Wątek: Forteca [18+]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2017, 14:37   #11
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację



Odpoczynek trwał zdecydowanie za krótko, o czym krzyczało jej ciało gdy wstawała z łóżka. Ile by dała by ponownie dać się pochłonąć błogiej nieświadomości. Niestety, najwyraźniej kimkolwiek by nie był ich nocny gość, nie miał on zamiaru dać się wyprosić, a sądząc po humorze Nat’a, który podobnie jak i ona nie lubił być budzony zbyt wcześnie, zapowiadało się na sytuację kryzysową, w której musiała wziąć udział.
Narzucając na siebie lekki szlafroczek, ruszyła partnerowi na ratunek. Jakie było jednak jej zdziwienie gdy w salonie zobaczyła swoją pracownicę.

- No już, już. Spokojnie - zapewniła, skupiając na dziewczynie całą uwagę. Jej dłoń gładziła włosy Jul, druga robiła to samo z plecami, powoli i metodycznie rozluźniając napięte mięśnie. Nie ruszała się, dając dziewczynie czas na dojście nieco do siebie. Jednocześnie głowę wypełniały jej coraz to gorsze scenariusze, które starała się odrzucać.
- Chodź, zrobię ci czekoladę i wszystko mi opowiesz - zaproponowała, przenosząc dłonie na ramiona dziewczyny i delikatnie próbując ją odsunąć chociaż trochę, a następnie skierować do kuchni. Co jak co, ale gorąca czekolada i rozmowa były, wedle Liz, złotym środkiem do radzenia sobie z kłopotami.
Z niektórymi kłopotami nie można jednak było sobie poradzić przy kubku. Nie przy pierwszym, ani drugim, czy trzecim. Jul była roztrzęsiona. Przede wszystkim potrzebny był jej spokój i troskliwa opieka, którą Liz zamierzała jej ofiarować. W końcu w jakiś sposób była za nią odpowiedzialna. Dziewczyna pracowała u niej, była niemal jak rodzina. Nie można było zostawić członka rodziny na pastwę losu i myśli. Z tego też powodu, wiedząc że Nat nie będzie tym zachwycony, zgodziła się gdy Julie zapytała czy może się u nich na jakiś czas zatrzymać.
Zostawiwszy ją z Thompson’em i poszła przygotować ich niewielką sypialnię dla gości, która służyła jej też niekiedy jako gabinet do masażu. Rozłożyła wbudowane w ścianę łóżko, jednocześnie chowając to, które wykorzystywała do zabiegów. Przez chwilę zastanawiała się nawet czy by nie zaoferować Jul relaksującego masażu, który pozwoliłby jej spokojnie zasnąć, jednak uznała że poczeka z tą propozycją. Zamiast tego aktywowała ekran ustawień pokoju i zaprogramowała kojącą muzykę, w której dominował szum oceanu. Zadowolona z efektu wróciła do salonu, po drodze wstępując do głównej sypialni by zabrać z niej szlafrok i luźną piżamę dla ich gościa.
- O reszcie porozmawiamy jutro, gdy się wyśpisz - poinformowała Jul, ignorując wyraźnie niezadowolone spojrzenie Nat’a. Wiedziała, że po tym jak młoda Clemont uśnie, czeka ją poważna rozmowa, na którą nie miała wcale ochoty. Rozumiała też jego nastawienie do Julie i zapewne gdyby go posłuchała, nigdy nie musiałaby znaleźć się w takiej sytuacji, jednak w przeciwieństwie do niego, ona lubiła tą pełną życia osóbkę. Przypominała jej kogoś, kim zapewne mogłaby być, gdyby jej życie potoczyło się inaczej. No i była wspaniała w radzeniu sobie z uciążliwymi klientami. Tylko Nat był w stanie wyprowadzić ją z równowagi, a teraz najwyraźniej także Mad.
Zanim jednak zadzwoni do kuzynki, musi usłyszeć co właściwie się stało i to w wersji bardziej zrozumiałej niż chaotyczna opowieść, którą uraczyła ich Julie. Nie rozumiała dlaczego Mad miałaby grozić tej dziewczynie. Gdy o to zapytała, jej pracownica wybuchnęła płaczem, przez co potok słów który opuścił jej usta był dla Liz niezrozumiały.
W jakąś godzinę później, jak nie więcej, wreszcie mogła zamknąć oczy. Sen jednak nie chciał przyjść. Znowu pokłóciła się z Nat’em, przez co miała teraz łóżko tylko do swojej dyspozycji. Bolała ją także głowa i było jej niedobrze. Wpatrywała się w lśniące punkciki gwiazd i planet, które tworzyły powoli wirującą galaktykę i próbowała wyobrazić sobie, że dryfuje wśród nich, z dala od kłopotów, trosk i tego wszystkiego co ostatnio zwaliło się jej na głowę. Czuła się tym zmęczona, a na odpoczynek nie widać było szans w najbliższym czasie. Rano, a raczej kiedy zmusi się do wstania, będzie musiała porozmawiać z Jul. Później pewnie zadzwoni do Mad, najpewniej już w drodze do “Rozkoszy”. Nie chciała rezygnować z tej chwili wytchnienia w otoczeniu woni czekolady i wiecznie czymś zajętych klientów. Wiedziała że musi jakoś pogodzić się z Nat’em, najlepiej zanim dzieci wrócą do domu. Nie chciała żeby się niepokoili. Szczególnie teraz. To powinien być radosny czas, a nie…
Gniewnym ruchem starła płynące po policzkach łzy. Hormony… Dlaczego musiała być aż tak na nie podatna? Nie mogła wdać się w którąś z tych kobiet, które nawet na pogrzebach trwały silne, niczym skała? Najwyraźniej nie.
Smutna, niespokojna i zła, nakryła w końcu głowę kołdrą i wtuliła się w poduszkę Nat’a. Pozwoliła by łzy płynęły dalej, by ukołysały ją do snu. One, lub zmęczenie, cokolwiek miało wygrać.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline