Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2017, 22:49   #373
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Ruszyli w drogę i po jakimś czasie usłyszeli krzyk Raimiel.
- Tak! Tak -

Gdy wyjżeli spomiędzy drzew zobaczyli Grzyba, Raimiel, niziołka i Sophe grających w karty. Elfka podskakiwała radośnie.

Gdy Eryk usłyszał krzyki bardzo się ucieszył gdyby nie to że wspólnie z wilkołaczycą dzwigał zwłoki pewnie by pobiegł w stronę źródła dźwięku: - Eee tam oni tylko w karty zacinają - W jego głosie słychać było wyraźny zawód po chwili przyglądania się scenie zapytał za zdziwieniem - Przepraszam czy pan jest grzyboczłekiem?
Krzyki radości Raimiel trochę ją zaskoczyły, ale gdy ujrzała całą scenę było jasne, że chodziło o karty. Czasami mogła się zastanawiać jak bardzo elfka kochała grać, a może raczej wygrywać. Na słowa Eryka posłała mu mordercze spojrzenie i spytała lodowatym głosem:
- A czego dokładnie się tutaj spodziewałeś ?

Następnie, ale już normalnym głosem zwróciła się do Raimiel i reszty:
- Wnioskuję po radości zgaduję że właśnie ograłaś ich z całego dobytku włącznie z bielizną którą mają na sobie ? spytała żartobliwie choć zastanawiała się o co mogli tu grać no i co mógł postawić Grzybolud, chyb że dla samej przyjemności gry
- Tak właściwie to gdzie podziała się reszta ? - czarodziejka miała nadzieję że nie okaże się że zapodziali Nys i Karendis gdy sami szukali Sisi i Eryka. Chociaż biorąc pod uwagę usposobienie obydwóch kobiet i ich wzajemne nastawienie… to mogła się spodziewać po nich wszystkiego, na razie brała za dobry znak fakt że las nie stał w płomieniach.
- Spodziewałem się leśnej orgii, ale nigdzie nie widać Panienek Nys i Karendis, więc jest jeszcze nadzieja. - odpowiedział zgodnie z prawdą “szlachetny” paladyn.
- Krew, której użyli niestety jest ludzka - -wróciwszy do humanoidalnej postaci, Airyd poinformował o tym co wywąchał.

- No ja cię chyba zaraz…
Elphira posłała paladynowi mordercze spojrzenie wykonując gest dłońmi jakby przymierzała się do uduszenia kogoś w końcu ręce opadły w geście zrezygnowania a sama zaczęła się przyglądać nieboskłonowi. Nie dostrzegła jednak żadnego gromu z nieba, slupu boskiego ognia ani innej boskiej kary, Sarenrae musiała być naprawdę tolerancyjna albo nie przejmowała się ględzeniem maluczkich śmiertelników. Westchnęła ciężko ponieważ obawiała się że spekulacje Eryka mogą być bliskie prawdy biorąc pod uwagę zamiłowanie obydwu kobiet do uciech cielesnych… no albo się nawzajem pozabijały zwłaszcza po bezcz- Karendis wobec obiektu westchnień Rachenys.

- O Elphi. już jesteś? Wygrałam srebrny kolczyk, obsydianowy sztylet i… No kamyka. - cieszyła się, a potem zobaczyła trupa i podbiegła wystraszona do Elphiry.
- Nic ci nie jest ukochana? Co się stało ? - Oglądała swoją dziewczynę zaniepokojona. Niziołek wpatrywał się zdziwiony, a wódz grzybów zjadał kartę.
Czarodziejka westchnęła ciężko po czym przytuliła się do elfki mówiąc cichym zmęczonym głosem.
- Jak to powiedzieć… chyba kogoś zabiłam. Jak dogoniliśmy Eryka to atakował go tamten stwór, gdy padł pojawił się ten… kanibal wnioskując po groźbach i tym że wymalował cały ołtarz ludzką krwią. Chyba mój cios był śmiertelny… wiem że nie był dobrą osobą ale to kiepskie pocieszenie.
Raimiel objęła Elphirę.
- No, myślałam, że pierwszy raz masz za sobą… Choć akurat on chciał cię zjeść, więc nie ma co rozpaczać… Sama bym mu flaki wypruła, gdyby coś ci zrobił
Uśmiechając się na te słowa odparła żartobliwie.
-To miłe… na swój sposób choć wolę nie wyobrażać sobie ciebie patroszącej kogoś w mojej obronie. No ale już mi lepiej pokażesz mi swoją wygraną ?

