Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2017, 12:06   #263
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Praca wspólna

Odłamek ponowił próbę skontaktowania się z umysłem istoty, starając się wepchnąć drogę na powierzchnię i bezpieczeństwo razem, podkolorowane zagrożeniem i ucieczką, połączonymi z dolnymi tunelami. Miał nadzieję że to przynajmniej pomoże, a jeśli nie, to wprowadzi w głowie Formorianina wystarczający mętlik, żeby ten był skłonny do chociażby minimalnej współpracy.
- Powiedzcie proszę, jak tam badanie tamtego? - spytał Gariona oraz archiwistkę wojownik, który uważał, że obydwoje zajmują się sprawdzaniem umysłu stworzenia.

Ender ponownie nie odezwała się, siedząc z założonymi nogami i splecionymi rękoma. Nie wyglądała na współpracującą w tej chwili, więc było coś poważnie na rzeczy. Oczywiście poza tym, że nie była telepatką jak Odłamek, i możliwa pomoc byłaby bardziej werbalna. Możliwa - gdyż nie było ruchów od strony kobiety, by ją zrealizować. Cóż...Trzeba było przyznać, że była to osoba kurczowo trzymająca się wyznawanego kodeksu. Beznamiętnie praworządna nie bez przyczyny postanowiła zostać urzędniczką. Jednak dla wojownika wygląd jej mówił co innego. Przeszła walka, archiwistka nie ruszała się, nie odzywała. Może jej było słabo, może została ranna, albo odniosła jakiś psychiczny wstrząs. Niekiedy właśnie tak bywało.
- Coś stało się pani podczas walki? - zapytał głośno. - Jakaś rana? Trzeba wyleczyć, żeby się nie paprała. Albo trafiono panią w głowę. Prosze ruszyć ręka, jesli nie potrafi pani teraz odpowiedzieć. Lub nogą. Zaraz pani zostanie przebadana - patrzył na nią. - Albo, jeśli coś się stało, czy chce pani na ten temat porozmawiać? - dodał przypuszczając, że może wstrząsnęła nią sama walka.

Kapłanka przyglądała się archiwistce uważnie i nie miała problemu z odczytaniem jej mowy ciała.
- Pani Brent jest oburzona naszym planem - powiedziała Dotianowi. - Raczej nie możemy liczyć na jej pomoc… - westchnęła cicho i spojrzała ponownie na Gariona. Czy mają szanse osiągnąć coś w ten sposób? Czy to rzeczywiście było najlepsze wyjście? Estel miała sporo wątpliwości ale nie zamierzała ich teraz wyrażać na głos.
~Nie jest zbytnio skłonny do współpracy, a że nie chce się komunikować myślami, to trzeba będzie albo odprawić rytuał rozumienia języków, albo próbować go inaczej nakłonić do współpracy, chociaż jeśli idzie o rozmowy, to jakoś z organicznymi nigdy mi to nie wychodziło ~ przekazał swoje myśli Garion.
- Ale niby dlaczego jest pani oburzona? - nie łapał wojownik. - Ewentualnie proponuję podać lepszy plan, przecież chętnie przyjmiemy najwłaściwszy.

- Czy czuje się pani spełnioną kapłanką Angharrdh, pani Aedd’aine? - zapytała archiwistka, beznamiętnie chłodnym i ciężkim tonem, niemal jak z sądowej mównicy.
Archiwistka ponownie zlekceważyła pytanie Faeruńczyka.
- Proszę panią, czy odpowie pani, co się dzieje, czy też po prostu musi pani dać sobie czas na dojście do siebie oraz przemyślenia? - kolejny raz spytał wojownik.

- Dziękuję za troskę, panie Twinklestar - zwróciła się do wojownika wtrącając odpowiedź dla niego w wątku kapłanki. - Wszystko jest na swoim miejscu.
Wzrok Brent wrócił do świdrowania i surowego oceniania Estel.
- Skoro wszystko jest dobrze, to świetnie - uznał wojownik przypuszczając, że Archiwistka po prostu się jakoś zamyśliła oraz powiedziała coś dziwacznego, co Estel wzięła za niechęć. Jednak skoro mówiła, że jest wszystko na swoim miejscu, to nie widział powodu, żeby jej nie wierzyć. - Wobec tego proszę powiedzieć, jak wygląda badanie tamtego?

- Czuję się spełniona, pani Brent. - Odparła cicho na zawieszone pytanie archiwistki eladrinka. - Choć zbytnim zadufaniem byłoby twierdzenie, że jestem idealna. Wiele pracy jeszcze przede mną ale teraz to raczej nie pora na tego typu rozmowy. Przeszkadzamy pewnie Garionowi...

Garion nie do końca rozumiał wymianę zdań między towarzyszami, ale pewne było, że działa tu plan na którym się znajdowali, to musiały być Emocje. Przez wielkie E, takie jakie opisywali w niektórych książkach, które zdarzało się Kanciastemu czytać. Nie, żeby je rozumiał, ale uczył się je zauważać. Uznał więc że cała wymiana go nie dotyczy, zamiast tego, zastanowił się co zrobić z więźniem, bo tak wypadałoby nazwać Formorianina. Skoncentrował się, odcinając wszelkie myśli poza swoimi i upadłego kolosa, a następnie zaczął napierać na ściany umysłu tubylca. Na szczęście myśli przeciwnika były dość rozbiegane, po stoczonej walce, więc miał nadzieję, że ułatwi mu to zadanie. Starał się przelać swoją wolę w umysł istoty, nie przejmując się barierami, czy też oporem drugiej strony. Był Fragmentem Bramy, która swego czasu była w stanie powstrzymywać wynaturzenia przed wkroczeniem na znane plany. Teraz miał zamiar przelać całą wolę i uczynić z niej miecz, czy może dłuto, którym pokona umysł tytana i weźmie go w swoje objęcia, czy to przeszukując wspomnienia, czy zmuszając do mówienia. Gdyby nie fakt, że mimika Gariona była i tak zwykle znikoma, można by było zobaczyć zacięcie na jego twarzy. I coś chyba faktycznie drgnęło w umyśle fomorianina... albo się popsuło. W każdym razie na pewno zmieniło, bo potwór otworzył oczy i bezmyślnie wpatrywał się gdzieś w dal.
~ Mów, którędy można bezpiecznie, bez narażanie się na spotkanie z innymi z twojej rasy bądź inne niebezpieczeństwa, wyjść na powierzchnię, lub do tuneli prowadzących na powierzchnię. ~ Mentalny głos odłamka był niczym sztylet, lub młot, dręczący i bezlitosny.
- Przy grzybach, dwie mile stąd, elfy włażą w tunele - odpowiedź była rwana. Parę słów, przerwa, oddech, parę słów, przerwa... Potwór albo umiał dobrze udawać głąba, albo mówił prawę.
~Jak rozłożone są wasze patrole i jak często się zmieniają? Który tunel tam prowadzi i czy tamtejsze grzyby są trujące lub myślące? - Kontynuował przesłuchanie Garion.
- Co trzy piaski - cokolwiek to znaczyło - wokół pałacu. Grzyby w drodze do Mag Tureah - i znowu, cokolwiek to znaczyło- nieszkodliwe.
-Czy Mag Tureah to elfie miasto? W którym miejscu jest pałac? - Odłamek miał zamiar wyciągnąć jak najwięcej z Formorianina.
-Nie. Tam - fomorianin próbował coś wskazać, ale ręce odmówiły mu posłuszeństwa.
~Czym jest Mag Tureah? - Odłamek bardziej sprecyzował pytanie, zakładał, że obszar, gdzie próbował wskazać tytan, musiał być okolicami pałacu. Zdawało się, że poznał już większość najpotrzebniejszych mu informacji, nie wiedział też ile jeszcze przeciwnik wytrzyma. Nie miał zamiaru go zabijać.
- Miastem - padła odpowiedź równie krótka, co bezużyteczna.
~ Teraz jest pod kontrolą, jeśli go uleczycie chociaz trochę, może nam wskazać właściwą drogę, nie będzie też konieczności ani go zabijać ani torturować.- Przekazał pozostałej trójce Odłamek.
Eladrinka odetchnęła z ulgą i podeszła do fomorianina, by znów prosić swą Panią o odrobinę mocy do podleczenia olbrzyma.

Gdy formorianin zaczął wyglądać nieco lepiej, Kanciasty ponowił pytanie o wskazanie drogi do Mag Tureah. Następnie miał zamiar zapytać o to, czy tytan wie gdzie znajduje się portal do Sigil i jak go aktywować. Warto było spróbować, mimo że szanse na to by istota wiedziała o czymś takim nie były zbyt duże. Potworzysko uniosło się z trudem i wskazało ogromnym palcem jeden z tuneli.
- Co to sigil?- zapytał następnie tępo.
- Miasto. - Odparł Kanciasty. Więc by bezpiecznie wydostać się nie nękanym przez twoich pobratymców ani nic innego, powinniśmy iść tamtym tunelem prosto, aż dojdziemy do grzybów za około dwie mile, gdzie powinno być przejście, którego używają elfy? - Kanciasty starał się sprecyzować wszystko, by uniknąć jakichkolwiek komplikacji. Stwór mógł być pod kontrolą, ale nie znaczyło to że musiał chcieć im pomóc.
- Tak - fomorianin nie okazywał żadnych oznak oszustwa.
~Teraz uśniesz, nie obudzisz się przez dwa piaski, po czym nie będziesz pamiętać ostatnich dziesięciu piasków, poza tym, że cyklop dostał napadu szału i cię zaatakował. Zapomnisz o nas, że kiedykolwiek nas widziałeś, słyszałeś czy czułeś. Jeśli sobie będziesz starał przypomnieć, dopadnie cię bezwład kończyn, za każdym razem kiedy będziesz próbować to zrobić. ~ Odłamek wbił przekaz do głowy Formorianina i czekał na efekty. Potwór zamrugał oczami, zupełnie skołowany. Zaczął rozglądać się bezmyślnie po jaskini, wyraźnie nie mogąc dojść do siebie.
Wojownik natomiast stał oraz czekał, by wyjaśniono mu wreszcie, co przekazał fomorianin. Wprawdzie czarodziej głośno przekazał, że może ich poprowadzić, ale cała reszta rozmowy odbywała się pomiędzy ich umysłami niewątpliwie. Liczył na niego, właściwie jedynie na niego w rzeczonej sprawie. Podobno coś tam Archiwistka mogła pomóc, ale ta chaotyczna, obrażalska osoba miała go wyraźnie gdzieś. Wojownik stanowczo nie przepadał za takimi istotami, jednak odkładając na bok fochowatą panią, póki co, trzeba się było stąd wydostać.
- Garionie, przekaż proszę wszystkim pełen zestaw informacji, żebyśmy wiedzieli, właściwie co możemy oraz powinniśmy robić.

Garion zastanowił się chwilę nad sugestią Dotiana, a następnie przekazał im swoją konwersację z Formorianinem prosto do umysłów, tak, jak to zapamiętał, co nie było aż tak ciężkie, wszystko zdarzyło się dosłownie przed chwilą, więc wspomnienia były w dalszym ciągu świeże.
- Właściwie tylko, jakie elfy mogą mieć miasto pod ziemią? - spytał wojownik. Musimy uważać, jednak tak czy siak trzeba tam ruszać. Wprawdzie żywności nam nie braknie dzięki magii, lecz chyba ruszając stąd będziemy bezpieczniejsi.

~Gabarytowo mniejsze od formorianina, proponuję stąd ruszać. - Stwierdził Odłamek, przebywanie w pobliżu giganta nie wpływało dobrze na Kanciastego.
Kapłanka skrzywiła się słysząc nazwę “Mag Tureah”.
- Mag Tureah, to największa forteca fomorian. - Stwierdziła. - Powinniśmy trzymać się od niej jak najdalej. Mam nadzieję, że droga do wyjścia nie prowadzi w jej pobliżu.
-Wobec tego ruszajmy, bowiem co innego można wymyślić. Kiedy podejdziemy do miasta, spróbujemy odszukać to wyjście, najlepiej ukradkiem, jak się zaś nie da inaczej, jakby nas blokowano, atakowano, czy cokolwiek, spróbujemy się przebić. Innego wyjścia nie widzę, jeśli zaś ktoś chce czegoś innego, niech lepiej powie od razu przedstawiając swoje pomysły. Oczywiście, jeśli ktoś gwarantuje, że potrafi się dogadać, także proszę bardzo - uśmiechnął się skrzywiony trochę wojownik.

 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline