Wątek: Forteca [18+]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2017, 22:33   #14
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Przetarła zaklejone oczy, choć niewiele to pomogło. Mrużąc je obejrzała powiadomienia. Serwis informacyjny z miejsca pofrunął do kosza po bardzo pobieżnym przeskanowaniu tekstu. W odpowiedzi na pustą wiadomość od Isaaca, Madeleine przywołała okienko dialogowe rozmowy głosowej. Minęło już wystarczająco dużo czasu, by facet mógł odebrać... A puste wiadomości od tamtej nocy nie kojarzyły się z niczym miłym. Gdy dźwięk sygnału rozbrzmiewał, kobieta podniosła się na sofie i usiadła z podwiniętymi nogami. Nie pamiętała, gdzie leżało rozbite szkło.

- VI, okna - odezwała się w eter.

Mechanizmy zgrzytnęły przez chwilę, po czym posłusznie wykonały polecenie, lecz sygnał połączenia był równie pusty, co wiadomość od Isaaca.

- Szlag... - mruknęła z kwaśną miną.

Zasłony w końcu wtłoczyły do białego loftu światło. Zrobiło się jasno a wnętrze odetchnęło pełną piersią... prócz miejsc, w którym Julie rozbiła kieliszek i butelkę wina. Plama czerwonego ścieku ścieku była nie do zdzierżenia. Madeleine wskazała VI, by Rumba zajęła się rozbitym szkłem. Sama też sprawdziła drzwi, przeszła się po lofcie i zebrała graty, by pozbyć się skazy na bieli ściany. Dzięki inteligentnej farbie, zabrudzenia na ścianie nie okazały się w najmniejszym stopniu groźne. Substancja chemiczna w niej zawarta sprawdzała się empirycznie, dzięki czemu szmata w dłoni Mad szybko nabierała czerwonego koloru. Tymczasem Rumba niemal tanecznym krokiem uporała się ze szklanymi odłamkami, profilaktycznie sprzątając podłogę w promieniu kilku metrów. Zapewne przez możliwe odłamki.

Korzystając z dogodności braku wymogu trzymania w ręku archaicznego aparatu telefonicznego, Mad zalewała Isaaca próbami połączeń. Nie zdało się to na nic, więc zajęła się innymi, którzy wraz z nią byli obecni na manifestacji. Telefon do pierwszego z brzegu okazał się skuteczny w trybie natychmiastowym. Lewie rozbrzmiał pierwszy sygnał, a już po drugiej stronie połączenia odezwał się męski głos.

- Siemka, Maddie. Nie wiesz może co się dzieje z Ivanem? - zapytał bez zbędnych wstępów Duży Ivan.

- Cześć. Wyciągnęłam wczoraj tylko Młodą. Reszty nie mogłam znaleźć. Nikt nie odbierał. Toma bagiety zgarnęły. Nie wiem, gdzie Mały Ivan. Może wiesz, co z Isaackiem?

- Co ty mówisz? To ja próbowałem się do wszystkich dodzwonić i dupa blada. Do ciebie też próbowałem. Do tej pory gadałem tylko z Andre, ale przez chwilę, bo musiał kończyć. Ważne, że u niego wszystko gra i buczy, a skoro zgarnęłaś Julie, to zaginął tylko Isaack i Ivan. Nie podoba mi się to, Maddie. To znaczy wiesz, zajebiście, że u was ok, mówię o reszcie.

- Ta... - wytchnęła zamyślając się nieco podczas ścierania wina ze ściany. - Od Isaacka dostałam pustą wiadomość. Niby go wcięło, ale jednak... Dobra. Dostałam komunikat od Zimmermana. Wiesz co się w ogóle dzieje?

- Moim zdaniem to reakcja na wczorajsze zamieszanie. Sama widziałaś, byli jak dzieci we mgle. Latali od jednego miejsca do drugiego i co? I dupa. Musieli narobić w gacie, jak się okazało, że oszukali też ich mechaniczne zabawki - westchnął Ivan.

- Wcześniej zamknęli nas w mieście. Teraz zamykają w domach... Będzie jeszcze gorzej, Ivan. Trzeba ich znaleźć, póki jest jeszcze czas. Policja sobie nie poradzi. Będą takimi samymi ofiarami jak my.

- Zamierzasz się stosować do tej wiadomości? Bo ja nie. Zimmerman zaleca i tyle - odparł Ivan, gdy Madeleine włączyła internet. Nagle uderzyły w nią ogromne nagłówki. Z pobieżnego przeczytania dowiedziała się, że jakaś Errorystka terroryzuje restaurację “Jako&Tako” znajdującą się zaledwie pół godziny szybkim marszem od mieszkania Mad. Podobno wzięła zakładników.

- W dupie mam taki komunikat... - odpowiedziała w przerwie od ścierania, klikając w powietrzu. - Ale mniej w dupie mam, że jakieś akcje odpieprzają się na New Avenue. To, kur*a, 30 minut ode mnie. Ja je*ie... - mruknęła niezbyt zadowolona. - Dobra, Ivan. Odezwij się jak będziesz coś wiedział.

- Pewnie. Trzym się, Maddie - odpowiedział i zniknął w podobny sposób jak się pojawił.

Projektantka dokończyła czyszczenie po czym raz jeszcze rzuciła się na bezskuteczną walkę z połączeniem Isaaca. Usiadła na dłuższą chwilę i przy śniadaniu przeanalizowała nieco wiadomości o tym, co stało się zeszłego wieczora. Długo też zastanawiała się nad losami karty pamięci. Jeśli chciała zataić przed Tomem historię plików, a przed wszystkimi datę następnego je*nięcia... musiała mieć jakiś plan.

Ale jak do cholery można walczyć z errorystami? Jej zaangażowanie w ruchy społeczne nie było bezpośrednią walką siłową... Sama w parę dni nie mogłaby stać się żołnierzem biegającym z siekierą i gnatem... Wśród znajomych nie miała aż tak ekstremistycznych osób... Wśród klientów natomiast... Był jeden, który zamówił tatuaż...
 
Proxy jest offline