Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2017, 10:02   #12
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
***

Oczywiście, tego Carmen mogła się spodziewać. Yue nie miała w swej kolekcji ubrań, niczego co można było uznać za skromny strój. Także i obecny z krótką spódniczką i figlarnym kapelutkiem trudno można było uznać za przyzwoity. I może rzeczywiście Chinka planowała jakieś skandaliczne zachowania z udziałem Carmen. Niemniej na razie musiały się wkraść do środka. Było już po przedstawieniu. Działały jeszcze automatony sprzątające, ale poza nimi większość ekipy zamykała się w części mieszkalnej odpoczywając po występie. Wykorzystując jedno z przejść monterskich, Carmen poprowadziła Chinkę ku głównej arenie, na której tego dnia występowała.

- Chodź, księżniczko, idź przodem, tutaj trzeba się pochylić w przejściach, więc niech coś mam z tego oprowadzania też. - zachęcała.
- Dobrze dobrze.. ale wiesz… możesz nie tylko popatrzeć.- rzekła z lubieżnym uśmieszkiem Yue idąc przodem i rozglądając się.- Robi wrażenie… jak długo musiałaś ćwiczyć, nim na niej stanęłaś?-
- Zaczęłam wymykać się do cyrku, gdy miałam jakieś 13... może 14 lat. Wtedy też zaczęłam ćwiczyć, bo mnie to bawiło. No a wcześniej babka zapisała mnie na zajęcia szkoły baletowej, więc chcąc nie chcąc miałam już jakieś podstawy w kwestii balansowania własnym ciałem. - powiedziała, po czym, gdy wyszły z korytarza, dodała z niemałą dumą w głosie - Oto główna arena. I... tak jakby mój dom.
- Imponujący… ale mało przytulny. - rzekła Chinka rozglądając się z podziwem.- Tańczyłaś w balecie? Potrafiłabyś jeszcze pokazać parę piruetów?-
- Pani sobie życzy prywatny pokaz? - Carmen złapała ją za rękę i wprowadziła na trybuny.
- Może.. może.. - stwierdziła zalotnie Chinka pozwalając się prowadzić, tam gdzie Carmen ją ciągnęła.
- Proszę zatem spocząć madamme, zaraz zacznie się pokaz. - powiedziała Carmen, kłaniając się dwornie.
Yue usiadła wygodnie zakładając nogę na nogę i przyglądając się Carmen z wyraźnie lubieżnym uśmieszkiem.

Dziewczyna w kilku skokach przesadziła rzędy widowni, lądując z gracją na scenie.
- Ej, nie patrz tak, bo się peszę. - Zaśmiała się do Chinki, po czym nagle spoważniała. Przyjęła pozycję, od której zaczynało się większość układów. Zamknęła oczy. Ciężko było zacząć bez muzyki, ale w końcu była profesjonalistką. odtwarzając melodię w głowie, zaczęła się bujać, przechodząc do kilku prostych układów, które znajdowały się w każdym przedstawieniu. Jej buty może nie były do tego idealne, ale dzięki idealnemu wyważeniu, potrafiła się w ich poruszać nie gorzej niż w baletkach. Jeszcze kilka kroków i spróbowała wykonać pierwszą poważną figurę - podwójny obrót i lądowanie w pozycji “jaskółki”.
- Brawo! Brawo! Bardzo pięknie.- Chinka zaczęła bić głośno brawo z zachwytu, ale dość szybko przerwała nasłuchując. Miała rację… bo ktoś się zbliżał.

Carmen otworzyła oczy, nasłuchując i spojrzała w tamtą stronę, spinając mięśnie. Znajome głosy… kobiece i jeden męski. Kobiety znała… Camilla i Angie. Dwie frywolne akrobatki i tancerki brzucha. Trzeci głos, młody i miły uchu.. był obcy. Ów mężczyzna musiał być ich adoratorem.

Carmen wskoczyła zwinnie na pobliski słup i pomknęła do Yue. Spadła na nią, przyciskając Chinkę do ławki własnym ciałem - po prostu się na niej położyła.
- A to kolejna atrakcja - zachichotała cicho, przykładając palec do ust w znaczącym geście.
Niestety albo na szczęście Chinka też miała ochotę na zrobienie niespodzianki, bezczelnie podwijając powoli suknię Carmen dłońmi. Niby nic, wszak nie były widoczne.

Odgłosy się zbliżały. Angie wyraźnie kokietowała mężczyznę, mówiąc jaki był dzielny, jaki twardy… jak uratował dzielną Amandę. A Camilla tylko jej w tym pomagała, po czym nagle sobie o czymś przypomniała i ruszyła przodem porzucając biedaka na pastwę przyjaciółki. Nie wydawał się on jednak zbyt zmartwiony uprzejmie komplementując urodę Angie.
- Oho, dorwały mojego “wybawcę”... o ty niedobra. - szeptem oburzyła się Carmen, odwzajemniając się pocałunkiem w szyję Chinki.
- I tak to ja mam główną nagrodę… - pupa Carmen była już całkowicie na wierzchu, co prawda w bieliźnie… ale bezczelnie obmacywana przez dwie kobiece dłonie. Tymczasem Camilla oddaliła się już kawałek prawie opuszczając Arenę. A Angie zniecierpliwiona kolejną tyradą mężczyzny, przerwała mu ją namiętnym pocałunkiem.
- Panno Chambers… to się nie godzi. Ja nie chciałbym wyjść w pani oczach…- odgłos rozsuwanego rozporka i głos. - Panno Chambers tak się nie godzi!
- Odwdzięczysz mi się za chwilę… przystojniaku.- padła odpowiedź Angie. Cóż… to był Paryż, stolica rozpusty. Moralność zostawiano za jego murami.
Carmen zamarła, po czym przyłożyła dłoń do ust, by się nie roześmiać.
Yue też się uśmiechnęła łobuzersko wsuwając dłonie pod majteczki i wodząc palcami po nagiej pupie kochanki. Która akurat słuchała coraz bardziej gorących protestów mężczyzny i coraz słabszych zarazem. - Panno Chaaammbers taaak, nie wolno… wolno.. ja jeestem.. jeest… ooooch… taakk.. cudownie jest...eeem.-

O dziwo, Angie jakoś się nie odzywała, pewnie usta miała zajęte.
Agentka spojrzała na nią kręcąc głową w geście bezradności i uśmiechając się jednocześnie. Spojrzenie Yue było bardziej łobuzerskie i drapieżne. I jej działania też. Podczas gdy obie słuchały głośnych jęków ofiary Angie, dłonie Azjatki powoli i skrupulatnie zsuwały bieliznę Carmen w dół, odsłaniając jej nagie pośladki.
- Wypnij w górę.- zasugerowała bezczelnie acz cicho, wiedząc że istnieje niewielka szansa, że wybawiciel Amandy dojrzy przypadkiem nagą pupę swego aniołka.
- Nie ma mowy. Jestem n-u-d-n-a! - warknęła na nią Carmen, choć nie mogła zaprzeczyć, że i jej sytuacja działała na wyobraźnie. No i miała ochotę zobaczyć Angie w akcji. Jednak szlacheckie wychowanie jakie odebrała wciąż w niej było i tworzyło w jej wnętrzu w połączeniu z temperamentem akrobatki dość ciekawą mieszankę.
- Czas to zmienić… Czas byś przestała być nudna.- wymruczała Yue wodząc palcem pomiędzy półkulami jej pośladków. Cmoknęła usta Carmen delikatnie dodając.- No wypnij… są za ładne żeby je ukrywać.-
Z rodzącym się na policzkach rumieńcem, dziewczyna powoli uniosła biodra. Zagryzła wargi, bijąc się z wizjami odkrycia, które zalewały jej umysł. Najgorzej, że w większości pojawiał się Brutus.
Słyszała jęki… głośne jęki mężczyzny. Wypięty w górę tyłeczek Carmen mógł już zauważyć, ale też panujący na arenie półmrok sprawiał, że nie wszystko było wyraźne. Yue uśmiechnęła się wesoło.- Widzisz… nie jesteś nudna.-
Zsunęła w dół bieliznę Carmen i teraz, gdy ona unosiła wypięte pośladki, Yue bezczelnie muskała palcami jej wewnętrzną stronę ud i łono.
Dziewczyna wtuliła rozpaloną twarz w szyję kochanki, aby zagłuszyć własny przyspieszony oddech. Gorączkowo muskała jej skórę ustami, kiedy palce Azjatki zbliżały się do jej wrażliwych skarbów.
A Yue bezczelnie gładziła ów intymny skarb. Jej dotyk nie był intensywny, bo i pozycja w jakiej się obie znajdowały do wygodnych nie należała. Ale sama sytuacja, jęki mężczyzny, wypięty prowokacyjnie pośladek…. dodawały pikanterii.
- Okropna jesteś... - wyszeptała Carmen i wykorzystując fakt, że jest silniejsza, wymknęła się ramionom Yue i przesunęła w dół, na dalsze obszary ławki. Teraz jej usta znalazły się na wysokości fikuśnych majteczek Chinki. Zdecydowanym gestem Carmen odgarnęła jej spódnicę i wpiła się w kobiecość kochanki ustami, nie przejmując się nawet delikatnym materiałem koronki, który je rozdzielał, a zarazem drażnił teraz swoją fakturą skórę Yue
- Straszna..- wymruczała wyraźnie podnieconym głosem Chinka poddając się pieszczotom i mrucząc w rytm jęków ofiary Angie… równie zadowolonej z obecnej sytuacji co ona sama. Dłońmi pieściła swój biust zerkając w dół i dodając.- Ale.. mmmh mm… nikt… nas… nie zobaczy… a...mmmm.. ty masz… śliiiczny… tyłe...czek..-
Carmen pieściła ją salwą długich i mokrych pocałunków, by w którymś momencie z uśmiechem odpowiedzieć:
- Coś za coś, księżniczko... - szepnęła - No chyba, że mam przestać... - mówiąc to odgarnęła materiał majteczek i zmysłowo przejechała językiem po muszelce skarbów Azjatki.
- Coś… za co?- wymruczała Chinka wodząc po obrzeżach swego dekoltu, wychyliła się lekko w górę by zerknąć jak tam Angie sobie radzi.
- Musisz wytrzymać brak mojego zadka - wymruczała Carmen, muskając klejnocik Yue wargami, podczas gdy jej dłoń błądziła już w okolicy, głaszcząc pobudzająco.
- Szkooooda… bo to bardzo ładna pupcia.- wymruczała spolegliwie Chinka poddając się pieszczocie, podczas gdy głośne odgłosy ze strony młodziana świadczyły, że już się poddał i Angie zaczyna spijać śmietankę.
Przez głowę Carmen przemknęło pytanie gdzie podziała się Camilla, była jednak zbyt zajęta Wężową Księżniczką, której ruchy bioder zaczynały zdradzać niecierpliwość. Najpierw jeden, a potem dwa paluszki akrobatki wyślizgnęły się gładko do jej wnętrza. Kobieta była chyba już od dość długiego czasu mocno podniecona.

Pomruki Chinki zrobiły się głośniejsze, jej biodra wychodziły naprzeciw palcom kochanki. Yue wiła się i prężyła na ławce zerkając roziskrzonym wzrokiem w dół. Kolejne ruchy palców Carmen wywołały głośne jęki Azjatki. Na tyle głośne, że do uszu Carmen doszły słowa mężczyzny.- Słyszałaś coś Angelique?
- Nieee.. chyba nie.- stwierdziła w odpowiedzi akrobatka.
Agentka podniosła wzrok na Yue, patrząc na nią z udawaną naganą. Podciągnęła się wyżej i kiedy jej paluszki wciąż penetrowały grotę rozkoszy Chinki, usta Carmen zatykały jej wargi, tłumiąc jęki pocałunkami.
Ręce Yue zaplotły się drapieżnie na karku Carmen nie pozwalając jej uciec od pocałunków, ich piersi ocierały o siebie, gdy dotyk agentki doprowadzał Chinkę do ekstazy. Temu wszystkiemu towarzyszyły kroki i dziewczęcy chichot Angie. Koleżanka Carmen zaciągała swoją ofiarę do swego leża. Musiał się wszak odwdzięczyć jej za tą chwilę przyjemności. Tymczasem wraz z przygasającym płomieniem żądzy Yue, pocałunki kobiet stawały się dłuższe i bardziej czułe. Jeszcze chwilę dłoń Carmen pieściła kochankę, po czym przeszła do leniwego głaskania całego podbrzusza.
- Niemożliwa... - szepnęła jej do uszka.
- Mmm… pokazałaś pupę.- wystawiła język Chinka.- Jak było?-
Upewniając się, że dwójka z areny sobie poszła, Carmen podniosła się i zaczęła porządkować swoje ubranie.
- Nigdy więcej, świntucho! - burknęła, po czym dodała - A to jest podobno moje.
Nim Yue zdążyła zareagować, zaczęła jej ściągać majteczki z szelmowskim uśmiechem.
- Wracasz z gołą pupą do domu, księżniczko.
- No i? Wracam też z tobą.- przypomniała Wężowa Księżniczka.- To jest warte każdych majteczek. A poza tym…- Chinka wstała i pacnęła palcem czubek nosa Carmen.- Nigdy nie mów nigdy.-
Ta wyglądała na załamaną... ale i szczerze rozbawioną.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline