Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2017, 13:27   #51
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=kOFUXumDEHs[/MEDIA]

Stało się to tak nagle. W jednym momencie Rita patrzyła na przerażonego Franza kulącego się przy wtyczce, a zaraz obok niego George’a. W drugim stała pośrodku czegoś, co ciężko jej było zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć.
W głowie wciąż rozbrzmiewał jej cudzy głos, wołający o pomoc. Do kogo należał? Skąd się wziął? Dlaczego usłyszeli wołanie o pomoc akurat w momencie, kiedy nadjeżdżała piekielna lokomotywa widmo? Czemu Franz się zawahał i nie wyciągnął wtyczki?

Rita zdusiła w sobie okrzyk przerażenia i jedynie rozejrzała się gorączkowo dookoła, z nieukrywanym zaskoczeniem malującym się na jej pobladłej twarzy.
- Co do cholery… - wypowiedziała pół szeptem, wciąż próbując rozumem ogarnąć zaistniałą sytuację.
Jeszcze przed chwilą stała w jednym z pokojów w posiadłości Franza, wpatrując się w nadjeżdżającą lokomotywę z piekła rodem. Teraz była w zupełnie innym miejscu. Halucynacja? Sen? Tak byłoby najwygodniej i najbezpieczniej, jednak dworzec, na którym stała, wydawał się być jak najbardziej realnym. Rita poczuła, jak strach spowodowany niemożnością zrozumienia paraliżuje jej ciało i mąci wszystkie zmysły. Z trudem łapała oddech, jakby tonęła w absurdzie, jaki ją otaczał.
Kiedy nieświadomie chwyciła za rękę stojącego obok Franza, od razu ocknęła się z amoku, w który wpadła. Wszystko to trwało zaledwie sekundę, może znacznie mniej. Dla niej jednak czas się wydłużył na ten moment, kiedy poczuła się całkowicie osamotniona, mimo stojących obok przyjaciół.
Ocknąwszy się z osłupienia, dzięki nieświadomej pomocy von Merana, Rita puściła jego rękę i wtedy dostrzegła swoją przyjaciółkę. Dojrzała też coś, co ponownie uderzyło w nią niczym kubeł zimnej wody. Ludzie, którzy otaczali ich ze wszystkich stron, wcale nie przypominali ludzi. To były trupy. Żywe trupy, prosto z powieści z dreszczykiem, które czasami czytywała sobie dla rozrywki. Rita nie była już pewna co jest prawdą, a co tylko przewidzeniem, ale wiedziała jedno - jej przyjaciółka, jedna z najbliższych jej sercu osób, była w niebezpieczeństwie.
- Eleonor! - krzyknęła, po czym nie myśląc dłużej, rzuciła się w stronę jednej z makabrycznych kobiet, chcąc wyrwać jej z rąk parasol, którym mogłaby odgonić się od ewentualnych napastników.
Przeciwniczka panny Carter była od niej dwa razy szersza i mocniej zbudowana. Mimo że z zewnątrz wyglądała jak rozkładające się zwłoki, to miała krzepę żywego, rosłego mężczyzny. Zamachnęła się parasolem na Ritę i uderzyła z impetem. Carter upadła, obijając sobie boleśnie kolano. Jęknęła z bólu, ale dźwięk ten zagłuszony został serią wystrzałów. Kątem oka Rita zauważyła, że Franz i George zaczęli strzelać w trupy otaczające Eleonor. Nie miała jednak chwili wytchnienia, bo i ku niej rzuciło się dwóch mężczyzn.
- Fraaanz! - krzyknęła, rozpaczliwie próbując uwolnić się z mocnego uchwytu.
Mężczyźni próbowali za wszelką cenę złączyć się w makabrycznym pocałunku z Ritą, ta jednak zawzięcie starała się od nich odsunąć, wierzgając nogami, kopiąc, odpychając.
- Franz! - krzyknęła znowu. Nigdy nie lubiła prosić innych o pomoc, teraz jednak zapomniała o swojej dumie, walcząc o własne życie.
Po chwili jej prośby zostały wysłuchane. Von Meran skutecznie odepchnął jednego z mężczyzn, drugiemu zadając dotkliwy cios prawym sierpowym. Kiedy oboje postarali się o to, by odepchnąć ich jak najdalej, Franz pomógł Ricie wstać na równe nogi i pociągnął ją w stronę jednego z wagonów.
Rita nie miała czasu protestować. Nawet nie zamierzała. Była zdruzgotana tym, co się działo wokół. Nie rozumiała tego. Była przerażona. Spojrzała jedynie przez ramię, bo wciąż obawiała się o swoją przyjaciółkę. Na szczęście dojrzała, jak George pomaga Eleonor. Byli właściwie tuż za nimi, ścigani przez trupi pochód.

- Eleonor! - Rita rzuciła się na swoją przyjaciółkę, mocno ją ściskając, kiedy w końcu znaleźli się w wagonie, zamykając za sobą drzwi. - Nic ci nie jest?
- Co tu do cholery się dzieje?!
- spytała jeszcze, kiedy przestała obejmować Eleonor i z lekkim przerażeniem spojrzała przez okno na tłum zebrany na zewnątrz. - Ktoś jest w stanie to wytłumaczyć?
 
Pan Elf jest offline