- Na cycki Shallyi! - wystękał Zingger. - Ależ tu capi! - starał się oddychać przez usta, ale na dłuższą metę było to niemożliwe.
Rozświetlał towarzyszom mrok i metodycznie przeczesywał snopem światła latarni drogę. W drugiej ręce trzymał włócznię, którą raz po raz dźgał brudną wodę kanału.
Nie fatygował się z kupnem nowego ubrania. Chciał je nabyć dopiero po powrocie. |