Hans popatrzył na krasnoluda z góry, właściwie nie można było na niego inaczej spojrzeć. -Widzę, że nigdy nie walczyłeś ani konno ani z konnymi. Kopia służy do walki konno a ja jestem rycerzem, rycerz walczy głównie konno, po to mi kopia. W czymś muszę nosić: koc, miskę i inne rzeczy. A co do zbroi to nie raz uratowała mi życie.
Poszedł szybkim krokiem do zajazdu. Gdy dotarli zlustrował wszystkich obecnych. Usiadł obok krasnoluda. Kopię i plecak położył przy krześle, miecz dwuręczny i tarcza migdałowa z herbem w kształcie czarnego kroczącego niedźwiedzia, na którym siedziała panna w szacie błękitnej z rękami wzniesionymi i włosami rozpuszczonymi, zostały opart o stolik. Popatrzył na karczmarza i powiedział: -Miodu pitnego i kurczaka.
Zdjął hełm. Jego twarz była jeszcze młoda nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat, nie miał blizn.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |