Wolfgang z niesmakiem patrzył na okazy Doktora Malthasiusa. Przecież to byli najzwyklejszy w świecie mutanci. Czemu nikt tym się nie zainteresował i tolerowano taki krążący po Reiklandzie cyrk.
Gdy zmutowany goblin uciekał Techler tylko mógł odprowadzić go wzrokiem do murów miejskich. Nie było w stanie jakkolwiek zareagować. Magii nie chciał używać w takim miejscu gdzie pełno było ludzi i nie wiadomo jakby zareagowali.
***
W namiocie okazało się, że mają propozycję nie do odrzucenia. Mają zejść do miejskich kanałów i przeczesując je odnaleźć uciekiniera. Niby sporo oferowali i dawali w zamian, ale jednak to kanały.
Co za ironia losu. Przybyli do miasta by odebrać spadek i żyć w luksusach a teraz zatrudniani są chyba do najgorszego zadania jakie może im się trafić.
- Wypadało by jak kompani mówią przygotować się do zejścia pod ziemię. Czy miasto ma jakąś mapę kanałów?- Zapytał jeszcze młody uczeń czarodzieja.