Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2017, 22:18   #63
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Obie wiadomości wyświetlone na jednym ekranie wywoływały swoisty miks uczuć i emocji. Głównie rozbawienie, uznał Remo, wchodząc do metra. Ann odesłał krótkie "ok", nad Eleną zastanawiał się dwie lub trzy stacje. Piękna, wykształcona kobieta. Po tym co widzieli już na pierwszym spotkaniu powinna oddalić się w swoją stronę. Nie zrobiła tego, co dla hakera sugerowało zupełnie inny cel, podobnie jak to było w jego przypadku.
"Ostatnie wydarzenia przyprawiły mnie o potężny ból głowy, na szczęście nic więcej. Dzięki za troskę. Dzieci, zwłaszcza lider, to prędzej moja fascynacja. Nie zależy mi na spotkaniach z grupą "starszych" członków, a na samym Izaaku. No chyba, że bardzo szukasz osoby do towarzystwa."
Nakazał systemowi przetworzyć tę wiadomość na głos i dodał efekt rozbawienia i drobnego flirtu na końcu. Nie miał pojęcia w co gra Elena, nie cisnęło go także do poznawania tej tajemnicy, musiał jedynie grać zainteresowanego osobiście. Kobiety nie przepadały za wiadomością typu "chcę byś wkręciła moją znajomą na imprezę Izaakiem". Nie odpowiedziała od razu.

W pubie, słuchając chłopaków, przestawił się już całkiem na inny temat i tryb myślenia. Opowiedział też o tropie od Jamaza i środkach podjętych.
- Jak ten Walls znajdzie nadajnik, to podejrzewa pójdą i tak w inną stronę, a to jedyna szansa go śledzić bez tracenia całych dni. Co robimy, kiedy Oro znajdzie mieszkanie tej dwójki? Bez nadajników to potrzebujemy kogoś wynająć do roboty.
- Niekoniecznie - Walter wsunął cygaro do ust i zaciągnął się. - Są tu tacy, co zadbali o odpowiedni monitoring Chinatown. Pomagają swoim. Gdyby udowodnić, że ta dwójka pracuje dla kogoś z zewnątrz, pomogliby je wyśledzić.
- Tylko jak to udowodnić? - Remo podszedł do tego sceptycznie. - Podejrzewam, jak przy Wallsie, że z bossem kontaktują się cyklicznie, może nawet nie zawsze w dokładnie ten sam sposób. Można im zaproponować, żeby sami sprawdzili najpierw czym te laski się zajmują.
- Pewnie i tak trzeba będzie zapłacić, to normalka - Parkins wzruszył ramionami, nie odrywając się od ekranu. - My też mało tutejsi. Przez zasiedzenie skośnych oczu nie dostałem - roześmiał się. Deezer wypuścił kilka kółek dymu z ust.
- Zainteresować ich tą dwójką to nie jest zła idea. I ostrzec, by nie grzebali za głęboko.
- Potrzebujemy z tych dwóch kontaktów nie tak wiele, a jednocześnie całkiem sporo. Czas też ma znaczenie - podsumował Remo. - Student w końcu się skapnie, skoro jest taki dobry. Do tego momentu musimy wiedzieć jak się z nim kontaktują. Przeprowadzane transakcje nie są istotne, przerabiałem to już w Jerycho. Gościu nie kontaktuje się z nikim w tym czasie i wraca bezpośrednio do meliny po transakcji. Wymiana następuje kiedy indziej, przekazanie kasy też. Bardzo wątpię w normalny transfer środków, przelewaliśmy za pomocą transakcji bezpośrednich, to jak dać gotówkę w łapę.
- To lepiej żeby Oro się czegoś dowiedział - Jonathan skinął głową. - Lepiej opowiedz co z tą Wierzbovsky. Wtedy w parku to było zabawne.
- Wczoraj według mediów jej siostra postrzeliła swojego męża z kolekcjonerskiej broni - Weezer nie brzmiał na rozbawionego. - Nasz anioł stróż twierdził, że bardzo jej zależało na kontakcie właśnie ze mną. Pewnie dlatego, że tylko mnie wtedy widziała. Dziwne, że nie przez Ferro.
- Może się już nie kochają? - podsunął Jonathan.

Rozmowa toczyła się dłuższą chwilę, kiedy Kye odebrał odpowiedź od Eleny. Także nagraną głosowo, przez co drażniła umysł i inne miejsca jeszcze bardziej niż zwykle.
"Monica proponowała mi dzisiaj inicjację, ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie w takim gronie, więc obiecała mi bardziej prywatne spotkanie. Wtedy jest duża szansa na spotkanie White'a. A ja myślałam, że bardziej interesują cię kobiety."
Murzyn pokręcił głową. Ann nie spodobałaby się ta korespondencja. To nie przeszkadzało mu kontynuować.
"Tylko te odpowiednie. White odniósł sukces bazując na niczym, stąd fascynacja. Inicjacja w twoim towarzystwie brzmi świetnie."
Piękne kłamstwa, albo i nie. Prawdę powiedziawszy tylko gej nie uważałby tej wizji za ciekawą. Dużo zależało jeszcze od formy inicjacji. W następnej wiadomości powitał go najpierw śmiech, zanim Elena dodała jakieś słowa.
"Doskonale, powiadomię cię."

Zanim zdążył się dobrze zastanowić w co się pakuje, wrócił Oro. Rozsiadł się przy stoliku, zamawiając wcześniej piwo. W jego przypadku oznaczało to potrzebę wyluzowania.
- Sprawdziłem te dwie. Mieszkają na Bayard Street, jeśli się nie mylę, to z widokiem na Columbus Park. W okolicy nie rzucają się w oczy nawet jak założą sukieneczki tak krótkie, że odsłaniają tyłki - skrzywił się. - Bazują na perwersjach, założę się, że nie tylko w ubieraniu. Jedna odwiedziła salon tatuażu w czasie mojej przechadzki. W ten sposób nic nie osiągniemy, w Chinatown na Manhattanie może duże nie jest, ale ma za dużo dziur, w których można się ukryć.
- Bez przylepienia łatki będzie trudno - Kye podrapał się po brodzie. - Nawet po zatrudnieniu eksperta.
- Zgadzam się - od razu odpowiedział Azjata. - Nie są papużkami-nierozłączkami, co jeszcze komplikuje sytuację. Musimy wiedzieć więcej.
- Co oznacza śledzenie - Walter skinął głową. - Spróbujemy odgrzebać jakieś kontakty. Jeśli masz swoje: działaj - powiedział w stronę Remo. - W końcu możesz przylepić prawie wszystko pod robotę dla korpo.
Parkins zaśmiał się, kręcąc głową.
- Chcę zobaczyć jak będziesz się tłumaczył z potrzeby śledzenia dwóch nastoletnich Azjatek w skąpych strojach.
- Coś wymyślę - Kye skrzywił się, częściowo też rozbawiony. - Większość opcji blokuje mi student. Widziałem próbkę jego informacji, skoro wie dużo, to musi mieć wtyki wszędzie. Trzeba więc robić wszystko na gębę i bez zapisu w żadnym oficjalnym, podłączonym do sieci systemie.
- Dasz radę - Jonathan wyszczerzył się. - Zresztą może się uda dogadać z tutejszymi. Wtedy w razie czego z puli korpo dorzucimy zapłatę dla nich.
- Wiecie, jest też opcja, żeby dostać się do tutejszego "tajnego" monitoringu samemu - Remo też błysnął zębami. - Jak za dawnych czasów.
- Taa… - Walter zamyślił się, a Oro skinął głową.
- Jak zawiodą negocjacje.
- Dobra. To ja będę się zbierał, negocjacje zostawiając wam. Mam kolację z burmistrzem - Kye dopił swoje piwo.
- Z kim?! - to pytanie, cóż, musiało paść.
- Z burmistrzem. Razem z Ann uratowaliśmy jego córkę przed porwaniem. Podczas kolacji z rodzicami Ann. Szczęście trzyma się nas blisko - roześmiał się Kye, wstając. - Opowiemy przy jakiejś wspólnej posiadówce.

Kiedy wychodził, otrzymał jeszcze wiadomość od Ann.
"Dzwoniła Daniela podobno pieniądze którymi zapłacił Alex w aptece przeszły przez konto PayPal, którego Tomkins nie miał. Spróbuj sprawdzić ten ślad."
Sprawdził godzinę. Nie było szans teraz się tym zająć, odpisał więc krótko.
"PayPal za duży gracz na szybki włam, spróbuję to zrobić inaczej, najpierw przez szefa. Firma na pewno ma dojścia."
W pierwszym odruchu napisał "Dirkuera", lecz to nie ta sprawa. W ostatnich dniach wszystkie się na siebie nakładały. Nie, tu potrzebował nakazu z innego źródła. Wystąpił o niego oficjalnym pismem przez wewnętrzną aplikację firmy, z priorytetem najważniejszym. I tak nie spodziewał się go przed jutrzejszym porankiem albo i popołudniem.
Na dziś i tak miał co innego w planach. Najpierw do siebie, wbić się w wyjściowy ciuch, następnie do Ann. I z ochroniarzem grzecznie do burmistrza. Niezłe jaja.
 
Widz jest offline