Ja dawałem moim graczom powód dla, którego nie wolno brać rzeczy zbyt pochopnie. A mianowicie: Gracze stykają się w jaskini czy grocie z niesamowitym zjawiskiem - magiczna różdżka o gigantycznej mocy, supermocny i silny miecz lub ekstra lekki i magiczny topór - na kamiennym postumencie. Po pokonaniu kilku śmiesznie słabych potworków ktoś zabierał broń. Gdy wygrywali bronią z jakimiś super mocnymi potworami prawie nie do pokonania wychodzili z jaskini/domu/katakumbów. I wtedy ginęli z ręki potworów - różdżki były z gałęzi Enta (czy coś) i kilku takich czekało aż ktoś ją weźmie, a wtedy mogą go zabić - w końcu różdżka była z ich pobratymcy - miecz był ze smocztch łusek, a topór z kości behemota. A jeśli i tak udawało im się przeżyć to dobijały ich hordy koboldów/goblinów/trolli. Czasem używałem kilkuset gliździaków (sam takie robiłem - słabiutkie i powolne).
Albo inna pułapka - ciasne przejście, korytarz lub tunel. Wtedy iluzja straszliwej przepaści. Kolce, itp. gdy jednak sprawdzali okazywało się - twarda posadzka. I gdy dochodzili do końca korytarza na twardą podłogę - to była również iluzja - spadali na kolce.
Czasem używałem magicznych run na podłodze - nadepnięcie oznaczało zaczarowanie. Po wejściu w następny korytarz każdy miał swoją klątwę - spowolnienie, osłabienie, krwawa biegunka, oślepienie, skurczenie i wydłużenie owłosienia - niezdolni byli do walki z potworkami w sali następnej.
A potem ja się dziwię czemu wzywają mnie od sadystów... |