Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2017, 00:43   #47
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Krzyk poniósł się po mglistym dworcu i odbił echem miliona głosów w pustce, która rozpoczynała się zaraz za nim. Eleonor Howard dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że krzyk ten wydobywa się z jej płuc, a kiedy zabrakło w nich powietrza łapczywie nabrała oddech. W jej głowie była pustka, wszystko to co się działo.. nawet jej poprzednie doświadczenia nie mogły jej na to przygotować.

Rozglądała się dookoła, gwałtownie obracając głową, a ciemne włosy, spięte ozdobną szpilą niebezpiecznie falowały, grożąc uwolnieniem się z upięcia.

Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech..


Rozbiegany wzrok jak u zaalarmowanej, nieznanymi dźwiękami sarny przesuwał się po twarzach, ciałach, kościach, strzępkach ubrań dziwnej zbieraniny, która wyciągała ku niej zimne dłonie.

Uciekać!


Instynkty zadziałały i Lady Howard unikając potknięcia się o własne nogi, ruszyła, biegiem, zapominając o dobrych manierach i wychowaniu. Pomyślała o ojcu, pomyślała o zmarłym mężu, a myśli zaprowadziły ją ku temu, czym się zajmowała. Jeśli potrafiła będąc w świecie rzeczywistym skontaktować się z drugą stroną, to dlaczego to nie mogłoby zadziałać i w drugą stronę. Zadzierając nieprzyzwoicie wysoko sukienkę i odsłaniając uda próbowała odbiec jak najdalej od nieprzyjaznego jej tłumu. W głowie pojawiły się tak dobrze jej znane i umiłowane twarze. Rita, Franz, George i Pauline, oni zostali po właściwiej stronie.

Świat zafalował


Będący w domu Austriaka przyjaciele wyglądają na zmęczonych, na ich twarzach piętno odcisnęły wydarzenia ostatnich kilku dni. Eleonor miała ich na wyciągnięcie ręki. Jednocześnie byli tak bardzo materialni, a jednak zupełnie nie. Zmysły Lady Howard zmieszały się, nie potrafiła wychwycić, co jest prawdą, a co tylko ułudą. W centrum był Franz von Meran. Jego blond włosy, jego zazwyczaj wesołe oczy. Był oczywistym wyborem, Eleonor potrzebowała mężczyzny, kogoś, kto jest w stanie obronić niewiastę przed zagrożeniem, a jednocześnie kogoś komu ufała i z kim łączyła ją na tyle silna więź, że połączenie nie zostanie nagle zerwane.
W desperackim geście wyciągnęła do niego dłoń. Był daleko... ta bardzo daleko, a rozdygotana, targającymi ją emocjami Eleonor, na krótką sekundę zwątpiła, ze uda jej się dosięgnąć przyjaciela. Już widziała jak palce przelatują tuż przed jego ramieniem, gdy kątem oka dostrzegła, że na peronie, wciąż jakby osnute mgłą, ale jednak bardziej materialni pojawiają się wszyscy, Ci, którzy pozostali w rzeczywistości. To wystarczyło, ten impuls, ta ułudna nadzieje, która sprawiała, że ludziom wydawało się, że potrafią przenosić góry. Ta chwilowa pewność, to chwilowe przeświadczenie o słuszności sprawiły, że Lady Howard złapała ramię Franza i niewiele brakowało, by mogła znaleźć się w jego ramionach. Mentalnie, niematerialnie, ale dla niej całkowicie prawdziwie.
 

Ostatnio edytowane przez Lunatyczka : 02-03-2017 o 01:26.
Lunatyczka jest offline