Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2017, 18:32   #18
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ARANSQ15Vrk[/MEDIA]

Gwen utkwiła wzrok w majaczących za samochodowym oknem widokach. Deszcz wydawał się lekko uspokajać, choć nadal słychać było dudnienie kropli o dach pojazdu Taggarta. Reporterka czuła na sobie przez chwilę jego spojrzenie, przez co poczuła się trochę nieswojo. Znała ten typ spojrzenia, nie raz miała okazję go doświadczyć - oceniał ją. Nie miała tylko pojęcia czy w teście uzyskała dobry, czy zły wynik. Niemniej sama pozwoliła sobie na podsumowanie swojego rozmówcy. Wesley wydawał jej się całkiem w porządku gościem. Takim, z którym mogłaby pójść i napić się porządnego piwa. Owszem, był z zupełnie innej bajki niż ona, ale to wcale nie przeszkadzało - a może właśnie ten czynnik sprawiał, że tak dobrze się dogadywali, mimo że znali się zaledwie kilka chwil? Reprezentował sobą zupełnie inny typ mężczyzny, raczej niespotykany w wielkich miastach, takich jak Seattle, gdzie mieszkała Gwen. Był szczery, nikogo nie udawał. No i musiała przyznać sama przed sobą, że był całkiem przystojny. Mimowolnie zaczęła zastanawiać się czy jest w związku. Na szczęście nie dane jej było długo nad tym główkować, bo samochód nagle się zatrzymał. Ukryła więc włosy pod kapturem swojej ciemnozielonej jesiennej parki, odpięła pas, chwyciła za ramię plecaka i opuściła pojazd.

- Chyba nie przepadacie za przyjezdnymi, co? - rzuciła półszeptem do Wesa, kiedy usiedli przy stole, a Gwen została zasłonięta regałem przed podejrzliwym wzrokiem bibliotekarki.
Po chwili oboje zakopani byli w literaturze, próbując doszukać się informacji na temat historii budynku, w którym Robert Woodward zdecydował się urządzić hotel.
- Jeśli natkniesz się na coś ciekawego, to dawaj znać - powiedziała do Wesa, wyciągając z plecaka notatnik i długopis. - Jako reporterka jestem zawsze przygotowana - dodała z lekkim uśmiechem, po czym zagłębiła się w lekturze, przygryzając końcówkę długopisu.
Co jakiś czas notowała zawzięcie znalezione informacje, podkreślała coś w zapisanych notatkach, robiła dziwne wykresy, rysowała strzałki - dla siedzącego obok Taggarta mogło to nie mieć żadnego sensu, ale najwidoczniej powstrzymywał się od ewentualnych pytań, bo Gwen wydawała się jak w transie.
Po dwóch godzinach żmudnych poszukiwań, Gwen w końcu zamknęła swój notatnik i razem z długopisem wrzuciła do plecaka. Westchnęła głęboko, przeczesując włosy dłońmi i przymykając na moment powieki. Coś jej tu nie pasowało. Owszem, dowiedzieli się trochę na temat historii budynku, ale nic nie tłumaczyło, co tak naprawdę się tam działo. Gwendoline miała nieodparte wrażenie, że coś musieli przeoczyć.

Kiedy opuścili budynek lokalnej gazety, dzień powoli chylił się ku końcowi. Wesley natomiast wydawał się zmęczony mało owocnymi poszukiwaniami. Widać było, że nie był przyzwyczajony do takiej zabawy. Był raczej człowiekiem czynu. Gwen uśmiechnęła się do niego.
- Możesz mieć rację - powiedziała, choć Wes mógł wyczuć, że nie był to koniec wypowiedzi. - Ale coś mi tu nie gra. Coś musieliśmy przeoczyć.
Wyciągnęła swój notatnik i szybko przejrzała notatki. Rozum podpowiadał jej, żeby wrócić do Roberta, tak jak zaproponował Wes. Serce jednak mówiło coś zupełnie innego.
- Ci rdzenni Indianie ze szczepu Menomini… - zaczęła, wpatrując się w zapiski. - Myślisz, że jeszcze jacyś zamieszkują te okolice? Może w ratuszu będą wiedzieć coś więcej? Albo… Szeryf! Szeryf powinien znać tutaj każdą osobę. - Wydawało się, że mówiła bardziej do siebie, niż do Wesa. - Jeśli jeszcze gdzieś żyje ktoś powiązany z Menomini, to pewnie mógłby udzielić nam szerszej informacji na temat tej ziemi.
Spojrzała na Taggarta, a w jej niebieskich oczach dało się zauważyć determinację.
- Sam mówiłeś, że trzeba poszukać u źródła, zacząć od dna. To jest to!
Nie zamierzała odpuścić. Zapomniała już o zmęczeniu. Nie przeszkadzała jej nawet parszywa pogoda. Ruszyłaby na poszukiwania nawet gdyby Wes zdecydował się wrócić.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 12-03-2017 o 18:36.
Pan Elf jest offline