Sander klęczał dysząc ciężko. Dopiero teraz, kiedy adrenalina opadła poczuł zmęczenie i prawdziwy ból. Miał wrażenie, że trucizna z kolca tego potwora wciąż pływa w jego żyłach i osłabia go, a sama rana piekła niesamowicie, a liczne rozcięcia zdecydowanie nie poprawiały jego nastroju. Ale... Żył. Cholera udało mu się przeżyć ten dzień. Żałował, że nie ma czym tego opić i stłumić wszystkie bodźce chociaż na jedną noc.
- Normalnie dałbym radę sam... Ale chyba nie jestem w najlepszym stanie, żeby odmówić pomocy - Uśmiechnął się lekko do Nerisy - Chodźmy, stęskniłem się za stałym lądem pod nogami - Nie wiedział co tu dokładnie się stało i dalej czuł się zagubiony we wszystkich wydarzeniach i zamierzał podzielić się z resztą wszystkim co udało mu się znaleźć.
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga." |