- Czemu oni niosą trupa? - - zapytała Sophie
- Bo Eryk to miły i prosty rycerz, więc jest zaradny - powiedziała Sissi.
- Żywym miecz do obrony, a martwym pogrzeb, czy jakoś tak to szło… -oświadczył Airyd na odchodnym. Pobiegł zaraz za Erykiem na wypadek, gdyby ten miał znów coś chclapąć.
- Chyba nie chcę wiedzieć, co masz na myśli. Gdzie mój dziadek, gdzie Nys i ta wiedźma?! Jeśli go wykorzystają - zagroziła czarodziejka
- Musieliśmy zabić barbarzyńce ludojada i jego demonicznego kochanka w samobronie Jaśniepani, ale ostatnią ich wolą było żeby ktoś ich zwłoki zjadł. Ja się tego nie podejmę, ale mogę nimi nakarmić demoniczne koniki, gargulce albo świnki - Wyjaśnił Pani Sopie tonem jakby chwalił się znalezionymi grzybami .
- Dziwne fetysze mają w tych stronach… - mruknął pod nosem rudobrody krasnolud.
Na słowa Eryka Elphira westchnęła odrywając się trochę od elfki.
-Ja wiem że tak mówił zanim wyzionął ducha ale… czy powinniśmy brać tą “prośbę” tak dosłownie. No i nie wiem czy karmienie czegokolwiek tym stworem to dobry pomysł… - spojrzała na trupa bargesta po czym przeniosła wzrok na Sophie z wymownym spojrzeniem w stylu “Widzisz co mam nimi na co dzień” dodała
- Jak pamiętam panienki dziadek oddalił się trochę wcześniej szukając grzybów, właściwie to ja powinnam zapytać gdzie poszły Nys i Karendis… Odeszły gdy graliście w karty bez słowa ?
- Potem wrócił… I znowu się oddalił i…. no i chyba poszły po niego… Chyba. Troszkę się zagrałam - skrzywiła się czarodziejka
- Karendis chciała grać, ale nie lubię tego z nią robić bo oszukuje - skomentowała Raimiel
- To miejmy nadzieje że nie odeszli daleko. - powiedziała Elphira po czym podchodząc do elfki ze złośliwym uśmiechem szepnęła - Oczywiście w kartach może być tylko jeden “szczęściarz” prawda.
Ramiel skrzyżowała ręce na piersi
- Ja jedynie wspieram swe szczęście, a ona oszukuje
- No skoro tak mówisz. - uśmiechnęła się -Po twoim tonie mam rozumieć że też mało dyskretnie co ?

***
Gdzieś daleko
- Co się zobaczy to się już nie odzobaczy - mruknęła Serenae
- Ojtam, przełączysz na Dis i Nys, zobaczymy co robią - zapytała Caliastra.

Airyd i niziołek pomogli szukać śladów. Nie było to trudne. Dziewczyny i staruszek zostawili za sobą wiele śladów pod postacią wydeptanej trawy, połamanych krzaków jeżyn i ofiar zgryza oraz Vetmitraxa. W końcu Airyd wszedł na niewielką polankę zobaczył trzy zakapturzone postaci.
- Witaj śmiertelniku. Trafiłeś na trzy wyrocznie co odpowiedzą ci na pytania o przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. - trzy postaci przemówiły, a potem wybuchły śmiechem.
- Ale żeś rudziaszku minę zrobił - powiedziała Karedis podając Ermarkowi Fajkę.
- Choć do nas. Karen nazbierała fajnych grzybków… Fajnie przemalowała włosy - zawoła Nys. Znowu się roześmiali.
- Lepsze pytanie- co wy tutaj robicie? To jakieś miejscowe święto o którym nie słyszałem? - spytał rozpoznając w zakapturzonych znajomych wariatów i odszczepieńców z kasą.
Elphira zamrugała widząc to co się wyprawiało gdyby jeszcze “tajemnicze wyrocznie” przemówiły głosami starowinek to zapewne zaczęła by rzucać jakieś mało przyjemne zaklęcie. Na szczęście to tylko ich zguby się znalazły po raczeniu się “grzybowym specjałem” mogła się domyślać skąd wiedzieli że grzybki mogą być spożytkowane w ten sposób i jakich efektów się spodziewać.
-Umm, czy to takich grzybów szukaliście ? - rzuciła do Sophie pytającym tonem i nie czekając na odpowiedź podsumowała - Przynajmniej są w jednym kawałku. To chyba nie święto choć nie znam wszystkich okolicznych zwyczajów może gdzieś mają takie zwyczaje w okolicy…
- Nie, nie takich grzybów szukaliśmy - mruknęła Sophie
- Każdy dzień jest świętem dla wolnych duchów - Nys zawirowała śmiejąc się
- Wiesz tatuacznotko? Twój dziadek jest bardziej czarujący od ciebie - Karendis zaczęła się tarzać ze śmiechu
-[i] Choć wnusiu! Pogadamy i zapalisz fajeczkę, opowiesz mi bajrczkę. Nigdy ci bajek nie opowiadałem. Smutno mi z tego powodu [/i - rzekł dziadek i pociągnął nosem.
- Dziadziuś, nie płacz bo mi smutno się robi - Rachenys usiadła przy nim
- Oj jesteś taka miła, twój dziadek musi być zadowolony z takiej wnusi
- Nie mam dziadka. Ponoć zmarł z przejedzenia i syfilisu zanim się narodziłam - Nys także zaczęła pociągać nosem
- Nie płakusiaj, no już. Może to ciebie powinienem wydać za Sofie?
- Ale ona będzie ubrana na czerwono a ja na czarno i zaprosimy też tego jednorożca co obok niej stoi - powiedziała
- A ja zorganizuje wieczór panieński i Elphira będzie striptiserką, a Zaśpiewa na zgryz a rudziaszki będą za chierubinków robić - Wiedźma zaczęła chichotać.
- Dziękuje elphirko! Może wydamy cię za tatę i będę miała dwie mamy? - Przywoływaczka zaczęła tańczyć na polanie. Elphira poczuła znajomy kształt owijający się wokół tali. Łeb Vermitraxa przytulił się jej do policzka.
- Phani Zhepshuta. Nhapraf
- Wrruk! - zgryz pokiwał głową wypuszczając z łap zająca, który uciekł przerażony
- To zaczyna się wymykać spod kontroli - rzekła Raimiel
- Jeszcze jedno słowo, a sama będę musiała zarzyć grzybów - jęknęła Sophie
- Opowiem wam bajkę o śwince Pepie i czterech jeźdźcach apokalipsy
-[i] Tylko nie świnka Pepa! - Sophie skryła twarz w dłoniach.
- My też tak we wsi mieliśmy, bo mąka była zabrudzona i jak przed oberżą kręciła się kura to wszyscy myśleli, że to kugosmok powrócił - poważnym tonem rzekła Sisi
- Powoli, tak by nikt niczego nie zauważył spierdalamy Airydku - mruknęła Jasmine.
- Azali jesteś pewien, że to nie jakowyś sabat, co chce nas wykorzystać. I czy ten rudy jest brzuchomówcą - zapytał niziołek.
- Jaka świnka Jakie sabaty?! -zaprotestował Airyd odzyskując mowę po takim planie rodu De Leone. -[I I niby czyj ślub to miałby być?!
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 05-03-2017 o 16:58.
Guren jest offline