Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2017, 14:03   #31
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Luna


Kiedy na Ziemi wszelkie sprawy zostały już sfinalizowane, Tatiana zdecydowała się dać rozkaz na lot ku Lunie, jak współcześnie nazywano Księżyc. Veles wyniósł wampirzycę i jej męża na orbitę, tam Yul musiał założyć egzo. Na przeładunkowej stacji orbitalnej, para przesiadła się do szalupy, która poniosła ich w stronę głównego osiedla Luny.

[MEDIA]http://www.battlefleetgothic-armada.com/videos/home.jpg[/MEDIA]

Wewnątrz kompleksu istniała atmosfera pozwalająca ludziom oddychać, jednak grawitacja była znacznie słabsza niż na Ziemi. Yul nawet w egzo, poruszał się, jak astronauta z jakiegoś filmu, toteż wstąpił do pierwszego sklepu i kupił błyszczący płaszcz, przypominający zbroję łuskową, którego ciężar sprawiał iż jego chód wyglądał normalnie. Tatiana zaś… latała!
Zafascynowana tym stanem krążyła wokół męża i wpadała na niego. Starając się opanować poruszanie w stanie nieważkości raz po raz wymyślała nowe pozy, w których podfruwała do Yula. Akurat wisiała głową do dołu na wysokości twarzy mężczyzny, gdy coś jej się przypomniało.

- A czy małżeństwo nie powinno wiązać się z tym... obrączkowaniem? - zapytała.
- Czym? - mężczyzna uniósł brew.
- Tak pomyślałam... kiedyś, jak nie dało się zajrzeć komuś do plików, ci którzy brali ślub wymieniali się pierścionkami. Taka tradycja. Niby pierdoła, ale wiesz... gdzieś na skraju kosmosu może to być dla nas faktycznie jedyny symbol więzi. - obróciła się gwałtownie, by spojrzeć mu w oczy - To taka propozycja tylko... nie to żeby mi zależało... - zaczęła kręcić zeznania... i siebie również wokół własnej osi.
Yul patrzył na nią uważnie.
- Hm znaczy, taka biżuteria? wiesz… to brzmi całkiem sensownie, tak jak nieśmiertelniki! tak, to naprawdę świetny pomysł. - zgodził się i widać było, że w jego głowie zachodzi teraz proces myślowy… albo raczej pośpieszne dokształcanie się cichaczem z sieci.
- Owszem. - zgodziła się Tatiana - Choć byli też tacy, którzy tą biżuterię sobie tatuowali na palcu. Dobre dla zapominalskich. - rzuciła, znów odpływając gdzieś w bok, by odbić się od jakiejś ściany i wpaść na egzo Yula.
- Hmm… - zamyślił się Yul. - Aaa! dobra, już widzę co to tatuaż. - wyjaśnił. - Marsjanie je często mają, jak i inne ozdoby, czy widoczne implanty. Nie wiedziałem, że lubisz takie rzeczy, na Ziemi mało kto je ma. No ale tutaj… znajdziemy wiele różnych salonów handlowych.
- Nie mówiłam, że lubię. Po prostu zaproponowałam. W ogóle dla mnie podróż w kosmos... wiesz, że to brzmi jak bajka? Nie wiem jak się przygotować. Co zabrać... Pewnie przydałaby się broń. Pytanie czy to się kupuje czy dostaje od tych pomarszczonych.

Yul przyciągnął fruwającą wampirzycę do siebie i popatrzył jej w oczy starając się nie śmiać.
- Tatiana… jesteś Hetmanem całej floty… jeśli czegoś możemy nie mieć pod dostatkiem to na pewno nie jest to broń. Zresztą, statki kosmiczne są napędzane atomowo. czyli detonujesz za sobą ładunek jądrowy i siła odrzutu popycha okręt do przodu, detonujesz kolejny ładunek i kolejny kolejny… słowem, aż osiągniemy jakieś 10 procent prędkości światła. Słowem… mamy tysiące głowic atomowych tylko jako paliwo.
- Ciągle to do mnie nie dociera.
- przyczepiła się do niego, obejmując mężczyznę za szyję - No dobra, to co robimy? I najważniejsze... w co ja tam mam się ubrać?!
Mężczyzna uśmiechnął się i pociągnął kobietę za sobą idąc poprzez pasaż handlowy.
- Weteranka pewnie preferowała by zbroję ceremonialną, ale są też bardziej subtelne ciężarki - powiedział dotykając jednej ze ścian i otwierając okno przeglądarki.
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/d9/d0/c0/d9d0c033bea513aa9464b74d71e17310.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/91/9d/e7/919de7d9ef26105a6501071fc40a91b9.jpg[/MEDIA]

Tatiana zaś im dłużej pozostawała w niskiej grawitacji, tym więcej implikacji tego stanu do niej dochodziło: przecież dzięki potencji, mogła manipulować ciężarem którego z fizycznego punktu widzenia, ktoś jej gabarytów nie powinien być w stanie podnieść! czy z jej własną wagą nie było podobnie? akceleracja pozwalała jej skakać znacznie dalej niż wskazywałaby na to budowa jej mięśni. Wampirzyca zrozumiała, że przy tej grawitacji może po prostu latać! lub… jeśli sobie tego życzy, chodzić zupełnie normalnie, nawet nago… Choć wiązało się to oczywiście, ze spalaniem krwi, dlatego bez słowa protestu zamówiła srebrzystą zbroje, czy raczej kreację, którą pokazał jej Yul.
- Na razie sobie jednak polatam - powiedziała - To całkiem zabawne... i mogę się trochę o ciebie poocierać. - wymruczała mu do ucha, po czym, gdy chciał ja złapać, odepchnęła się ze śmiechem poza jego zasięg.

Yul wyciągnął za nią rękę i chyba chciał coś powiedzieć ale powstrzymał się i tylko krzywo się uśmiechnął, wszak Tatiana była żywiołem, którego można było doświadczyć, ale nad którym nie można było zapanować. Przynajmniej będąc człowiekiem, z czego mężczyzna najwyraźniej zdawał sobie sprawę.
Kiedy upewniła się, że mężczyzna zaprzestał “polowania” znów podleciała bliżej i uwiesiła się ramienia Yula.

- Szkoda, że musisz chodzić w egzoszkielecie. Ten też ci normuje hormony żebym ci się za bardzo nie podobała? - zapytała wprost.
Mężczyzna wyszczerzył się.
- Nie podłączyłem modułu bojowego.
- A jak ze ściąganiem tego?
- zapytała niby od niechcenia Tatiana, jednocześnie zastanawiając się czego jeszcze powinna poszukać na pasażu. Z pewnością przyda się jej trochę zapasowej odzieży, najlepiej “tradycyjnej” żeby Yul miał nieco wyzwania. Podobała jej się ta determinacja, z którą rozdarł jej ostatni “mundur”. Spojrzała z namysłem na milicjanta, a obecnie swojego męża. Była ciekawa czy pociągnie temat obrączek, czy z racji różnic “kulturowych” nie ma to dla niego znaczenia. Sama też była zdziwiona, że jej to przyszło do głowy. Z Marcusem nigdy nie nosili żadnych pierścionków. No ale małżeństwa wampirów, to było jednak coś innego…

Usługowe bazyliki (jak współcześni nazywali takie hale) Luny wydawały się nie mieć końca, lecz tu wpływ mógł mieć też dość powolny sposób poruszania się po nich. Ludzie dbając o i tak już nadwyrężoną Ziemię, przenieśli niemal całą infrastrukturę właśnie na jej satelitę. Na Lunie produkowano więc wszystko, jedynie produkcja żywności była wciąż większa na planecie i to stamtąd sprowadzano większość jedzenia.

W punktach sprzedaży, ubrania wyświetlano na ścianach, można było zobaczyć animację jak się w czym wygląda, lub stanąć w hologramie, opcji wyboru było dość wiele.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/34/5c/1c/345c1c4b75f3224e62ebd44effdb6c98.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/8b/c8/0d/8bc80d57e9d6fb6eb5d157c2ff667fb5.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/f3/d3/82/f3d382076e8f2347b87dec11c68d84bf.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/54/c7/30/54c7306b175d96e2ff7748e874693642.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/33/30/6b/33306b2b3c1783047163b874ef842ac5.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/c0/9d/63/c09d63ae79b564e1dfb4669d7a85d97b.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/d7/c8/86/d7c88668b6308be7b9fb3d998f9f76d2.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/d7/77/01/d777011d4d2001f377a316fcfd606939.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/1a/32/3c/1a323c135b8f1be3b6b3ffb0e02da338.jpg[/MEDIA]

były też oczywiście dodatki
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/7c/ba/a2/7cbaa2e2821e008a779dd915a01458e4.jpg[/MEDIA]

Yul zerkał zaś ukradkiem na bardziej militarne kroje, na których współcześni mieli chyba fioła.
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/21/62/73/216273a17b644dcfba7ea3763d298e7d.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/91/9d/24/919d2419a9ec338850d052e96830c0ee.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/48/a2/f7/48a2f7d0a7a09b54b6e34c0c77586a38.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/f8/ad/8f/f8ad8f32ebe2d49f93314d3dd6220a4e.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/bc/09/ea/bc09ea4d20ddcd08d16356c57713d1e4.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/c3/86/70/c38670f8371cb8f8d95ab365f26d15fc.jpg[/MEDIA]
choć patrzył też na inne
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/b6/9a/47/b69a47d4d5886d5fa87eff1aead4d523.jpg[/MEDIA]

A Tatiana po prostu naciskała przycisk kupowania. Jak przystało na prawdziwą kobietę.

- Zobacz
- Yul pokazał Tatianie obraz na jednym z wyświetlaczy.
[MEDIA][/MEDIA]
- Węgiel krystaliczny, tego nie da się zarysować nawet diamentem.
- Czy ty mi sugerujesz, że nie potrafię być delikatna?
- wampirzyca zmierzwiła jego włosy palcami, po czym wtuliła się na tyle, na ile pozwalał jej na to egzo - Bardzo ładna. Zamawiamy?
- Jasne! czekaj
- Yul położył dłoń Tatiany w swoją własną i zamknął ją delikatnie na jej wskazującym palcu, zerknął na twarz kobiety - biorę rozmiar, to ten palec nie?
- Em, tak, czemu nie.
- trochę skołowana wampirzyca przyglądała się temu, co robi.

Tatiana wiedziała już, że sensem egzoszkieletu, było uczynienia człowieka czymś więcej, nie tylko zwiększenie jego siły i wytrzymałości ale także poszerzenie jego zmysłów, a wręcz nadanie mu nowych. Rękawice mężczyzny były naszpikowane czujnikami, które po prostu zmierzyły rozmiar jej dłoni.
- To zajmie kilkadziesiąt godzin. - uśmiechnął się.
- Jakieś pomysły, co możemy w tym czasie robić? - zapytała zadziornie, po czym dodała - Wiadomo kiedy poznam załogę? Wiesz, przynajmniej tych na mostku by wypadało... chociaż może to znów archaizm. - potrząsnęła głową, a jej włosy rozwiały się na wszystkie strony.
- Myślę, że twoi oficerowie by to na pewno docenili, jeśli coś jest archaiczne to właśnie wojskowe głowy - uśmiechnął się Yul.
- Jesteśmy przecież na Lunie! mają tu lunaparki, zoo… - wymieniał Yul. - Ale… jest też baza Juggernautów do której ty masz dostęp, jak mają demontaż moglibyśmy pooglądać jakieś walki! - Yul jak zwykle cieszył się na myśl o bezsensownych iście karczmiennych burdach.
- Zorganizujmy takie spotkanie zatem. A co do tej bazy... Pójdziemy tam, pójdziemy. - zapewniła go jak małego chłopca. - A czy w zoo mają jakieś gatunki zwierząt, których mogę nie znać? Poza tym... - spojrzała przeciągle na małżonka - Interesują mnie też miejsca, gdzie nie jest konieczne dla ciebie używanie egzo, wiesz? - wymruczała mu ostatnie słowa do ucha.
Mężczyzna poruszył kilka razy szczęką.
- Aaa… - popatrzył pożądliwie na żonę - to jest zoo wodne, mieści się w rezerwuarze wody dla kolonii - wyjaśnił. Mają chyba wszelkie zwierzęta jakie kiedykolwiek pływają i pływały. My zaś mamy gdzieś tutaj apartament.
- Mhmmm... bardzo się cieszę, że go mamy...
- Tatiana krążyła za plecami Yula jak drapieżnik - Bardzo... - szeptała, prawie muskając jego skórę - Tak jak z tego... że nie masz modułu bojowego... Mhmmm... Chciałbyś sprawdzić? Jak bardzo ucieszona jestem... i potrafię być? - nachyliła się nad jego szyją, jakby miała go tam zaraz ugryźć, po czym zdecydowanym wymachem ramion odepchnęła się i “odleciała” kilka metrów śmiejąc się łobuzersko.
Mężczyzna podążał za fruwającą kobietą co wyglądało trochę komicznie.
- Tak… to trzeba koniecznie sprawdzić.
Poczekała aż będzie blisko i znów się odepchnęła.
- Mówisz? No nie wiem, czy ci zależy... - wampirzyca droczyła się, jednak po chwili odbiła się jakiejś ściany i wpadła wprost na egzo Yula.
Tym razem Yul złapał żonę w ręce.
- Hmm… no to poważna sprawa - pokiwał mężczyzna - będziesz musiała mnie chyba z egzaminować żeby to sprawdzić.
- Pod warunkiem, że masz gdzieś otwieracz do puszek -
znacząco stuknęła w pancerz - A w ogóle... jak ty się tam teraz mieścisz? - tym razem “zapukała” w okolicę krocza mężczyzny, patrząc na niego z rozbawieniem.
Mężczyzna poprawił uchwyt dłoni na talii kobiety i uśmiechnął się.
- Ledwo… - wyznał. - to jak?
- Jeszcze pytasz? Może mam ci tam wrzucić zaproszenie do tej puszki?
- wskazała znacząco egzoszkielet, po czym objęła Yula za szyję i przytuliła się do zimnego pancerza.

Apartament

Yul pokonał dalszą część drogi w susach (które z uwagi na grawitacje były naprawde dalekie) z lekką jak piórko Tatianą na rękach. W sypialni, mężczyzna ściągnął stalowy płaszcz i zarzucił go kobiecie na ramiona, sprawiając iż… jej stopy dotknęły podłogi. Yul uśmiechnął się i podał Tatianie klucz, samemu całując jej usta.
Wampirzyca spojrzała na klucz z uśmiechem, po czym polizała go zmysłowo i odłożyła na bok.
- Oooo więc mówisz, że powinnam tego użyć? No nie wiem... - mrugnęła zalotnie.
Najpierw rozebrała siebie, delektując się wzrokiem Yula, który niby dotyk muskał każdy kawałek, każde załamanie jej skóry. Lubiła gdy na nią patrzył. Przypomniała sobie tę noc, gdy naga kładła się spać, a on musiał stać na warcie. Nawet wtedy, gdy poziom jego hormonów był sztucznie sterowany, widziała w jego wzroku podziw.
Tatiana zamruczała na samo wspomnienie, ponownie okrywając sie płaszczem Yula - i tylko nim. Następnie kusząc swą nagością, podeszła bliżej i przytuliła się do egzo męża tak, że jej piersi zostały przygniecione do chłodnej powierzchni metalu.
- Jak ja cię lubię męczyć, wiesz? - wyznała z uśmiechem, zadzierając głowę.
- Taa… zauważyłem - uśmiechnął się Yul, jego oddech robił się coraz gorętszy i choć wciąż zachowywał względny spokój, czuć było niecierpliwość. Mężczyzna dotykał ramion swojej żony poprzez rękawice, które co trzeba było przyznać współczesnym, pozwalały na pieszczoty niemal równie delikatne i precyzyjne co naga skóra.
Wampirzyca zamruczała, przymykając powieki. Następnie sięgnęła po klucz i już miała zacząć “rozbrajać” pancerz Yula, gdy nagle rozmyśliła się. Zamiast tego ujęła narzędzie w dłoń, przyglądając się mu z wyrazem zastanowienia i... umieściła pomiędzy swoimi piersiami, ściskając je palcami.
- Patrz kochanie, bez trzymanki... - najwyraźniej nie zamierzała łatwo odpuścić milicjantowi.
Yul zwęził powieki i zrobił się nawet bardziej czerwony. Nic już nie powiedział, chwycił zaś oburącz talię Tatiany przyciągnął ją do siebie, uniósł do góry tak że nagi biust znajdował się teraz na jego twarzy.
- Jesteś taka śliczna, taka doskonała. - wysapał obsypując jej dekolt pocałunkami.
Zaśmiała się, delikatnie tarmosząc palcami jego włosy i przyglądając się z jakim łakomstwem pieścił jej piersi ustami.
- Teraz na pewno cię nie uwolnię, skoro sama zostałam zniewolona. - wymruczała.
Facet uniósł wzrok.
- Ręce masz wolne, chyba, że… chciałaś mnie uwalniać przy pomocy innych “kończyn”? - uniósł brew i przeciągle polizał prawą brodawkę wampirzycy przyglądając się jej reakcji.
Zasyczała cicho, po czym spojrzała mu w oczy. Znał już te błyski, wiedział, że jego małżonka... coś knuje.
- No powiedz, że ci się nie podoba...
Ujęła podłużny klucz i umieściła pomiędzy swoimi piersiami ściskając je rękami i... pieszcząc się, poruszając tym samym narzędziem pomiędzy nimi.
Mężczyzna westchnął, jednak nie zaprzestał od razu pieszczot, czy też wpatrywania się w działania żony. Po jakimś czasie zrzucił z jej ramion stalowy płaszcz i lekko wzniósł kobietę do góry, tak, że jej krocze znajdowało się teraz na wysokości twarzy mężczyzny. Wtedy mąż obrócił Tatianę o sto osiemdziesiąt stopni i zaczął smakować jej ciało swoimi ustami.
Jęknęła ze zdziwienia... i chyba nie tylko. Klucz wysunął się spomiędzy jej piersi i za sprawą własnego ciężaru opadł na podłogę.
- To... to jest... cios poniżej pasa! - protestowała wampirzyca.
Język mężczyzny odkleił się tylko na moment.
- Co nie? wybacz, że nie widzisz tam za dużo ciała, może jakbyś przyspieszyła z tym kluczem?... kochanie? - tym razem wsunął nie tylko język ale i cały nos.
Czy wampiry mają w ustach ślinę? Yul przypuszczał, że raczej nie, a jednak gotów był przysiąc, że słyszy jak Tatiana ją przełyka.
- Ty... - wysyczała pod wpływem gorejącego temperamentu, lecz jego ruch... okazał się szachować ją... bardzo skutecznie. Jęknęła znów - tym razem głośno i przeciągle, po czym kręcąc się, powiedziała cicho:
- To daj mi mine... minutkę!
Mężczyzna jeszcze bardziej rozsunął jej uda.
- Śpiesz się lub cierp… - zawyrokował nim znów zajął usta czymś innym niż mówienie.
Tym razem potraktowała go poważnie, używając pełnej mocy akceleracji, by błyskawicznie otworzyć egzoszkielet i go uwolnić. Gdy to zrobiła, zawisła przed Yulem w powietrzu, wyraźnie naburmuszona.
- Terrorysta.
Facet roześmiał się i skoczył na wampirzycę, sprawiając iż oboje powoli opadli na znajdujące się za nimi łoże.
- Człowiek w świecie bogów musi używać swojej głowy. - wyjaśnił.
Tatiana przejechała dłonią od obojczyka mężczyznę poprzez szeroką pierś i umięśniony brzuch, by dotrzeć do najbardziej pobudzonej obecnie części ciała męża. Delikatnie pieszcząc go palcami, spojrzała mu w oczy i zapytała:
- Jesteś pewien, że to o głowę chodzi?
Yul odetchnął głośno.
- No “szyję” już trzymasz, a tam wyżej jest i “głowa” całkiem goła, tak w ogóle. Może trzeba by na nią coś założyć? - zaproponował.
Pieszczota przybrała na intensywności, a Tatiana przyciągnęła Yula, oplatając go nogami w pasie.
- Ale jak mnie nazwiesz beretem albo melonikiem... koniec z nami - szepnęła mu do ucha, po czym zupełnie niespodziewanie wbiła się zębami w jego szyję, sącząc z lubością krew.
Yul jęknął a Tatiana poczuła jak jego “głowa” stała się wilgotna. Pierś mężczyzny podnosiła się przerywanym tempem, kiedy łapał urywane oddechy. Mąż zamknął ramiona na plecach swojej żony. Uwielbiała jego smak i zawsze trochę bała się, że pewnego dnia zatraci się w nim. Tak bardzo go kochała... Po chwili jednak Tatiana wyjęła kły i zalizała ranę. Odsunęła się od męża, wypuszczając go z dłoni, jakby straciła nim zainteresowanie. Następnie przeciągnęła się leniwie. Wykorzystując siłową dyscyplinę wampirów, Brujaszka zaczęła się zachowywać tak, jakby była pod wpływem grawitacji ziemskiej. I tylko falujące w powietrzu włosy zdradzały, że wciąż jest na Lunie.
Wampirzyca wyciągnęła do góry ręce, a następnie opadła przodem na łóżko, wypinając pośladki niby kociak, który właśnie pręży grzbiet w słońcu. Nim oparła się na łokciach, podrapała paznokciami swój kark na tyle mocno, a żeby wąskie ranki zaczerwieniły się od krwi. Wampirzyca syknęła, lecz zabrzmiało to bardziej jak wyraz rozkoszy niż bólu.
- Bon appetit mój samcu - powiedziała z uśmiechem, przypominając określenie z rezerwatu, którym opatrzono Yula. Zerknęła na niego zawadiacko, napinając przy tym mięśnie pośladków.
Yul poderwał się by dopaść tył swojej żony. Ukląkł przed jej wyeksponowaną pupą, ugniatał pośladki, całował, przesuwając się powoli poprzez jej plecy aż do karku. Wtedy mężczyzna zaczął ssać jej cieknącą krew. Yul zadrżał z podniecenia, czując jej smak. Podłożył jedno ramie pod żonę, tak, że jego nadgarstek był niemal przy jej twarzy. Drugą ręką pomógł sobie “schować gołą głowę” do ciasnego i ciepłego miejsca.
- Tatiana… - mruczał imię wampirzycy gdy penetrował jej boskie ciało.
Znów jęknęła, tym razem dlatego, że ogromna radość z jaką podchodził do niej Yul zagościła w jej wnętrzu, rozpychając się i wypełniając ją coraz głębiej i głębiej z każdym pchnięciem jego bioder. Kiedy ich ruchy nabrały tempa i płynności, kobieta opuściła głowę, kładąc ją na dłoni małżonka. Powolutku językiem błądziła po jego palcach, jakby zlizywała coś bardzo smakowitego.
Mężczyzna przeniósł usta z karku Tatiany na jej policzek, delikatnie wygiął jej głowę oraz swoją by pocałować żonę w usta, nie zaprzestając płynnych ruchów swych bioder. Zachłannie chwytała jego usta, jednocześnie wychodząc mu naprzeciw całym ciałem. I tylko jego silne pchnięcia sprawiały, że odrywała wargi od jego warg, wzdychając z rozkoszą. Nawet nie zauważyła, kiedy jej kły znów się wysunęły i rozorała nimi przypadkiem wargę Yula. Dopiero gdy poczuła w ustach smak jego krwi, jej ciało zareagowało odruchowo, drżąc spazmatycznie.
A gdy jej ciało zadrżało, mężczyzna docisnął się mocniej do jej pleców, poczuła jak wypełnia ją więcej niż jego krew.
Krzyknęła, szukając ustami na oślep jego ciała, a gdy natrafiła na nadgarstek, wbiła się w jego pożądliwie kłami. Piła dopóty, dopóki jego ciałem wstrząsał sztorm rozkoszy.
Yul przestał się poruszać i poprzestał przez jakiś czas na czułym całowaniu swojej żony. To, wraz z pieszczeniem jej piersi sprawiło iż po chwili znów nabrał kondycji i z wolna zaczął znów się poruszać. Ona zaś zalizała ugryzienie i przeciągnęła się napierając pupą na jego lędźwie.
- Mężczyzno... - wymruczała z wolna.
Yul przewrócił się na bok i objął kobietę w pasie. Nie wysuwając się z jej ciała, człowiek zdołał usiąść na brzegu łóżka z wampirzycą na kolanach.
Obejrzała się na męża, zaciekawiona, co znów knuje, korzystając z okazji, musnęła wargami jego ucho.
- ... jesteś nienasycony... - szepnęła, pieszcząc jego płatek językiem.
Mężczyzna pieścił od tyłu jej piersi jeszcze przez jakiś czas, wampirzyca czuła też jego usta i gorący oddech na karku, kiedy Yul uznał iż jest gotowy, przeniósł dlonie na biodra żony i zaczął swoimi ruchami zachęcać ją do unoszenia się i opadania.
- A ty niekończącą się rozkoszą kochanie, to chyba zgrany duet - powiedział radośnie.
Uśmiechnęła się kocio, po czym w pełni kontrolując swój ciężar raz opadała na Yula gwałtownie i mocno, dociskając się na niego, innym razem zaś niby obłok delikatnie i płynnie. A każdy raz był uwieńczony innym wyrazem jej twarzy od drapieżności przez prawdziwą słodycz. W pewnym momencie jednak wyrwała mu się i okręciła, siadając na mężczyźnie przodem do niego. Wyszczerzyła się radośnie.
- A myślałam, że lubisz patrzeć na moje piersi - udała lekko naburmuszoną.
Człowiek oparł dłonie na jej pośladkach i pracował dłońmi w zgodzie z rytmem jej własnych ruchów.
- Zawsze kiedy na nie patrzę mam wrażenie że zaraz dojdę, normalnie w sekundę, szczególnie kiedy tak słodko podskakują, zupełnie jak teraz… - mężczyzna przeniósł wzrok na oczy wampirzycy, zanurzył się w jej błękitnej toni.
Tatiana tylko przewróciła oczami, ale było widać, że jest zadowolona. Yul doskonale zaspokajał jej miłość własną. Przeciagnęła się, wyciągając ramiona do góry i łącząc nad głową, po czym przyspieszyła, narzucając mocniejsze tempo.
- Nikt ci... nie broni... - wysapała.
I Yul doszedł, głośno i długo. Wpierw wciąż patrzył jej w oczy, potem opadł na plecy trzymając dłonie tuż pod falującym biustem, w końcu całkiem wyciśnięty, zajechany leżał już tylko z szeroko rozpostartymi rękoma na materacu. Tatiana położyła się na nim, wsłuchując w walące serce. Zamknęła oczy, całkowicie skupiając się na tym dźwięku.

- Skarbie, możesz mi coś obiecać? - powiedział mężczyzna po dłuższej chwili, kiedy tylko obejmował żonę ociężałą ręką. - obiecaj mi, że nie dożyję starości, że nie będę musiał patrzeć na ciebie oczami starca.
Zamurowało ją. Podniosła głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Chyba nie chcesz... - zaczęła i urwała - Yul. O co dokładnie mnie prosisz? - zapytała po chwili.
Mężczyzna pogładził kobietę po policzku, uśmiechał się.
- Po prostu nie zostawiaj mnie gdzieś, w ciepłym nudnym miejscu jeśli kiedyś się mną znudzisz, odeślij mnie wtedy lepiej do jakiegoś zadania o małych szansach na przeżycie, albo sama zabij - mówił ciepło, lecz poważnie - nie chcę skończyć jak Simo, proszę, mnie proś mnie nigdy o coś takiego.
Tatiana odrzuciła włosy do tyłu i spojrzała na niego z uwagą.
- Nie będę. Przepraszam za tamto. Ja... też się uczę. Być z kimś. Pamiętać, że nie decyduję sama, bo też nie sama ponoszę konsekwencje wyborów... - oparła podbródek o jego pierś - A... jeśli coś ci się stanie... chcesz umrzeć jako człowiek czy chcesz... dołączyć do mnie?
Yul bawił się jej włosami, myśli o śmierci nie psuły mu humoru.
- To zależy… myślę, że nie chciałbym litości, jakbym miał później żyć te wszystkie lata czy stulecia ze świadomością, że byłem zwyczajnie za słaby. Pamiętasz kiedy znaleźliśmy Prwicę? sama pokonała obcego, sama! Tak sobie myślałem, gdyby któryś z obcych mnie położył a ty z litości zamieniłabyś mnie w wampira, a potem zobaczyłbym, że ta młoda dziewczyna pokonała go sama… - Yul spojrzał żonie w oczy - czułbym się taki mały.
- A o tych wszystkich wielkich łowcach, których Legion dopadł już nie myślisz? Uważasz, że byli kiepscy?
- zapytała go z powagą - Czasem to niestety też kwestia szczęścia. Prwica jest wspaniałą dziewczyną, jednak nie uważam, że była z nich najlepsza. Po prostu... udało jej się. A co do ciebie... - pogładziła jego szramy na twarzy - Gdybyś stał się taki, jak ja mógłbyś zabić nie jednego obcego, ale... zrobić krwawą rzeźnię. Jak ja. Tylko z drugiej strony nie chcę byś myślał, że cię namawiam. Jeśli pozostaniesz śmiertelny, możesz pięknie przeżyć swoje życie, a ja będę obok ciebie dopóki zechcesz. Jeśli zaś do mnie dołączysz... dana nam zostanie wieczność. Lecz z doświadczenia wiem już, że wieczność nie oznacza niestety stabilności. W którymś momencie będziemy chcieli od siebie odpocząć, może nawet się pokłócimy i znienawidzimy. Może nie będziesz umiał spojrzeć na mnie jak na swoją partnerkę, bo zawsze będę twoją “matką”. Może być wiele rzeczy... dlatego nie zachęcam cię do tego. Z drugiej strony jednak... tak zwyczajnie, egoistycznie... nie chcę cię stracić, Yul. - przyłożyła swoje czoło do jego - I też myślę, że drugi wampir... drugi zaufany wampir z wyszkoleniem i znajomością “współczesności” mógłby w razie starcia znacznie zwiększyć nasze szanse na wygraną. Przy czym - i znów mamy zmienną - wielu zmienia się pod wpływem przeistoczenia. To często... wyciąga z człowieka jego ukryte cechy jak okrucieństwo czy chęć dominacji. Dlatego nie chcę przemieniać byle kogo. Dlatego chciałam, by cały mój gatunek zginął wraz ze mną, gdy nie wiedziałam o innych pijawkach... choć faktycznie, ciężko ich nazwać przedstawicielami mojego gatunku. To raczej karykatury dawnych wampirów. Ty jednak... byłbyś taki jak ja. A nawet agresywniejszy, bo picia z żywego organizmu tak, żeby oderwać się w stosownym momencie, trzeba się po prostu nauczyć.
Yul cały czas gładził i tulił żonę.
- Myślę, oczywiście, że myślę, i właśnie o to chodzi. Nie chciałbym zostać nieśmiertelny wiedząc, że nie byłem wcześniej najlepszym możliwym śmiertelnym. - westchnął - z drugiej strony nie chcę byś cierpiała z powodu mojej straty, ale chyba nie byłoby dobre, gdybym, tak jak mówisz, zmienił się w kogoś gorszego. - Yul zamyślił się. - wielu przywódców czy innych specjalistów korzysta z rewitalizacji, gdyż zwyczajnie, nie mogą sobie pozwolić na zaprzestanie swoich obowiązków. My jednak wyruszamy z całą flotą, z tysiącami specjalistów i wojskowych. - mężczyzna przetrawiał dalszą część wypowiedzi Tatiany. po czym przytulił ją mocniej.
- No i widzisz jaki ze mnie głupek skarbie? myślę tylko o sobie, słuchaj, ufam ci i wierzę w twoje decyzje, zrobisz jak uznasz w danej sytuacji za stosowne, tak jak zawsze.
- Bardzo wygodnie!
- warknęła, ale też się przytuliła do niego - Pomożesz mi zwołać to spotkanie dla oficerów naszej wyprawy? Tylko wiesz, nie chciałabym sama tylko mówić, raczej chciałabym poznać ich pomysły i wizję. No i poznać ich ogólnie.
- Jasne tylko wiesz…
- uśmiechnął się mężczyzna - jeśli chcesz na nich naprawdę zrobić dobre wrażenie to musimy cię ubrać, a mówiąc ubrać, mam na myśli egzoszkielet, i to nie jakiś tam zwykły, normalny, tylko taki naprawdę ciężki.
- Fuj! nie ma mowy! - Tatiana gwałtownie zaczęła kręcić głową w geście sprzeciwu. Gdy Yul roześmiał się, okładany po twarzy złocistymi lokami, z groźnym warknięciem napadła na niego, rozpoczynając kolejną rundę sypialnych zmagań.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline