Marwald poklepał bartnika po ramieniu i skinął głową, zdawał sobie sprawę, że jego towarzysz najchętniej użył by swojej broni aby zmieść z ziemi kapłana, ale mała nadzieję, że cela jaką przygotowali będzie sytarczająca aby ten nie zrobił nic głupiego. Do tego wszsytkiego był mocno ranny, a to powinno mocno przeszkodzić mu w jakichkolwiek planach. Więzy na całym ciele powiny także społnić swoją rolę.
Gdy wszyscy byli już w izolatce Marwald oddalił się aby kapłan i pozostali nie słyszeli co będzie mówił do ludzi i zwrócił się do tłumu: - Czy może ktoś mnie i mojego towarzysza zaprowadzić do kapłana mieszkania? Jeśli ktoś wie gdzie przechadzał się, gdzie przebywał w odosobnieniu. Musimy dobrze to sprawdzić, bo może to przybliży nas do rozwiązania tej sytuacji. |