Jimmy, test Charyzmy - test udany, 3 punkty stresu na torze społecznym.
Siren, test Charyzmy - test nieudany, 1 punkt stresu na torze społecznym.
-
Co, Siren - syknęła dziewczynce do ucha Amelia.-
Tak tęsknisz za tym, jak ci wkładają metalowe pręty? Kręci cię to, co?
Miała na myśli wyjątkowo nieprzyjemne części badania.
Chłopcy nie zareagowali na wsypanie Oktawiana w jakiś szczególny sposób. Tak naprawdę, to nikt go nie lubił. Jeżeli kogoś mieli wywieźć jak George'a, zdecydowanie woleli, żeby to był Oktawian niż mały Joe. Nathan, gdy po szybko skończonej kolacji odchodził od stołu, poklepał Jimmy'ego po ramieniu.
-
Dobrze zrobiłeś - szepnął. -
To da nam trochę czasu. Musimy stąd uciekać. Myślę, że zanim z nim skończą, to mamy jakieś dwie godziny. Wchodzisz w to?
W pokoju starszych dziewczyn również panowała gorączkowa atmosfera. Margery siedziała na swoim łóżku, gładząc po włosach swoją szmacianą lalkę, która jak i ona miała rude włosy. Tłumaczyła kukiełce, że nie powinna się bać, że nic się nie stanie, bo panowie doktorzy są tutaj po to, by upewnić się, że wszyscy byli zdrowi.
Otwierając drzwi szafy tak, by je chociaż minimalnie zasłoniły, Weronika z Amelią prowadziły gorączkową wymianę szeptów. Weronika miała zdjęte buty i wyglądała na bardzo wzburzoną. Imoen stała na czatach. Kiedy otworzyły się drzwi, wszystkie dziewczyny podskoczyły. Okazało się, że to Lotta. Imoen wykrzywiła się z gniewu, złapała siedmiolatkę za warkocz.
-
A tobie kto pozwolił tutaj wleźć, co? - warknęła. -
Zjeżdżaj stąd!
-
Ała, puszczaj! - dziewczynka krzyknęła i zaczęła okładać piąstkami niemal dwa razy starszą dziewczynę.
Z okna sypialni chłopców widać było podwórze i zaparkowane dwie duże, wojskowe samochody. Gdyby się bardziej przyjrzeć, można było również dojrzeć dół w parku. Nathan długo nie wracał, o Oktawianie nie wspominając. Trzy puste łóżka: George'a, Nathana i Oktawiana przypominały nieustająco o grozie sytuacji. Janusz i Johnny nie wyglądali na bardzo zaniepokojonych, chociaż byli zdecydowanie pobudzeni sytuacją. Joe siedział cichutko na łóżku Jimmy'go. Krzyki i napady paniki młodszych chłopców śpiących w pokoju obok wyprowadzały sześciolatka z równowagi. W końcu musiał zainterweniować pan Ross, wymierzając mocne, fizyczne kary.