Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2017, 15:24   #11
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Nie czekali aż dzielni Walijczycy ich odkryją. Nie było sensu, nie byli tutejsi, a gazety i radio ciągle podgrzewały atmosferę i historię o szpiegach, którzy czaili się wśród zwykłych ludzi.
Na ich szczęście mieszkańcy byli zbyt zajęci wycofującymi się Niemcami by ich zauważyć. Walka była nierówna: przewaga terenu i liczebność były zdecydowanie po stronie tutejszych.
James i Ella odjechali tak jak się pojawili w miasteczku - bezgłośnie i niezauważeni, i nadal w strugach deszczu.

Znalezienie stodoły nie było trudne. Droga pomiędzy Laugharne a Swansea była typowym terenem rolniczym. Ella zatrzymała się przy w bezpiecznej odległości, upewniła się, że nikogo nie ma w pobliżu i dała znać Jamesowi by wysiadł z samochodu. Postrzelone ramię bolało Irlandczyka coraz bardziej, ból pulsował od rany na całą rękę - nie było w tym nic dziwnego, adrenalina i stres wyraźnie opadały, a głowa zaczęła rozważać co się stało. “Cholera, dałem się zaskoczyć” pomyślał.
Rozgościli się w niewielkiej stodole, która stała wyraźnie na uboczu.

[MEDIA]http://www.polskiekrajobrazy.pl/images/stories/big/203912IMG.JPG[/MEDIA]

- Pokaż - powiedziała Ella, a mężczyzna grzecznie zdjął koszulę - Masz szczęście to tylko draśnięcie. Głębokie, ale draśnięcie. Trochę w lewo i sprawa byłaby dużo, dużo poważniejsza - dodała.
- Bywało gorzej.- gładko skłamał Irlandczyk zawadiacko się uśmiechając.
Spojrzała na niego spod grzywy ognistych włosów, jakby chciała ocenić czy mówi prawdę.
- Teraz zapiecze. - ostrzegła, po czym dodała z uśmiechem - Przekonajmy się do kogo się modlą bojowi Irlandczycy.
Nalała nieco spirytusu z niedużej piersiówki, którą miała przy sobie na gazik i szybko przyłożyła do rany. Podała manierkę Jamesowi, najwyraźniej spodziewając się, że mężczyzna zechce też zadziałać od wewnątrz na ranę.
James upił nieco wychodząc z założenia iż damie się nie odmawia. I przygotował się na ból. Niemniej cieszył się z tego że ma czucie w ręce i ból nie paraliżuje mu ruchów.
- To ilu szkopów zdołała pani posłać dziś do diabła ?- zapytał w ramach podtrzymania rozmowy.
- Czterech? Chyba tak. - odparła, po czym dodała - Tylko tego oficera mi się nie udało.
Ella, która aktualnie opatrywała jego ramię, odruchowo zacisnęła mocniej bandaż.
- Och, przepraszam! - powiedziała, zdając sobie sprawę z tego, co robi - Kiepska ze mnie pielęgniarka.
- Nie szkodzi… skoro boli to znaczy, że żyję.- odparł z uśmiechem acz przez zaciśnięte zęby James. - Poza tym dobrze, że mocno zaciśnięty.-
- A jutro obudzisz się bez czucia w ręce - powiedziała z uśmiechem, głaszcząc go delikatnie palcami po nagim ramieniu. Spojrzała mu w oczy i już... zapowiadało się coś więcej, gdy nagle Szkotka podskoczyła i zaczęła wyjmować rzeczy, które znaleźli przy Hansie.
- To miał przy sobie nasz przyjaciel. Cholera, zachowywał się gorzej niż obłąkany. I ta jego wytrzymałość... myślisz, że coś mu podali?
- Schowaj je. Siedzimy w ciemnej stodole i mamy za sobą ciężki wieczór. Ostatnie na co mam ochotę to przeglądanie rzeczy naszego nieboszczyka. Poczekamy na światło poranka.- odparł z uśmiechem James poruszając zranioną ręką.- Lepiej coś zjedzmy. To mi się w tej chwili bardziej przyda.-
- W sumie... - Ella wydawała się mocno zaintrygowana przedmiotami, ale rozumiała, że ranny James może mieć teraz zgoła inne zainteresowania - Zaraz przyniosę z samochodu. Widziałam tam też jakiś koc na tylnym siedzeniu. Ja mam też sweter, a ty? Wziąć ci coś na zmianę? - wskazała dziurawą i przesiąkniętą krwią koszulę.
