemy pokoje służby?
- Jak cię zwą, lubię znać imiona osób, które za mnie odpowiadają. - Wampirzyca uśmiechnęła się najpierw do lokaja, a potem do stojącej obok do kobiety. Zawsze znała imiona swoich służących.
- Jestem Paolo, lokaj, a to Margerita - obydwoje skłonili się wymieniając imiona. Chyba spodobało im się, że obca pani zachowuje się po ludzku nawet. Właściwie było to bardzo rzadkie wśród rzymskiej szlachty. Po przedstawieniu czekali tylko, jak Agnese da znak do wejścia do środka pałacu.
- A więc prowadź Paolo. - Agnese delikatnie uniosła dłoń, dając znak by szedł przodem. Oczywiście życzenie signory zostało uhonorowane. Lokaj i służąca ruszyli do środka prowadząc Agnese oraz kilku służących. Oczywiście pod ręką była także Gilla. Reszta udała się z wozami na wewnętrzny dziedziniec pałacu. Contarini nie szła jednak przez dziedziniec, tylko bogato zdobionymi korytarzami. Sufity kasetonowe oraz freski znajdowały się na niektórych ścianach. Widać jednak było, iż wszelkie prace zostały zakończone przed wieloma laty, pewnie za czasów Pawła II. Odtąd majątek trwał w swoim stanie, nienaruszony, ale także niewzbogacany kolejnymi dziełami sztuki, na które trzeba było mnóstwo pieniędzy. Mówiło to wiele o sytuacji materialnej markiza, zapewne całkiem przyzwoitej, lecz jednak nie jakiejś super.

- Na prawo, signora jest pałacowa bazylika pod wezwaniem świętego Marka - wskazał lokaj Paolo korytarz, który biegł prosto, by skręcić na prawo potem. Wampirzyca czuła stamtąd lekką aurę złota wydzielającego całkiem silne halo. Przynajmniej własnie tak się zdawało, skoro mogła je wyczuć sporo metrów dalej. - Przedtem tutaj był zwykły kościół, lecz Jego Świątobliwość Paweł II podniósł go do rangi bazyliki. Msze wprawdzie są tutaj rzadko, lecz zawsze można przyjść się pomodlić.

Weszli po schodach na piętro, potem na jeszcze kolejne szerokimi schodami.
- Całe to skrzydło, wraz z piętrem poniżej jest przeznaczone dla potrzeb Waszej Dostojności - lokaj widać niespecjalnie wiedział, jak tytułować Agnese. Dlatego użył względnie bezpiecznej tytulatury. - Na tym piętrze jest sześć dużych komnat dla pani oraz najbliższych pani współpracowników. Piętro niżej wedle tego samego pionu 16 pokoi dla służby. Twój pokój, signora - podszedł do szerokich drzwi otwierając.


Pokój signory był duży. Niewątpliwie także należał do najładniejszych w pałacu, skoro pozostawiono go dla głównego gościa.
- Dziękuję Paolo, czy mógłbyś pomóc moim ludziom się odnaleźć? Z przyjemnością sama rozejrzę się po pokojach. - Nie czekając na odpowiedź lokaja, Agnese ruszyła w stronę drzwi prowadzących do kolejnych pokoi.
- Oczywiście, signora - lokaj skłonił się, zaraz zaś za nim służąca, która chyba odgrywała głównie rolę przytakiwaczki oraz osoby pozostającej w gotowości gdyby Agnese zażyczyła sobie do obsługi niewiasty. Razem opuścili piętro kierując się niżej, ku reszcie pokojów służby. - Aha, pozwól jeszcze, bezpośrednio pod nami na parterze jest łaźnia. Jeśli miałabyś ochotę signora skorzystać, ktoś ze służby zaprowadzi cię, lub każdego z twojego orszaku.

Tymczasem reszta pomieszczeń na tym piętrze była podobna, choć mniejsza. Porównując do komnaty Agnese freski na ścianach były pojedyncze oraz uboższe. Także meble nie mające zdobień rzeźbionych. Lecz jednak także zawierały wszystko, co potrzeba. Były bardzo wygodne. Wszędzie stało szerokie łoże, pod ścianą kominek, kilka stolików, krzeseł oraz skrzynie na rzeczy. Mogło się to podobać, chociaż oczywiście było surowsze, niżeli jej własny pałac.

Wampirzyca zwróciła się do podążającej za nią Gilli.
- Przygotuj mi kąpiel i jakieś ubrania na to spotkanie. - Uśmiechnęła się. - Powinnam olśnić, naszego cnotliwego Markiza.
Gdy ghulica odeszła wampirzyca podeszła do jednego z okien. Będzie musiała przygotować swoją sypialnię, tak by nie wpadał do niej najmniejszy promyk słońca. Akurat to nie stanowiło problemu, ponieważ każde okno posiadało drewniane okiennice oraz grube kotary. Teraz jednak wyostrzyła zmysły zaciekawiona tym co poczuła przechodząc korytarzami. To miejsce mogło samo w sobie być dla niej nie lada ciekawostką.

Gilla oczywiście słyszała o łaźni na parterze pałacu, tak jak pozostałe osoby. Wiedziała więc, gdzie się udać. Wydała jeszcze wcześniej polecenia garderobianej, co do odpowiedniego stroju i ruszyła. Służąca przygotowywała naręcze całego stroju. Wiedziała jednak, że pani nie ubierze go, aż po kąpieli. Chwilę potem wróciła Gilla.
- Signora, kąpiel jest gotowa. Łaziebne czekają na ciebie - zakomunikowała.
Anese uśmiechnęła się do ghulicy.
- Skoro nie chcesz być moją łaziebną, mogę skorzystać z ich pomocy. - Mrugnęła do niej i ruszyła w stronę łaźni. Po ich igraszkach, sprzed dwóch nocy Agnese zapewniała Gilli odrobinę rozrywki ze swojej strony. Choćby to miała być odrobina dotyku w karecie.
- Tego nie powiedziałam, signora - uśmiechnęła się ghulica - zawsze mogą poczekać za drzwiami.

Wszystko wydawało się tak fantastyczne, dopięte na ostatni guzik, jednak los pokrzyżował nieco plany obydwu paniom. Bowiem kiedy doszły do miejsca kąpieli okazało się, iż ktoś już zażywa owej przyjemności. Pozytywne natomiast było to, że owa łazienka przypominała raczej większą łaźnię, gdzie może się kąpać jednocześnie więcej osób. Agnese oraz Gilla ze zdziwieniem zauważyły cztery panie, wśród nich pannę Sophię, dziecko oraz jego opiekunkę. Dwie łaziebne stały przy ścianie. Widać było, że kobiety przyszły tutaj dosłownie przed momentem.


Sama łaźnia była ładna, wykładana kafelkami oraz zdobiona. Sophia, która dostrzegła agnese poderwała się.
- Signora Contarini, nie wiedziałam, że zechce pani odwiedzić teraz łaźnię. Mam nadzieję, że ja i moje przyjaciółki nie przeszkadzamy pani - widać było, że jest zakłopotana i nie za bardzo wie, co powinna powiedzieć.
- Oh nie ma problemu, zarówno mi jak i Gilli przyda się kobiece towarzystwo. - Agnese uśmiechnęła się. Obróciła się do ghulicy. - Pomożesz mi się rozebrać?

prezencja 1 - 9,6,8,4,6,6,



- Tak pani - ghulica potrafiła celebrować zdejmowanie szat. Panie wlepiły spojrzenie w piękną Florentynkę, która ukazywała im coraz to większe fragmenty swojego ciała, aż wreszcie stanęła zupełnie nago, wywołując u dwóch pań zachwyt, u dwóch zaś umiarkowaną zazdrość.

Tymczasem Sohia przedstawiała je po kolei.
- Pozwól signora - wskazała na młodą kobietę półsiedzącą półleżącą na kamiennym blacie - panna Felice della Rovere - dziewczyna musiała być pewnie jedną z wielu krewnych kardynała, który był największym przeciwnikiem Aleksandra VI. Dziewczyna uprzejmie skinęła jej głową, elegancko, arystokratycznie, ale bez jakiejś atencji. Jej oblicze raczej wyrażało ciekawość niż cokolwiek innego.

Sama Sophia stała przed wizerunkiem delfina. Widać, że patrzy ze szczerym zachwytem na Agnese. Widocznie na nią podziałał cudowny czar Prezencji. Obok niej siedziała kolejna elegancka dama, również młoda.
- Mirelle Corsinari - przedstawiła dziewczynę wymieniając nazwisko znanego rodu miejscowych arystokratów. - Oraz Izabela Gonzaga - wskazała na czwartą z nich, również zapatrzoną w Agnese - a to jej córka Hipolita - pokazała dwuletnie dziecko, które właśnie od niani szło na ręce mamy. - Moje drogie, to signora Agnese Contarini z Florencji, która gości u mojego brata - przedstawiła także wampirzycę. - Oraz pani Gilla, jej przyboczna - wyjaśniła oględnie.

Tymczasem podczas tego przedstawiania ghulica rozebrała się sama i stanęła obok Agnese skinąwszy wszystkim paniom na powitanie. Signora Contarini powoli podążała wzrokiem po kobietach, w miarę jak Sophie je przedstawiała by powrócić do przedstawionej na początku do Felice Uśmiechnęła się do kobiety.
- Cieszy mnie, że mogę tak szybko poznać tak zacne osoby na samym początku mojego pobytu w Rzymie. Pozwólcie że dołączymy.

zauroczenie wygląd +empatia (trudność jego siła woli) rzut : 8 kości 4,9,3,3,10,3,7,7, przerzucam 10 - 2, w sumie przy st 7 4 sukcesy - miesiac



Twarz młodej damy ozdobił uśmiech. Prezencja zadziałała bezbłędnie.
- Oczywiście signora Contarini, będzie nam bardzo miło - spoglądając na Agnese widać już było oprócz ciekawości autentyczną życzliwość oraz uznanie. - Czy może nam pani opowiedzieć o Florencji?
- Tak - dodała Mirelle Corsinari. - Proszę powiedzieć, jakie stroje obecnie są modne.
- Właśnie - dodała Felice - jedynie Izabela żyje światowym życiem w Mantui, nie to co my tutaj.
- Ale jest mężatką.
- Och, za markiza sama bym wyszła, gdyby mnie spotkał ten zaszczyt - uśmiechnęła się Sophia i umilkła łapiąc się, iż swoją paplaniną nie dały odpowiedzieć Agnese.

Wampirzyca przysłuchiwała się im z rozbawieniem. Skinęła na Gillę by ta oblała ją wodą i zaczęła myć. Ghulica robiła to powoli, bardzo dokładnie. Sama rozsiadła się wygodnie, eksponując swoje kobiece wdzięki.
- Mam nadzieje, ze uda mi się zaspokoić waszą ciekawość. - Wampirzyca przeniosła wzrok na ostatnio jeszcze nie zauroczoną nią kobietę Mirellę. - Więc stroje.

zauroczenie - 3,5,7,5,7,3,8,6



- Tak, stroje - wszystkie panie, łącznie z Mirelle, patrzyły na Agnese niczym na wyrocznię.
Agnese zaczęła opowiadać spokojnym tonem.
- Nie wiem czy słyszałyście, ale furorę we Florencji robią obecnie Weneckie koronki, osobiście sprowadzam je od pewnego kupca prowadzącego kram w mojej kamienicy… - Mówiąc poddawała się drobnym pieszczotom Gilli. Tak chętnie położyłaby swoje łapki też na innych kobietach. Miała ochotę na bliskość żywych istot. Ich ciepło. - … Najpiękniejsze mają wielki oczka, cudownie odsłaniające ciało. Grimani ma cudowne florystyczne wzory. Doskonale do tego pasują bogato haftowane tkaniny, przyznaję się, te zakupuję we Florencji. Nigdzie indziej nie widziałam by hafciarki robiły takie cuda ze złotą nicią i perłami. - Przy tej uwadze Signora wskazała na odłożoną na bok suknie, która delikatnie mieniła się w świetle świec.

Uśmiechała się cały czas, uważnie przyglądając kobietom. Tymczasem dziewczyny słuchały wręcz zapatrzone w Agnese. Oczywiście zadawały pytania. Jaki kolor, jak długa suknia, jakie falbanki, czy wypada, żeby pończoszki były zdobione złotym haftem, jakie ubierać klejnoty oraz sto innych pytań, które mogłaby zadać interesująca się modą kobieta. Widać było autentyczny, no prawie autentyczny, bo wywołany Prezencją, entuzjazm w ich głosach. Agnese już wręcz widziała ich myśli, jak biegną do krawcowych, zamawiają odpowiednie materie oraz każą sobie uszyć suknie wedle słów signory Contarini. Wszystkie zachowywały się mile, uprzejmie w stosunku do służby i ogólnie Agnese odbierała je pozytywnie.

- Pani, czy masz ochotę na masaż przed kolacją? - spytała Gilla wskazując na specjalny olejek stojący na półce obok delfinów. - Nauczyłam się kiedyś tej sztuki podczas odwiedzin Sycylii, jeśli jej szlachetna pani, chciałabyś doświadczyć? - Agnese wyczuła jej w głosie silne napięcie.

Wampirzyca obejrzała się na ghulicę. Nie to, żeby opowiadanie kobietom o strojach jej przeszkadzało, ale planowała inaczej spędzić ten czas i dziwne napięcie nie dawało jej spokoju.
- Z wielką przyjemnością. - Uśmiechnęła się do Gilli.

Agnese pięknie położyła się na brzuszku na specjalnym podeście do wykonywania masażu. Signora po prostu chyba miała jakiś nadprzyrodzony talent, że cokolwiek nie robiła, wyglądała po prostu ślicznie. Poruszyła wypiętą pupcią, zakręciła nóżkami i właściwie nagle ghulicy zaschło wewnątrz ust. Patrzyła niczym urzeczona na piękne ciało swojej pani. Chwilę masowała ją wyłącznie spojrzeniem nawet nie mogąc się poruszyć uderzony gwałtownym ciosem wdzięku. Wampirzyca wyprężyła się, rozciągając się na podeście. Po długiej podróży już sam fakt położenia się był odprężający.
- Możesz zacząć. - Mrugnęła do ghulicy.
 
Aiko jest offline