Nie musieli długo czekać. Grupa jeźdźców dotarła do nich już po paru chwilach. I dość szybko dało spostrzec, iż nie byli to świetnie skoordynowani i wyszkoleni zabójcy, z którymi mieli wcześniej do czynienia.
Okazali się chaotyczną zbieraniną strażników z Weiler, wielu z nich kojarzyli z widzenia i wcześniejszych spotkań w miejskiej strażnicy. Na koniach siedzieli bez większej wprawy, jednak uzbrojeni byli poważniej niż zazwyczaj. I mieli srogie, nieprzyjazne gęby. Gdy podjechali bliżej spomiędzy nich wyłoniła się postać, którą znali jeszcze lepiej. Był to Rudi, zaginiony pomocnik kapitana Holzkopfa, miał posiniaczoną gębę, jego głos drżał i łamał się z emocji, gdy wskazał czwórkę strażników dróg i wydał reszcie polecenie. - Na co czekacie! Pojmijcie ich! |