Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2017, 00:20   #20
Orthan
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Henry ruszył po samochód, nadal padało więc z recepcji wziął swój płaszcz i wyszedł na zewnątrz nadal padało. Na szczęście swój samochód zostawił blisko i nie musiał po niego biegać w taką niepogodę. Dobiegłszy do drzwi auta otworzył je, wsadził kluczyk w stacyjkę odpalił wrzucił skrzynię biegów i podjechał pod drzwi hotelu Roberta. Miał nadzieję że nie będzie musiał długo czekać, na wszelki wypadek włączył ogrzewanie i wycieraczki przy okazji starł gąbka zbierającą się wilgoć z szyby.
Saoirse wyszła niedługo potem. Przemknęła przez ścianę deszczu w swoim czarnym bezkształtnym płaszczu i wsiadła do auta.

- Saoirse.

Przedstawiła się.

- bo chyba nie mieliśmy okazji. Możesz mówić mi Seer. Ojciec chciał mi dać koniecznie irlandzkie imię

Uśmiechnęła się niewyraźnie.

- A więc do archiwum. Wiesz gdzie to może być? Jestem tutaj pierwszy raz.

Henry uśmiechnął się i odpowiedział.

- Henry Morgan, tez jestem tu pierwszy raz ale podejrzewam że archiwum jest w ratuszu lub obok niego. Jeśli nie, cóż zapytamy się jakiegoś miejscowego o dokładne namiary jak tam dotrzeć.

- Słusznie. Może poznamy historię okolicy. Nie wiele z tego rozumiem. Nie wierzę, żeby w domu miały straszyć duchy, ale to chyba dziwne, że kilku ludzi równocześnie miało halucynacje. O czymś takim to można tylko przeczytać w powieściach grozy. Powiedziała Saoirse.

- Nie wiem w literaturze naukowej i medycznej występują przypadki zbiorowych omamów, najczęściej przez zatrucie na przykład ołowiem czy różnymi substancjami organicznymi. Istnieje też zbiorowe wpadanie w histerie, jedna osoba myśli że jest chora lub jest chora na niegroźną chorobę, a reszta podświadomie wywołuję te same objawy somatyczne i psychiczne. Może to wina jakiegoś grzybów lub bakterii, dom jest stary to dobre siedlisko dla różnego rodzaju mikrobów. Nie wiem co może się dziać, w każdym razie Robert wygląda na zaniepokojonego.

- Możliwe, że to grzyby lub bakterie, ale dlaczego akurat teraz to się zaczęło dziać? No i musimy wziąć pod uwagę, że też będziemy mieszkać w tym hotelu. Nas też może dopaść ta choroba. To coś musi działać szybko, ludzie którzy tam byli mieli chyba omamy w krótkim czasie po przyjeździe do hotelu. Poza tym Robert, który tam przebywa najwięcej słyszał zaledwie raz jakieś głosy na strychu. A ta dziwna kobieta, która robi tam za sekretarkę nie zgłaszała niczego. Dużo pytań i żadnych odpowiedzi.

- Wiem co masz na myśli, mi też nie pasują objawy zatrucia choć jeśli to bakterie to mogą tak działać szczególnie toksyny bakteryjne. Może trzeba by było się wypytać obsługi czy ostatnimi czasy działo się coś dziwnego, pokojówki wyglądał na dość przestraszone.

- Acha! No przecież! Jesteś lekarzem. Przyleciałeś z Anglii, czy mieszkasz tu, w USA? zapytała.

-Tak, nie kiedyś pracowałem w Anglii przez krótki czas, w sumie tam studiowałem. Teraz pracuję w Bostonie, wykładam leczę i prowadzę badania nic ciekawego. A ty co robisz, z tego co słyszałem rozumiem że pochodzisz z Irlandii?

- Od kilkunastu lat mieszkam w Dublinie. Na początku wykładałam psychologię na uniwersytecie. Ostatnio jednak zrezygnowałam z tego. Chyba się wypaliłam zawodowo…

Henry pokiwał głową i uśmiechnął się smutno mówiąc.

-Studenci potrafią dać w kość, pamiętam że za czasów studiów na Oxfordzie sam święty nie byłem. Zresztą moi studenci też nie są lepsi, choć na pewno bardziej się starają. Nie martw się, każdy ma kiedyś dość - wiem o czym mówisz.

- Nie martwię się. Odeszłam, bo przestałam wierzyć w to co robię. Wiesz, w medycynie albo coś działa dobrze, albo źle. W psychologii nie jest to takie oczywiste. Niby badamy psychikę człowieka, ale tak w zasadzie to nie wiemy na pewno co dokładnie jest badane.

- Hmm… Rozumiem, Poperowskie mankament nauki jaką jest psychologia czy częściowo psychiatria. Ja miałem taki moment w Sudanie - chcesz pomagać i robić coś dobrego, ale widzisz tylko samo zło i okropieństwo w takich momentach przestajesz wierzyć w cokolwiek a świat wydaje się piekłem jak u Dantego.

- Ekhm. Miejmy nadzieję, że tutaj będziemy mogli coś pomóc. Nie chciałabym zawieść Roberta. Poznałam go podczas studiów tutaj w Stanach i bardzo mi wtedy pomógł. Mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie jego problemów.

- Też mam taką nadzieję. Też poznałem go w czasie studiów, byliśmy współlokatorami w jednym pokoju. Choć w sumie ja głównie siedziałam nad książkami, więc nie byłem zbyt towarzyską osobą. W sumie do teraz nie jestem duszą towarzystwa, plus jestem pracoholikiem więc muszę z pewnością uchodzić za strasznego nudziarza. To mówiąc Henry uśmiechnął się i upewnił się czy jadą w dobrym kierunku.

- Mam nadzieję że się nie zgubimy, w schowku powinny być mapy okolicy.

Saoirse wyciągnęła mapę ze schowka i bezradnie zaczęła wpatrywać się w zaznaczone na niej punkty. W końcu wzruszyła ramionami.

- Też mam taką nadzieję. Myślę, że jedziemy w dobrym kierunku. - spojrzała na Henrego i zaczęła się zastanawiać, czy jednak nie spotkała go w trakcie studiów. Nie była sobie w stanie niczego przypomnieć, ale też raczej nie zadawała się z kolegami Roberta.

- To przed nami to nie jakieś zabudowania -

Porsche Henrego szybko pokonywało drogę do miasta, więc z tego co pamiętała, powinni już się do niego zbliżać.

Henry pokiwał tylko głowa, po czym skierował się na centrum gdzieś tam powinien być ratusz i archiwum. No i trzeba będzie znaleźć miejsce do parkowania.
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline