24-02-2017, 20:05
|
#43 |
| Pauline oparła się o fotel. Jako kobieta nauki nigdy by nie uwierzyła w to, co się właśnie wydarzyło. Być może nawet dalej wmawiałaby sobie, że to jakieś przewidzenie lub choroba psychiczna, gdyby nie to, że na ścianach pokoju były bąble – niewątpliwy dowód tego, iż pociąg z piekła rodem był prawdziwy.
Co gorsza, biedna MacMoorówna widziała, jak jej przyjaciele – Eleonor i hrabia Zamoyski – zniknęli w powietrzu. Był to dla niej spory szok, a im dłużej nad tym myślała, tym bardziej implikacje tego faktu dochodziły do jej świadomości. Zniknęli. Nie ma ich. Przepadli. Jak kamień w wodę.
Pauline usiadła na fotelu, biorąc głębokie wdechy i wypuszczając powoli powietrze z płuc. Cała się trzęsła.
Miała nadzieję, że którychś z panów coś wymyśli. Ona sama była zbyt pogrążona w strachu, szoku i rozpaczy by zaproponować jakiś pomysł – zakładając oczywiście, że istnieje jakakolwiek możliwość by przywrócić do świata dwójkę zagubionych dusz. |
| |