Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2017, 00:17   #97
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Kaarel Cotant - krótko ścięty brunet




- Smaż się wiedźmo. - wysyczał mściwie przez zaciśnięte zęby Cadiańczyk znany na Farcast jako Eryk Smith. Oglądał akurat wiadomości i po raz kolejni widział facjatę heretyczki i jej pomagierów. Widział reakcję ludzi i nagonkę jaką się na nią rozpętała. I bardzo dobrze! Niech sama posmakuje tego czym ich potraktowała! To dawało mu mściwą satysfakcję, zwłaszcza, że jego pomysł, wprowadzony w praktykę przez chłopaków okazał się strzałem w dziesiątkę. Sucza traciła kolejnych kolegów z dnia na dzień. Okrążająca i będąca w natarciu przed paroma dniami sama znalazła się w okrążeniu, zepchnięta do defensywy. I bardzo dobrze!

Dwie pozostałe rzeczy jakie go ucieszyły po powrocie do samej bazy chyba najbardziej oprócz tego, że i on i reszta zespołu wrócili w komplecie to akcja z łódką i sama baza. Widział na fotce jaką elegancką łudencję przyporwadził Blackhole. I to w jakim stylu ta akcja była! I z fantazją i pomysłem i rozmachem i w 100% skuteczna i bez żadnych strat! Komandos z Cadii doceniał takie numery i kunszt wojenny jakim wykazał się Blackhole zaimponował mu. Cieszył się, że są w tej samej drużynie. No i ten prowokujący tych łachmytów pokaz siły i sprawności Brutali bezczelnie drwiących z sił tego zaatakowanego kartelu. No co jak co ale Kaarel był pod wrażeniem sukcesu tej operacji.

Drugie co go tak cieszyło to sama baza. Co prawda zaczęło się tydzień temu niezbyt imponująco. Wysiedli we trzech, z czego on sam był na miejscu tylko przy pierwszym etapie rozpoznania i zakładania bazy ale teraz gdy wrócił z tutejszej stolicy i w międzyczasie reszta zespołu dorzuciła swoje cegiełki wkładu w pracę polane swoim specostwem to baza wyglądała już naprawdę jak profesjonalna, tajna baza powinna. Teraz mieli solidną bazę operacyjną na tej planecie gdzie mogli się ukryć, naradzać, lizać rany, przetrzymać ludzi i zasoby czy zwyczajnie odpocząć.

Cieszył się też, że sam wrócił cało z rozsądną ilością danych z rozpoznania wokół wyznaczonych celów. Szedł tam z duszą na ramieniu, pakując się w sam środek mrowiska ale jednak poszedł przebrany jako jedna z wielu mróweczek i nie został nakryty. Czyli czarny scenariusz jakiego się obawiał nie sprawdził się. I dobrze i dziękować Imperatorowi bo inaczej byłoby bardzo krucho. Że niebezpieczeństwo było realne świadczył przypadek Valerii choć miała bardziej inwazyjne zadanie od niego teren jednak był zbliżony. Udało się co prawda ją ewakuować ale potwierdzało, że główne punkty na tej planecie są całkiem niezłe w takie klocki.


A teraz...


Kaziu i Dvortsov


"Sprawa Dvortsova" trochę interesowała go osobiście. W końcu po paru perypetiach to z jego wizyty w "Trzech Kołach" jakoś wypłynęło jego nazwisko. Nie miał oporów by go skasować za ten numer z walizką i najazd na chatkę Brutali pod laskiem. Nie ładnie z jego strony i zasługiwał na klapsa. Ale. Ale dobrze by było z nim pogadać, przesłuchać przynajmniej. A tymczasem pan Kaziu życzył sobie jak na złość urwać mu łeb od ręki. W zamian oferował deal na przyszłość. Sam miał wątpliwości co do motywów i lojalności agenta Kazia choć na razie nie miał żadnych dowodów na jego matactwa przeciw ich grupie. Ale też nie miał, że ich nie robił. Więc pat. Ostatecznie więc nie przejawiał zbytniej inicjatywy przy omawianiu tego punktu. Można było skasować mafioza jak chciał Kaziu ale nic nie mówił o jego prawych rękach. A jakiś zaufanych mieć musiał jak w każdej organizacji. I taka prawa ręka musiała też wiedzieć sporo o "akcji z walizką" czy z kim i skąd się wcześniej szef szlajał. Jak choćby tamta blondi. Zajumała widać mu tą walizkę to pewnie i wiedziała skąd i kto tam jest kto.


Gomez


Z Gomezem finezji zbytnio też nie miał. Jedyne co mu przychodziło do głowy to sprokurować wezwanie wyższej instancji do centrali. Czy to jakiś jego zwierzchnik, sztab główny czy sam El Kanto to już nie wnikał. Jakby udało się udanie sprokurować takie wezwanie to "po drodze" byłoby łatwiej wyłuskać palanta niż tam na orbicie w jego leżu. Tu jednak zdawał się na opinię speców z ich grupy czy są w stanie sprokurować taką fałszywkę by kolo dał się nabrać. Pewnie jakieś potwierdzenia i łącza w pogotowiu też by trzeba naszykować ale to ich spece pewnie wiedzieli dużo lepiej od niego. Wówczas palant by musiał zejść ze swojego orbitalnego tronu albo okazać nieposłuszeństwo władzy zwierzchniej co też byłoby ciekawe zjawisko. No ale wówczas albo jakby nie szło inaczej trzeba by samemu tam się pofatygować po palanta. To już jednak by pewnie wymagało większych przygotowań.


Czerwona lista



Za to z listą w Cadiańczyk wpadł na konkretny pomysł. Nie uśmiechało mu się upubliczniać tych danych. Wywołały by chaos i zamieszki kto by nie ucierpiał to na pewno poddani Imperatora. Ten cały Farcast to nie była jego rodzima Cadia no ale nadal jednak tu było Imperium. Troche prachate ale jednak. Nie uśmiechało mu się by się poddani Imperatora żarli ze sobą nawzajem z ich powodu. Ten cały El Kanto też mu nie podchodził. Nawet choćby z tą pokazówką po bitwie o obóz Brutali. Jakoś póki on i tacy jak on mieli tu decydujący wpływ nie sądził by zmieniło się na lepsze. Po porstu im, decydentom, pasowało by było jak jest. To zaś kompletnie nie pasowało Cotantowi. - A może wypromujmy własną siłę? Takiego Herlaka Szolmsa. Damy mu po kawałku tą listę niech zabłyśnie i zostanie gwiazdą. Posmakuje sukcesu sam będzie przychodził po kolejne nazwiska. A mamy chyba listę tych co powinni być ok nie? Może coś z niej wybierzemy? - zaproponował gdy omawiali ten problem. Brakowało im jakieś własnej alternatywy dla siatki Rathbone albo Kazia. Wolał mieć coś swojego. Co dałoby się łatwiej kontrolować i ulepiliby to na bieżąco więc bez wpływów tej suczy i wątpliwości jakie Eryk Smith żywił co do Kazia. Całej listy nie było co dawać od razu bo straciliby narzędzie nacisku i wpływu na wybrańca. Ale kto wie. Jakby wybrać kogoś kto już ma niezły autirytet i stopień w hierarchii może nawet by doszło do zamachu stanu? Kto wie, kto wie...


Partyzanci


O partyzantach jak na razie Cotant jeszcze nie zaangażowany dotąd w akcje i relacje z nimi nie miał wyrobionego zdania. Wspomniał, że lepiej nie afiszować się z wyrzynką ich ludzi w walce o obóz Brutali ale gdyby tamci o tym zaczęli to przypomnieć im kto był agresorem w tym starciu. I co najwyżej spróbować skierować myślenie tamtych, że to jakieś sparchaciałe owce były co działały na własną rękę wbrew rozkazom centrali. Na same spotkanie postanowił założyć jednak swój karapaks Jaguara. W końcu mieli spiknąć się z tymi którzy oficjalnie też byli wyrzutkami. Ze swoimi umiejętnościami nadawał się chyba najbardziej do zabezpieczania terenu. Przypomniał tylko, że Istvy musieli mieć swoje macki po obu stronach konfliktu by go kontrolować by nie wygasł zbyt prędko. Nie miał jednak pomysłu jak to przekuć na jakieś konkretne działanie.


Walizka


To było to! Czuł podniecenie jak rekin w wodzie wyczuwający drobiny krwi. Trop! Co prawda nie wiedzieli do czego. Ale na te pewnie kilka części kodu dwa o których wiedzieli zostały okupione imperialną krwią. Czuł, że to robota Rathbone i jej pomagierów. Miał nadzieję, że chodzi o te przeklęte mechanizmy. Pasowało jak ulał. - Wiecie co? Jeśli ten kod to byłyby namiar na miejsce ukrycia tego artefaktu a udało nam się przechwycić walizkę nim sucz ją zczapiła to oznacza, że nie ma przynajmniej tej walizkowej części kodu. A jeśli tak jest to mamy ją. Bez tego nie zdobędzie namiarów na ten syf co tak go szuka. - uśmiechnął się z zadowoleniem cadiański komandos. No dobra, nie był pewny czy mają odpis czy oryginał. Mogło być więcej kopii i sucza mogła któryś jakoś zdobyć. Ale jeśli był jeden i oni go mieli oznaczało wedle rozumowania Kaarela, że laska nie ma kompletu danych, czyli nie ma namiaru na Mechanizm czyli nadal jest na planecie i go szuka. Czyli też nadal jej na tym zależy więc... No właśnie tu się zaczynało pole do manewru jak rozegrać tą kartę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline