Stalowy, tymi magicznymi obrażeniami przypomniałeś mi moją RPGową młodość
Były to początki mojej przygody z D&D, w pewnej karczmie nasza drużyna natrafiła na nietypową scenę, półork rzucił goblinem z krzykiem "On próbował mnie okraść!" który uderzył we framugę w momencie, w którym przeszli przez drzwi. Gdy usiedli przy stole, goblin poleciał przez karczmę ponownie a półork wydarł się "On znowu próbował mnie okraść!".
To nie kwiatek, a jedynie wprowadzenie. Moja postać była łotrzykiem z zacięciem artystycznym (czytaj umiejętnością występy). Następnego dnia po zajściu w karczmie, dawał występ na placu w mieścinie w której się zatrzymali. Zgadnijcie kto próbował go okraść z wysypanych na ziemię datków, tak rzeczony goblin (o wdzięcznym mianie Sarkin Niezbyt Sprytny). W tym samym momencie moja postać zauważyła pikującego z nieba cienistego jastrzębia. Pchnięty impulsem łotrzyk chwycił za goblina i cisnął nim w bestię.
Atak okazał się na tyle skuteczny (naturalne 20 na kości), że jastrząb został zabity.
EDIT: odpowiadając na pytanie
Brilchana, goblin przeżył. I od tamtej pory zaczął chodzić w pancerzu dodatkowo obciążonym kamieniami, by dzięki wadze uniknąć dalszego wykorzystania jako broń rzucana.