- Ale... ale... chcesz ich tak zostawić? - zdumiała się Liska. Wydawało jej się, że Orianna lubiła Colina, a teraz?! Czyżby pozostawianie towarzyszy było zaraźliwe? Leomunda przynajmniej miała dobry powód... a w każdym razie tak sobie mówiła. - Po...poczekaj. Może tu mag te... testuje nie tylko roz... rozwiązywanie zagadek ale i cha... charakter? - zasugerowała niepewnie. Przecież Bibliotekarz nie posłałby ich do czarodzieja, który zabija ludzi demonami... prawda? Z drugiej strony Thalandyr też nie był okazem uprzejmości. Z trzeciej zaś... a co jeśli ten wyspowy labirynt to skutek nieudanego czaru i sam Shalandar tutaj gdzieś jest? Od tych myśli Liskę aż rozbolała głowa; tymczasem Orianna zdążyła już odejść dobre kilka metrów. - Po... poczekaj! |