- Byłoby miło.- potwierdził Irlandczyk kładąc się na sianie.- Czterech… każdego jednym strzałem?-
- Tak mi to wyglądało. - przyznała skromnie, po czym wyszła do auta. Po chwili wróciła z naręczem ubrań, kocem i małą podróżną, w której trzymali jedzenie.
- Ubierz się, bezwstydniku - rzuciła w Jamesa koszulą.
- Po co?- spytał zadziornie i naprężył muskuły dumnie . Dowód bokserskiej jak i wioślarskiej przeszłości, wyrzeźbione przez studencką aktywność na tych polach.- Chyba cię nie peszę. Poza tym i tak będziemy musieli się zdrzemnąć.-
Ruda zmrużyła oczy niczym kot, lustrując z wolna sylwetkę agenta. Nagle złapała koc i rzuciła nim prosto w Jamesa.
- Obawiam się, że jak będziesz się tak prezentował, to za długo dziś nie pośpisz, a co z tym idzie, nie odpoczniesz.
- Zaryzykuję…- zaśmiał się Irlandczyk biorąc jej słowa za żart i zajął się rozkładaniem koca, na sianie. - Hmmm...cztery strzały, cztery trupy… jestem ci winien misia.-
Podeszła, by mu pomóc.
- Miś to za mało. Nie nauczyli cię, że jak jesteś ranny to powinieneś się oszczędzać? Siadaj na tym zgrabnym zadku, mężczyzno. - powiedziała z udawaną srogością.
- Bez przesady…- zaśmiał się James.-... marny byłby ze mnie agent, gdyby byle ranka od razu posyłałaby mnie do szpitalnego łóżka.- w oczach Irlandczyka dostrzegła łobuzerski błysk, gdy rzekł.- Jeszcze jestem w stanie cię zaskoczyć moja droga.-
Co znaczyły te słowa Ella zrozumiała, gdy dłoń siedzącego Jamesa, pochwyciła ją za kostkę. Nie próbował jej przewrócić…z ranną ręką byłoby to ryzykowne. Zamiast tego poczuła jak jego palce muskają jej łydkę.
Uśmiechnęła się zmysłowo i pochyliła nad koszykiem z jedzeniem.
- Nie byłeś bardzo głodny? - zapytała, stojąc tyłem do mężczyzny.
- Są różne rodzaje głodu.- przypomniał James Elli nie mogąc się oprzeć pokusie prezentowanych przez nią krągłości. Jego palce wędrowały po łydce, dotarły do kolana, przeszły na udo Szkotki, bezczelnie zanurzając się pod jej sukienkę. - A co dziś mamy w menu?
Przestąpiła odruchowo z jednej nogi na drugą. Mężczyzna poczuł jak jej zgrabne, umięśnione udo napina się pod jego dotykiem.
- James... - zaczęła mówić jakoś tak cicho - Naprawdę powinieneś coś zjeść. Jestem beznadziejną pielęgniarką, ale nie aż tak, by cię nie przypilnować.
Wyjęła z koszyka zawiniątko z serem oraz owiniętą gazetą bagietkę i podała towarzyszowi.
- Proponuję dyplomację. Zawrzyjmy umowę - zaproponowała - Zdejmę jedną rzecz za każdy solidny kęs jedzenia. Co ty na to? - uśmiechnęła się wesoło.
Oczy Irlandczyka urosły do wielkości spodków. Tego się mężczyzna nie spodziewał. Owszem musnął jej udo łamiąc wszelkie zasady przyzwoitości, ale… to nadal był gest w kategorii żartu. Propozycja Elli nią nie była. Nie była też potrzebna. I tak by coś zjadł, ale… nie był angielskim dżentelmenem, a mężczyzną o gorącej irlandzkiej krwi, więc rzekł.- Zgoda.-
I zabierając się za jedzenie mruknął.- I nie wydaje mi się byś była beznadziejną pielęgniarką. Oddanie swej pracy i pacjentom to wszak… podstawa tego zawodu.-
W odpowiedzi Ruda uśmiechnęła się zmysłowo.
- Jest jeszcze jedna zasada... - powiedziała, pozwalając mu dotykać wewnętrznej strony swego uda - Patrzysz, lecz nie dotykasz.
