Wątek: Gdzielnik
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2017, 20:29   #19
Czudak
 
Czudak's Avatar
 
Reputacja: 1 Czudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumnyCzudak ma z czego być dumny
Matka wszystkich nieprzeniknionych wyrazów twarzy, tudzież pyska, była frontem Cassandry, kiedy Tulea naskoczyła na nią ze swoją krytyką. Podniosła skrzydło i otworzyła pysk, aby zaprotestować po raz drugi, ale tym razem, zamiast unieść dłoń, jej rozmówczyni najzwyczajniej postanowiła usunąć się z dialogu. Syntetyczna bestia siedziała tam jeszcze przez paręnaście sekund, patrząc za rozmówczynią, ale oczywiste było, że to już koniec na dzisiaj i będzie spać na dworze.

Ściągnęła naszyjnik, który wcześniej sobie zrobiła i zawiesiła go na wypustce jednej z rzeźb. "Potrzebujesz czasu do namysłu..." Bez dostępu do Telekinezy, sztucznej grawitacji i z pomylonymi dyrektywami, jej mobilność będzie od teraz ograniczona, zauważyła. Wzdychając, zbliżyła się ścieżką do drzewa, które spoglądało na sadzawkę poniżej. Postanowiła się na nie wspiąć. Skończyło się to tym, że w pierwszej próbie udało się jej przemieścić na najniższą z gałęzi, po czym chwyciła pyskiem za tę powyżej i... spadła na kuper. Nic sobie z tego nie czyniąc, w drugiej paskudnie połamała lotki w prawym skrzydlisku. Po skupionym spojrzeniu te błyskawicznie się zrosły, po czym przymierzyła się do rozbiegu. Więc do trzech razy sztuka - wtedy to podopieczna znalazła się na najgrubszym z konarów, wykorzystując cud przyśpieszenia i wrodzonej zwinności. Rączo balansując te metry nad gruntem, zapętliła ogon na gałęzi i opuściła się poniżej, żeby się pokiwać.

"Co ja mam tu robić?" Pomyślała, dyndając. "Tulcia jest w porządku, ale ma trudne dni, których w żaden sposób nie kontroluje, no i jest, jak jest. Z takimi ludźmi nie pogadasz, dopóki im nie przejdzie. Chociaż rzeczywiście powinnam sobie darować ten tekst o błędzie. Kwazar, moim błędem było to, że włączyłam się do tego długowiecznego społeczeństwa..."

"Pitolenie. Patrząc na tych wszystkich ludzi o nienachalnej elegancji, łatwym dostępie do wszelkich bogactw, i tej..." Zagapiła się na wzgórze na horyzoncie, nad którym przesuwały się deszczowe chmury. "...tej potężnej życiowej energii, którą emanują, byłam zauroczona z miejsca. Kto nie chciałby zostać zjawiskowym człowiekiem, nie... boginią, bogiem, który opływa w luksusie, przebywając wokół innych, tak samo niezwykłych istot? I się z nimi notorycznie króliczyć?"

Na to ostatnie mocno spąsowiała. Nie lada wyczyn, kiedy twoim bazowym kolorem jest jasno-wiśniowy. "Może jednak powinnam była posłuchać staruszka Dahiira i próbować zniknąć z klanu na parę miesięcy. Ale pewnie i tak by mnie znaleźli, a prezenty i wizje, które ze sobą przynieśli... oczy wszystko zjedzą. Grrr." Pogrążając się w zamyśleniu, znienacka zaatakowała ją oczywista oczywistość.

- Przecież ja nie muszę tutaj siedzieć - rzekła. Nie było nic o tym, że ma się nie oddalać. Chyżo zeszła z drzewa, tym razem lądując na kopytach. Trzymając się ścieżek, opuściła ogród swej gospodyni, po czym wystrzeliła w pobliski las, w sekundę znikając w jego odmętach.

Wróciła dopiero nad ranem. Z zadkiem ozdobionym kolekcją naklejek, w naciągniętym swetrze, sflaczałą piłką nabitą na róg i pod pachą. Po pachą naprawdę wysokiej kobiety. Nowa kuc-poskromicielka to blondynka o umięśnionych ramionach, lubiąca robocze kombinezony, warkocze i flanelowe koszule. Beznamiętnie rzuciła Cassandrą o ziemię, ciągnąć ją za sobą na smyczy.

- Siostro, mam twojego zmutowanego gada! Otwierej, ale migiem i bierz ją, zanim znowu zwieje! - łomotanie na drzwi tej dziewuchy to jak niespodziewane gradobicie. W międzyczasie, klacz zdołała się jakoś pozbierać, próbując zdjąć przedziurawiony balon z głowy.
 

Ostatnio edytowane przez Czudak : 17-03-2017 o 16:02.
Czudak jest offline