Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2017, 20:50   #143
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Magazyn, do którego mozolnie nosili ładunek z łódki był niemal pełen. W stosach sięgających sufitu leżały tu skrzynki, paczki, skóry, beczki i beczułki. Dla niewprawnego obserwatora wszystko to sprawiało wrażenie totalnego rozgardiaszu, ale ktoś nad tym panował. A tym kimś był Thomas Ansen, magazynier, który skrzętnie notował w kajecie każdą przyniesioną beczułkę, wraz z miejscem, w którym została postawiona i równie dokładnie odznaczał wszystko, co zostało zabrane z magazynu.

- Won na łódkę, pijaku - warknął na podpitego żeglarza olbrzymi smolarz i odepchnął go barkiem. Żeglarz zatoczył się, wpadł na kompana i razem wylądowali na ziemi. Smolarz nie zwracał na nich uwagi, śmiejąc się donośnie powędrował do magazynu. Marynarze poklęli, wyzywając osiłka i grożąc mu pięściami, ale on nawet nie zareagował. Pozbierali się więc na nogi i chwiejnie weszli na barkę.

- Zielonoskórzy. Orkowie i gobliny - wyjaśnił, głośno i wyraźnie, wolno sylabizując słowa smolarz. Popatrzył przy tym na Maximiliana, jakby ten był niespełna rozumu. - Elfów to myśmy tu nigdy nie widzieli. Ja tak sobie mniemam, że one to chyba na naszym świecie nie żyją. Obstawiałbym, że czasem przylatują z Maananslieba w tych swoich dziwacznych statkach. To całkiem możliwe!

Berthold przeleciał nad osadą, zataczając dwa szerokie koła i zniżył lot. Nie widział, ani nie wyczuwał nic, co wpływałoby na Wiatry Magii. W związku z tym przeleciał nad noszącymi beczki towarzyszami, zakręcił nad wodą i opadł na pokład "Kociej Muzyki", ukryty przed wzrokiem mieszkańców osady za rufową nadbudówką. Usłyszał, że na pokład właśnie ktoś wszedł. Barka zakołysała się lekko.

Marius odniósł ostatnią beczkę, wziął dwa pensy od smolarza i poszedł do karczmy. Oberżysta uwijał się jak w ukropie, czerpiąc chochlą z beczek ustawionych pod ścianą i wydając pienisty, mętny trunek traperom i żeglarzom, z których większość była pijana. Odczekał na swoją kolej i z glinianym kuflem w ręce podszedł do ławy, na której siedział Bretończyk. On również ściskał w ręce naczynie z piwem.

- Tamci w rogu - wskazał ruchem głowy na śpiewających i tłukących rękojeściami noży w blaty marynarzy. - To załoga "Rybiej Łuski". A tamci trzej - głowa wskazała w innym kierunku. - Są chyba z tej drugiej barki. Jak wy to możecie pić? - strzyknął piwem przez zęby.
 
xeper jest offline