Odeszła dwa kroki, gdzie nie mógł jej dotykać, nie podnosząc się z koca. Stanęła, oparta o jakąś belkę drewna, a gdy James przełknął pierwszy kęs, powolutku za pomocą ust zaczęła ściągać rękawiczkę palec po paluszku... Jak przystało na kobietę współczesną miła całkiem sporo do zdejmowania, ale też James dawno nie jadł.
Irlandczyk się nie spieszył, choć łapczywie odrywał kolejne kęsy bagietki i zagryzał serem, to żuł jedzenie powoli delektując się widokiem Elli i blaskiem księżyca oświetlającego jej postać.
I tak Szkotka rozstała się z rękawiczkami, trzewikami i sukienką. Została tylko delikatna, ale wyjątkowo obcisła halka ze sznurowanym gorsetem oraz pończochy na podwiązkach. Ruda właśnie oparła nogę o samochód, by zsunąć jedną z nich, gdy od strony miasteczka znów rozległy się strzały. James zobaczył, jak odruchowo jej ciało napięło się, jakby gotowe do skoku.
Irlandczyk dotąd łakomie zerkający na Szkotkę, sięgnął po broń spoglądając w kierunku z którego słyszał strzały. Ale po chwili się uspokoił, gdy odgłosy ucichły. Nadal jedząc przyglądał się zgrabnej postaci Szkotki w bieliźnie milcząco czekając na to jaką podejmie decyzję.
- Nie ma nieba dla szalonych - powiedziała chyba bardziej do siebie, po czym ściągnęła pończochę. Kiedy James przełknął kolejny kęs, podeszła blisko do niego i ledwo kilka centymetrów przed nim, tuż na wyciągnięcie ręki, zaczęła powolutku zsuwać drugą.
Czuła jego spojrzenie na swym ciele, widziała drapieżne błyski w jego oczach. A także wyraźną oznakę pobudzenia, gdy jej spojrzenie przesunęło się niżej. James delektował się widokami i smakiem bagietki z serem, ale to sama Ella była chyba dla niego głównym daniem. Trzymał się jednak umowy i nie dotykał.
- Została mi już tylko ta halka, a noc jest bardzo chłodna. Może jednak okażesz mi litość, panie agencie? - Ella przycisnęła ręce do zarysowanych pod materiałem piersi. Halka była faktycznie bardzo cienka, bo przez jej materiał nawet w słabym świetle księżyca można było zobaczyć delikatnie zarysowane wzgórki sterczących sutków.
- Najlepiej rozgrzać się tuląc się do siebie. - zaproponował James wędrując spojrzeniem i dodał z uśmiechem. - Poza tym nie jest to do końca prawda. Masz jeszcze bieliznę… majteczki.-
Przez chwilę się zastanawiał, jakby się wahał. Pozbawić Ellę reszty stroju, czy nie ? Ostatecznie rzekł z uśmiechem. - Jeśli ci na tym zależy toooo… zgoda. Halka może zostać.-
- A kto powiedział, że mam majtki? - uśmiechnęła się zadziornie, siadając obok i wyjmując kawałek sera z dłoni Jamesa. Wzięła go do ust i zaczęła przeżuwać, delektując się smakiem.
- Nie uwierzę jeśli nie zobaczę. - rzekł żartobliwym tonem James siedząc obok Szkotki. Jego oczy wędrowały po jej krągłościach okrytych halką, a jego dłoń musnęła delikatnie skórę jej łydki. - Mówiłaś że miś to za mało, więc co by cię usatysfakcjonowało?-
- Kreatywny mężczyzna. - odpowiedziała zwodniczo z szelmowskim uśmiechem. Tym razem sięgnęła po kawałek bagietki, konsumując go bez pośpiechu.
- Uważaj czego sobie życzysz. Bo może się spełnić.- odparł z łobuzerskim błyskiem w oku James sięgając do koszyka i otwierając butelkę piwa napił się z niej. Następnie wziął kolejnego łyka, objął Ellę ramieniem i pocałował namiętnie próbując przelać ów trunek ze swych do jej ust. Chyba była zdziwiona, bo znieruchomiała, ale nie broniła się. Była ciepła i delikatna, mimo że jej ciało było wytrenowane, o czym nie raz się przekonał. Ella delikatnie pogładziła jego kark. Choć skończyło się piwo… nie skończyły się pocałunki. Trzymając Ellę w ramionach, Irlandczyk mruknął żartobliwie.- I tak się pija gorącego Irlandczyka.-
Po czym pocałunkami zaczął obsypywać jej szyję i obojczyki. Zwiewna halka nie była żadną przeszkodą dla doznań. Gdy jednak jego usta próbowały skupić na sobie całą uwagę Szkotki, jego dłoń niczym złodziej przesuwała się po jej udzie, by ukryć się pod materiałem halki i dotrzeć do interesujących Jamesa obszarów. W końcu chciał sprawdzić, czy z tym brakiem bielizny to był blef.
Ella zaśmiała się, odrzucając do tyłu rudą grzywę, gdy palce Jamesa natrafiły na delikatny materiał bielizny.
- Ojć, no i wyszło, że ze mnie pchła-szachrajka.
- Za karę sam powinienem je zdjąć z ciebie.- wymruczał James schodząc ustami do krągłych piersi dumnie sterczących pod halką i całując delikatnie ich szczytu. Skupił się na pieszczocie obu tych krągłości językiem, palcem zaś prowokująco wodząc po bieliźnie Szkotki, ale też nie realizując owej “groźby” jeszcze.
- Ekhm - chrząknęła znacząco Szkotka, sycząc cichutko za każdym razem, gdy muskał przez materiał jej sutki - Ja rozumiem, gorączka pourazowa i te sprawy, ale pacjent powinien leżeć. Grzecznie!
- Połóż mnie…- stwierdził z uśmiechem James muskając palcami uda i majteczki samej Szkotki.- Poza tym życzyłaś sobie kreatywnego… staram się być… kreatywny.-
- Ja zawsze coś chlapnę... - zachichotała w odpowiedzi Ruda, zapierając się na szerokiej piersi Jamesa, by go położyć na plecy. Jednak kontakt z jego nagą skórą musiał być dla kobiety bardzo pobudzający, bo odruchowo zacisnęła uda, wiążąc tym samym dłoń mężczyzny.
Irlandczyk nie miał wyboru… poddał się naporowi ciała Elli. W końcu drobniutka Szkotka była tu pielęgniarką, a on pacjentem. Nie przeszkadzało mu próbować poruszać palcami uwięzionej między jej udami dłoni… tak by nie mogła zapomnieć o jej obecności między nimi.
- Przestań, miałeś być grzecznym pacjentem - upomniała go. Mimo że leżał na plecach, jej ręce wciąż zapierały się o jego pierś.
- Kiedy powiedziałem coś tak głupiego?- James bynajmniej nie zaprzestał ruchów palców, choć stały się one mniej energiczne, a bardziej powolne i zmysłowe.
Widział jak społeczne normy walczą z temperamentem Szkotki. Widział to w jej oczach. Spojrzała na niego z taką słodką udręką, przygryzając przy tym wargę. Jej nogi leciutko się rozszerzyły, wpuszczając go pomiędzy siebie, lecz zaraz potem biodra drgnęły, uciekając przed dłonią mężczyzny.
- Dręczycielka.- rzekł żartobliwie James leżąc na kocu i spoglądając w oczy Elli.- To co teraz pani pielęgniarko?-
- Jakoś tak... gorąco się w tej szopie zrobiło. - powiedziała, siadając obok i wzdychając ciężko, jakby próbowała się uspokoić.
James obrócił się na bok i spojrzał na nią z uśmiechem. - To chyba dobrze, prawda? Twierdziłaś że bez halki zmarzniesz.-
Po czym poważniejszym już tonem spytał.- Czy wszystko w porządku? Czy coś… wygląda jakby coś cię męczyło. -
Fuknęła na niego jak prawdziwa kocica. Znów rzuciła się na niego, przyciskając do koca i choć uciskała tylko pierś, było to również nieco bolesne dla zranionego ramienia.
- Ty! Ty mnie męczysz!
James zacisnął zęby w zawadiackim uśmiechu starając się nie okazywać bólu.- Ja? Ale jak ? I czemu cię męczę?-
Tego było za wiele dla temperamentnej Szkotki. Zwinnie wskoczyła na niego okrakiem i zaczęła się o niego ocierać.
- Sam mi to zaraz powiesz... - zawyrokowała mrucząc zmysłowo.
