Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2017, 13:52   #67
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Mała Azjatka uśmiechnęła się do niego. Miała pełne zaufanie do inteligencji mężczyzny, zresztą była to jedna z cech, które w nim kochała. Musieli uważać na swoje słowa, jednocześnie dobrze było naprowadzić burmistrza na pewien kierunek. To co działo się w mieście było na tyle poważne, że warto by w uporządkowanie sytuacji, zaangażowanych było jak najwięcej stron:
- Jak pan rozumie jesteśmy tym tematem osobiście zainteresowani. - Dodała jeszcze.
- Informacje, jakie otrzymałem, są co najmniej… niejasne - zaczął Reese, ale Trisha przerwała mu śmiechem.
- Tylko ty mogłeś powiedzieć to w ten sposób. Oni gówno… - zarumieniła się pod spojrzeniami rodziców - ...znaczy nic nie wiedzą. Ci dwaj, których złapali dzięki wam, gadają jakieś popierniczone bzdury. Że mieli mnie porwać, ale nie wiedzą kto im to zlecił. Jak na pigułce gwałtu. I jeszcze ich przeszłość. Jeden to wzorowy pracownik fabryki, drugi to drobny bandyta.
- A jak otrzymali zlecenie? - Zainteresowała się wyraźnie Ferrick. - I co ich łączy, że pracowali razem?
- Podobno nic - Trisha pokręciła głową z niezadowoleniem. - Obaj twierdzą, że nie pamiętają kto im to kazał zrobić, ale obaj czuli ten nakaz. Głupia linia obrony, ale trzymają się jej twardo. Tak przynajmniej słyszałam - zerknęła z lekkim niepokojem na ojca, który tylko westchnął.
- Słyszałem plotkę, że pojawił się nowy narkotyk. Mogli zostać czymś nafaszerowani. Pigułka gwałtu to dobry przykład - Remo westchnął tak, jak gdyby nie miał ochoty o tym rozmawiać. - Lepiej zostawmy tę sprawę policji, choć podobnie jak Ann chciałbym móc z nimi porozmawiać. Nie ma pan łatwej kadencji - uniósł szklankę w toaście w stronę Reesa. - Problemy łażą stadami.
- Z drugiej strony jeśli uda się je panu rozwiązać, ma pan drugą kadencję jak w banku. - Dodała Ann z lekkim uśmiechem, a potem popatrzyła na Trishę:
- Zmieniając temat na bardziej przyjemny. Jeśli nadal masz ochotę poznawać zwykłych ludzi, może przyjdziesz do mnie na parapetówkę w przyszłą sobotę. Nie mam pojęcia kto tam będzie, bo dałam carte blanche w zapraszaniu gości, mojej przyjaciółce, ale jak ją znam, towarzystwo będzie raczej dosyć wesołe i oryginalne.
Daniells uniósł swoją szklankę, kopiując gest Remo i upił odrobinę. Widać jednak było, że się w tym oszczędza. Burmistrz pewnie nigdy nie mógł sobie pozwolić na bycie pijanym.
- Zrobię co mogę, na razie przebywają w areszcie na trzynastym posterunku. Do więzienia zostaną przetransportowani za jakiś czas, jutro do wieczora na pewno jeszcze uda się wam ich tam zastać.
Trisha słysząc propozycję Ann uśmiechnęła się.
- Czemu nie, może do tego czasu się uspokoi na tyle, że ojciec mnie puści bez obstawy całej gwardii narodowej? - mrugnęła wesoło do Azjatki. Napięcie trochę z niej ustąpiło. - Byle nikt nie wariował jak usłyszy przypadkiem moje nazwisko - dodała jeszcze ze śmiechem.
- Najlepiej pomiń ten detal jak będziesz się przedstawiała. - Stwierdziła Ferrick. - Na takich imprezach nikt nikogo nie wypytuje o nazwisko, a jeśli będziesz musiała nadal mieć ochronę zawsze mogą sobie dyskretnie posiedzieć w twoim mieszkaniu.
Potem popatrzyła na burmistrza:
- Czyli jutro możemy pojechać na posterunek i pozwolą nam bez problemu porozmawiać z porywaczami? - Uśmiechnęła się szeroko. - Ach gdyby zawsze zdobywanie informacji było tak proste.
- Mogą kręcić nosami, ale raczej przychylą się do mojej prośby - burmistrz skinął głową.
- Na pewno pominę, ale wiesz jak to jest. Na kilku zdjęciach się już zdążyłam pojawić - Trisha skrzywiła się, mało z tego faktu zadowolona. - Dziennikarze też prześledzili całe moje życie.
- Jak chcesz mogę ci pożyczyć holomaskę. - Powiedziała Ann bez mrugnięcia okiem. Trudno było ocenić czy mówi poważnie czy żartuje.
- A jak spotkam kogoś ciekawego i będę chciała się całować? Wtedy wtopa… - córka burmistrza mrugnęła, jej matka skarciła ją wzrokiem.
- Trisha!
- No co? Występowanie z maską jest do kitu.
- Jak masz drugie imię możesz się nim przedstawić, pewnie nie jest znane oficjalnie, albo jakieś sobie wymyślić na ten dzień. Wtedy trudniej będzie cię skojarzyć. Możesz też spróbować mocnego makijażu, można w ten sposób dość mocno zmienić rysy, a nie przeszkadza podczas pocałunków. - Ann zaczynała bawić się coraz lepiej. - Do tego jakaś peruka, bo pewnie nie masz cyberwłosów? To bardzo wygodne rozwiązanie, polecam na przyszłość.
- To zabawki dla dzieci - dodał Remo, przyłączając się do znacznie lżejszego tonu rozmowy. - Ja mam całą maszynerię do modyfikacji wyglądowych. Nie potrzeba wszczepów, kilka minut i gotowe. Bez niej bycie anonimowym staje się niemożliwe, wiem o tym z autopsji.
- No nie wiem czy Trisha chciałaby się postarzyć o kilka lat, albo tym bardziej odmłodzić. - Zaśmiała się Ann. - Zważywszy, że goście będą raczej w moim wieku, taka jak jest, pasuje idealnie.
- Oj, mogłabym sprawdzić, czy będę wyglądała w przyszłości jak moja mama? - Trisha zapaliła się do tego pomysłu i roześmiała, widząc minę Sabriny. Reese tylko pokręcił głową.
- Cieszę się, że znajdujecie wspólny język. W końcu nie spotkaliśmy się tu dla samych trudnych spraw. Częstujcie się - wskazał na stół. - Ja muszę odbyć jeszcze jedną rozmowę, przepraszam na chwilę - wstał i wyszedł z salonu, odbierając połączenie holofoniczne, które się świeciło od kilku sekund.
- Mogłabyś - Remo odpowiedział powoli, uśmiechając się do Sabriny. - Pytanie czy tego chcesz. Zwłaszcza, jak się okaże, że maszyna uczyniła cię niezupełnie tak piękną jak twoja mama - wyszczerzył się mocniej, uznając, że jakoś wybrnął z tego pytania. Może nie najszczęśliwiej, trudno. Sięgnął po przekąski, podsuwając je najpierw Ann.
Wzięła kawałek wrapa z kurczakiem i warzywami, pogryzła i połknęła:
- Jak byłam mała miałam nadzieję, że jak dorosnę będę wyglądała jak moja kuzynka. Na szczęście szybko mi przeszło i nie przeżyłam rozczarowania. - Powiedziała Azjatka z rozbawieniem.
Sabrina roześmiała się, nie biorąc tych słów dosłownie.
- Jestem pewna, że takie urządzenie można też namówić, aby poprawiło wszelkie niedogodności. Nie powiem, brzmi to bardzo wygodnie - powiedziała do Remo, kiedy Trisha poprawiała się na fotelu.
- Ale Ann, mogę tak do ciebie mówić? - córka burmistrza uśmiechnęła się przepraszająco. - Dorastanie jest do kitu. Potem trzeba ciągle gadać z jakimiś ludźmi, którym się wydaje, że są niezwykle ważni - zerknęła w stronę, w którą odszedł jej ojciec. - Ja w młodości chciałam zostać taką panią z neonu - zachichotała.
- Oczywiście, bardzo proszę mówić do mnie po imieniu. - Przy tych słowach posłała uśmiech w stronę Sabriny. - U mnie nie było tak źle, ale chyba byłam wychowywana w dość niekonwencjonalny sposób. Nie chodziłam do normalnej szkoły. Uczono mnie jak radzić sobie w trudnych warunkach, walczyć i wychodzić obronną ręką z niebezpiecznych sytuacji. Tatuś nazywał to surwiwalową przygodą. - Teraz po latach wszystko co było przerażające, trudne i straszne dla dziecka nie wydawał się już takie, ale o tym wolała nie wspominać w pogodnej rozmowie. - W sumie były to całkiem ciekawe lata. Teraz jak jestem dorosła, mogę robić wszystko co lubię i na co mam ochotę. Dlatego nigdy nie chciałabym być osobą publiczną. Myślę, że to musi być stresujące i czasami denerwujące, zwłaszcza ci wszyscy dziennikarze czający się za rogiem by zrobić zdjęcie i czatujący na każde potknięcie. Choć oczywiście są ludzie, którzy to lubią. - Ponownie uśmiechnęła się do matki Trishy. - Jak choćby właśnie wspominana przez mnie wcześniej kuzynka.
- Czy tylko ja w ogólnym założeniu robię to, co chciałem robić w młodości? - haker uniósł brwi, odzywając się po przełknięciu kawałka nadziewanego czymś jajka. - Bywają sytuacje, w których bycie rozpoznawalnym pomaga, ale bardziej bym szedł w stronę dodawania sobie niedoskonałości. Ludzie zawsze bardziej spodziewają się kogoś młodszego i bardziej wygładzonego, wiem bo wypróbowałem odmładzanie - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Chyba, żeby cofnąć się ze dwadzieścia lat. Ann, nie pokazywałem ci jeszcze zdjęć ze swojej młodości, prawda? - roześmiał się na to wspomnienie.
- Nie. Zdecydowanie musimy to nadrobić. - Odpowiedziała mu pogodnie, a potem ponownie odezwała do Trishy. - Jeśli się zdecydujesz, zapraszam. Pewnie po dwudziestej zacznie się robić tłoczniej.
- Jasne, dzięki - dziewczyna włączyła swój holofon i udostępniła swoją wizytówkę dla Ann. Reese wrócił ze swojej rozmowy, przepraszając, a Sabrina konsumowała całkiem apetyczną kolację.
Reszta wieczoru przebiegła spokojnie, niezakłócona niespodziewanymi wydarzeniami, a Ann była całkiem zadowolona z nowej znajomości. Pomyślała że Trisha i Lexa powinny przypaść sobie do gustu. Obie miały w sobie tę ufność, szczerość i prostolinijność w postępowaniu z ludźmi, której jej zdecydowanie brakowało.
Kiedy jednak spokojnie wrócili do jej mieszkania, poczuła jak bardzo jest zmęczona. Wydarzenia ostatnich dni, były wyjątkowo intensywne i teraz z chęcią zgodziła się na spokojny wieczór przy lampce dobrego wina, w towarzystwie mężczyzny, z którym nigdy się nie nudziła.

***


Na kolejny dzień zaplanowała sobie jedynie wizytę na trzynastym posterunku i kilka telefonów, między innymi do Jessicki Mayers, z która chyba warto będzie się znowu spotkać. Pomyślała także, że skontaktuje się z dziennikarką, o której wspominała jej ciągle niedostępna Felipa, niejaką Devon Teener, może będzie ona wiedziała co dzieje się z de Jesus.
Postanowiła też ponowić telefon do agenta Holsona, a jak dalej nie będzie odpowiadał, spróbować uzyskać informacje co się z nim dzieje oraz do Cartera Treharda z zapytaniem jakie informacje uzyskał w sprawie odlotu i badań nad nim w innych laboratoriach patologicznych, a przy okazji zaprosić go na swoją imprezę. Może był nieco „creepy”, jak określała go Lexa, ale może właśnie z tego powodu przyda mu się nieco innego towarzystwa. Wiedziała z własnego doświadczenia, że to niezwykle poszerza horyzonty.
Pomyślała też, że zaprosi na imprezę Franka, Luisa i Marcela. Będzie to okazja by podziękować im jeszcze raz za pomoc przy ewakuacji Roberta. Przyszło jej także do głowy by zainteresować się profesorem, który nie pojawił się na wykładzie. Może powinna zdobyć jego adres i pojechać do niego do domu. Zastanawiała się, czy przypadkiem nie został porwany, może właśnie dlatego następnie próbowano złapać Dorna?
W sumie robiła się z tego niezła lista, a sądząc po tym co działo się ostatnio, nie będzie to z pewnością koniec.
 
Eleanor jest offline