- Ello…- jęknął zaskoczony jej zachowaniem Irlandczyk dysząc szybko i spoglądając na dziewczynę rozpalonym żądzą wzrokiem.- Ello… jesteśmy tam… ubrani nadal.-
Bo też i wzgórze o które się ocierała podbrzuszem, jak i jej własne ciało było osłonięte materiałem. Co prawda niezbyt to blokowało doznania dziewczyny, a i James nawyraźniej coś czuł. To jednak sytuacja była dość… ograniczająca możliwości.-
- Owszem i dlaczego miałoby być inaczej, mój rycerski przyjacielu? - zapytała kręcąc pośladkami i przyciskając się do niego akurat tam, gdzie nietrudno było zauważyć wypukłość pod jego spodniami.
- Po pierwsze… nie jestem rycerzem… tylko bękartem…. po drugie wstań!- mruknął cicho dysząc od coraz wyraźnego pożądania.
- To bękarty rozkazują? - zachichotała bezczelnie, kołysząc się na jego lędźwiach. Wyciągnęła też do góry ręce, wyciągając się i prezentując podskakujące pod cienkim materiałem halki, krągłe piersi.
- Pół krwi we mnie lorda…- wyjaśnił James podciągając w górę jej halkę i zaczynając całować nagie piersi dziewczyny.- Pół dzikusa z Irlandii.-
Jęknęła cicho, tracąc na moment tempo i rytm, by przywrzeć do krocza Jamesa swoimi majteczkami - jedynym co jej pozostało, gdy bez protestów pozwoliła zsunąć przez ramiona z siebie halkę.
- Diabelska mieszanka... - szepnęła - To tylko potwierdza, że trzeba... cię trzymać... w ryzach.
- Może… ale jaka w tym by była frajda, gdybym był grzeczniutki, prawda?- wymruczał zawadiacko James całując i pieszcząc językiem biust Elli. Rozkoszował się jego miękkością czasem delikatnie kąsając jej skórę.- Utrzymasz mnie… w ryzach? Czy wolisz… całkiem... uwolnić?-
- Utrzymam. - powiedziała pewnie.
Nagle, nie wiadomo skąd w dłoni Rudej pojawił się mały nożyk, który przysunęła do szyi Jamesa, patrząc na niego znacząco. Pojawienie się nożyka było o tyle niezwykłe, że kobieta miała na sobie przecież tylko majtki! I to nie babcine pantalony, a delikatne, fikuśne - skandaliczne, zgodnie z najnowszymi trendami mody paryskiej. Czyżby nawet tam trzymała broń? Ta dziewczyna miała w sobie wiele zagadek, których odkrywanie mogło się jednak okazać grą ze śmiercią.
Igranie z tym żywiołem… miało jednak swój słodki posmak. James przesunął dłonie na pośladki dziewczyny, chwytając je nagle i nadając ich wzajemnemu się ocieraniu zmysłowy posmak.
- Co jednak zamierzasz dalej uczynić? Mamy chyba pat, oboje grozimy sobie czymś twardym… tyle że w twoim przypadku dochodzi jeszcze… ostrość.- spytał z wesołym uśmieszkiem O’Railly, nawet jeśli po plecach przeszedł mu zimny pot.
- Zamierzam położyć cię spać, mój drogi pacjencie. - odparła z uśmiechem, wciąż siedząc na Jamesie okrakiem i grożąc mu bronią.
- Nie uważasz tego za stratę okazji…- wymruczał muskając obojczyk dziewczyny ustami.-... jak dokładnie wyobrażasz sobie układanie mnie do snu?-
Zamruczała cicho, rozluźniając się odrobinę.
- Hmmm stratę okazji na co? - zapytała.
- Na to bym… zwiedził językiem wszelkie.. zakątki twego ciała i zakończył ową trasę… przeszywającym i wybuchowym finałem.- wymruczał sięgając znów ustami niżej i zaczepnie pocierając językiem twardy szczyt piersi Szkotki.- Skoro już i tak jesteś prawie naga, to szkoda by było, gdybyś nie miała z tego faktu jakiejś osobistej satysfakcji, prawda?-
Szkotka wycofała broń i przyłożyła szeroką stroną ostrze do swojego dekoltu. Delikatnie nim przeciągnęła, nie raniąc się.
- To, co mi proponujesz jest więc nieobyczajowe, skandaliczne i niemądre, zważywszy na twój stan. Pan agent powinien raczej zadbać o siebie i wypocząć.
- Nie jestem martwy… a rana, choć nieco bolesna, nie jest aż tak poważna. Gdyby byle postrzał mnie powalał, to marny byłby ze mnie agent.- usta mężczyzny zacisnęły się delikatnie na piersi Elli.- Wolisz poczekać do rana, aż wypocznę? Wydaje mi się że nadal we mnie sporo… wigoru.-
Jęknęła cicho pod wpływem pieszczoty.
- Za długo razem pracujemy... nie powinniśmy... - próbowała protestować, lecz jej ciało zdawało się mieć odmienne zdanie na ten temat.
- Nieobyczajne skandaliczne…- wymruczał cicho James ustami zajmując się dla odmiany drugą piersią Szkotki.-... zachowanie. Ale tu nikt nas nie widzi. A poza tym… wykonaliśmy misję. Świętowanie jest właściwą reakcją w tej sytuacji, prawda?-
Nożyk, który wciąż miała w dłoni, ponownie skierował się w stronę Jamesa, lecz tym razem rękojeścią.
- Skoro tak to przedstawiasz... - wymruczała odchylając się tułowiem do tył i prezentując w ten sposób nie tylko biust, ale też delikatny brzuszek i majteczki.
- Powinieneś pracować w dyplomacji. Niech więc ten ostatni skrawek materiału, który mam na sobie, przypieczętuje nasze zwycięstwo... partnerze. - uśmiechnęła się szelmowsko.
- Jako… tajny agent, miałem okazję uskuteczniać talenty negocjacyjne.- ostrożnie wziął jej oręż w dłoń i niczym chirurg zabrał się za uwalnianie ją od ciężaru bielizny. Wpierw poczuła zimną stal przy skórze, potem trzask rozcinanego materiału.
- Położysz się na plecach wygodne ? Chciałbym się zaznajomić w pełni z twoimi sekretami.- zaproponował.
Spojrzała na niego spod wpół przymkniętych powiek. Jej usta rozchyliły się zmysłowo, gdy tylko ostrze dotknęło jej skóry - zauważył to. Wyglądało na to, że panna McKenzzie miała fetysz na punkcie broni. Posłusznie wykonała polecenie mężczyzny, kładąc się na sianie. Przeciągnęła się przy tym zmysłowo, prężąc nagie ciało koloru kości słoniowej.
Taka pokusa to było zbyt dużo, by Irlandczyk mógł się oprzeć… był też spostrzegawczy i potrafił wyciągać wnioski. Całując szyję i obojczyki dziewczyny ustami, muskał jej własnym nożykiem piersi. Wodził coraz mniej zimną stalą po jej skórze starając się nie zrobić jej krzywdy. Też wiedział jak obchodzić się z ostrzami.
Rudowłosa dziewczyna wiła się pod wpływem jego pieszczot niby żmijka. Nie zamierzała jednak pozostać bierna. Jej stopa delikatnie musnęła specyficzną wypukłość w okolicy krocza Irlandczyka.
Przyspieszała tym jego oddech i coraz wyraźniej czuła jego pragnienie. James miał się czym pochwalić i zamykając oczy była w stanie wyobrazić sobie ukryty tam kształt.
Niemniej jej działania sprawiły, że James osunął się niżej wodząc językiem po skórze brzucha i zapowiadając kolejne jego działania. Bowiem nożyk mężczyzny muskał jej uda i podbrzusze. Stal dotykała teraz jej najwrażliwszego obszaru jej ciała… zapowiedź języka mężczyzny, a potem...zapewne jego męskości.
Ciało Elli zadrżało. Jej uda najpierw zacisnęły się, przez co sama omal sie nie zraniłą ostrzem, a następnie powoli rozsunęły. Stopa, która go pieściła, teraz spoczęła na jego zdrowym ramieniu, odsłaniając tym samym skarby na końcu długiej drogi, jaką była zgrabna noga Szkotki.
James zajął się jej skarbami, łapczywie sięgając ku jej punkcikowi rozkoszy czubkiem języka. Przez chwilę przyjemnie muskał wywołując drżenie ciała szkotki i mimowolne jęki. Jednocześnie do uszu Elli dochodziły odgłosy odpinanej sprzączki od pasa. I zsuwanego materiału, gdy język kochanka przekroczył jej bramę kobiecości sięgając energicznie głębiej.
Westchnęła głośno i dłonią chwyciła jego włosy, bawiąc się nimi, pieszcząc i szarpiąc na przemian.
- Potrafisz świętować... - wymruczała, łapczywie chwytając powietrze.
Przez długi czas nie otrzymywała odpowiedzi. Zajęty uwalnianiem się z ubrań i smakowaniem kochanki James dociskał twarz do jej łona i rozkoszował się jej miękkością. W końcu przerwał zabawę i dodał z łobuzerskim uśmiechem unosząc nieco głowę.- Tylko wtedy, gdy… mam z kim. A teraz moja droga… gotowa na danie główne?-
To pytanie było zbędne, widział jak kobieta odpływa w uniesieniu i tylko wzmożonym wysiłkiem woli powstrzymuje się przed utonięciem w morzu rozkoszy. Teraz też ciężko dysząc, patrzyła na niego pożądliwie.
- Jeśli mi go zaraz nie włożysz, pogniewamy się... - zagroziła, marszcząc brwi.
Odpowiedzią mężczyzny był łobuzerski uśmiech i klęknięcie przed kochanką. Chwyciwszy ją za pośladki dokonał powolnego ruchu, który potem przeszedł w gwałtowne pchnięcia. A ona czuła… całym swym ciałem przez które przechodziło drżenie wprawiające jej piersi w lekkie falowanie. Czuła jego obecność, jego sztychy, rozkosznie wypełniające jej spragniony pieszczot zakątek. Mając już stabilne tempo, James pochwycił rękami jedną z nóg szkotki, by wodzić po jej łydce językiem i muskać ustami. W końcu obiecał zapoznać się z całym jej ciałem.
To zwolniło wszelkie opory w temperamentnej Szkotce, która teraz, zapierając się o stóg siana, raz po raz kołysała się w takt ruchów kochanka.
- Taaak... cudownie... wiedziałam, że jest duży... tak bardzo pragnęłam... i teraz we mnie... cały... Taaaaak! - jęczała rozkosznie.
Mocniej głębiej.. szybciej… jej ciało ocierało się o niego, wijąc w rytm jego pchnięć. Czuła się wypełniona jego obecnością, czuła drżenie przechodzące przez jej ciało, tak i on czuł ją rozkosznie miękką i czule obejmując go w intymnym zakątku. Tempo rosło rosząc ich ciała potem, rozgrzewając je aż do wrzenia i eksplozji rozkoszy, którą poczuli oboje. James oddał swój trybut z cichy westchnieniem. I spojrzał na leżącą kochankę.- Zostały mi jeszcze twoje plecy, pupa i nogi… chyba że chcesz bym badanie ich ustami zostawił na jutro?
Dziewczyna wyglądała na półprzytomną. Jej dłonie dopiero teraz odczepiły się od słomy, na której były zaciśnięte w trakcie szczytowania. Podniosła się teraz na łokciach i odrzuciła do tyłu rozczochraną płową grzywę.
- Zawsze jesteś taki skrupulatny? - zapytała z uśmiechem.
- Tylko gdy widzę w tym sens… lub przyjemność.- odparł James powoli i pieszczotliwie wodząc palcami po udach Szkotki.- To źle?-
- Dla mojej indywidualności, owszem. - pocałowała go w spoconą skroń - Spać! Wciąż jesteś ranny, przypominam. - powiedziała z uporem.
James wstał i po chwili uwolnił się od reszty ubrania owiniętego wokół jego kostek, teraz to Ella mogła przyglądać się ciału Irlandczyka ukształtowanemu przez boks i uczestnictwo w regatach. Z pewnością mężczyzna nie był typem mola książkowego. Nagi położył się obok Szkotki i przytulił ją.- Dobrze… śpijmy więc ogrzewając się nawzajem. Po czym pochwycił za rąbek koca, by otulić nim i siebie i ją.
- Będziemy spać nadzy... w otwartej szopie... gdzie w pobliżu dopiero co trwała strzelanina... uwielbiam życie przy tobie! - zachichotała, wtulając się i moszcząc wygodniej, dopasowując zagłębienia pod kolanami do jego i przyciskając pupę do jego krocza.
- Słodkich snów... - szepnęła.
- Nie lubisz mi ułatwiać, co?- mruknął James cmokając czule Rudą w płatek ucha, delikatne ruchy jego bioder sprawiły, że… cóż… z pewnością dobrze wiedziała co chciała osiągnąć tą pozycją. Więc niespodzianki raczej nie było.
- Słodkich snów…- wymruczał James tuląc ją i zasypiając. Uśmiechając się lekko, Szkotka szybko podążyła za jego przykładem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline