Wątek: Berlin Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2017, 13:26   #2
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
de Bienville był około 30 letnim mężczyzną. Blond włosy, utrzymywał krótko obstrzyżone i zawsze elegancko ułożone. Najczęściej ubierał się na sportowo i utylitarnie. Jak sam przyznawał lubił kurtki z wieloma kieszeniami, wytrzymałe spodnie i wygodne buty. Pewnym odstępstwem od tego stroju były modne, przeciwsłoneczne okulary, które zakładał przy każdej nadarzającej się okazji, oraz elegancki ciemno-brązowy kapelusz typu Fedora, który chronił go przed deszczem.

Podczas całego tego przygotowania wydawał się uśmiechnięty i wyluzowany, jakby wyprawa za linie wroga była dla niego codziennością. Coś co wielu kolegów z agencji nazywało "Southern Style". Wiadomo było, że pochodził on z Nowego Orleanu, choć wiele lat spędził poza granicami kraju. Najwyraźniej jednak, styl jego rodzinnego miasta zakorzenił się głęboko w jego duszy. Mówił nienagannym "oksfordzkim" angielskim, który zdradzał dobre wykształcenie. Przynajmniej do momentu, w którym się nie zdenerwował i gdy dało się słyszeć miękki południowy styl akcentowania wyrazów, połączony z zapewne francuskimi wstawkami. Praktycznie zawsze podobny styl mówienia włączał się mu, gdy rozmawiał z ładnymi dziewczętami. Połączony z dobrymi manierami, na wielu pannach pracujących w agencji i poza nią, robił piorunujące wrażenie. Być może taki łatwy styl życia sprawił, że nikt nie zwracał się do niego po imieniu. Najczęściej na korytarzach w Langley można było usłyszeć zawołania "Dan", choć jak łatwo było zauważyć, gdy któraś z pracownic zwracała się do de Bienville'a zwykła wołać go zdrobniałym "Danny", co rozpowszechniło się jeszcze bardziej, gdy na przyjęciu z okazji 4 Lipca, ktoś zaczął śpiewać balladę "Danny-Boy". Całą tą zabawę Dan przyjął z wdziękiem, który i tak nie powstrzymał żartownisi.

Wiadomo było, że zadania tego nie otrzymał tylko za tą swoją łatwość obycia i nawiązywania kontaktów. Jego doświadczenie z wielu lat spędzonych poza granicami kraju i znajomość języków, zabezpieczała przed zdemaskowaniem się w jakiś głupi sposób. Dodatkowo wspominało się, że był weteranem walk w Korei, służąc tam jako młody chłopak w korpusie Marines. de Bienville nie zwykł opowiadać o tym okresie swojego życia, a przynajmniej niezbyt chętnie. Choć łatwość obchodzenia się z bronią, a także wyniki jakie uzyskiwał na strzelnicy, świadczyły o tym, iż musiał gdzieś powąchać prochu. Przy odrobinie wytężonej pracy, dało się dowiedzieć, że jako trep a później podoficer wziął udział, w wielu ważnych bitwach tamtej wojny.

Ale to było tam, w Kraju Wolnych. Teraz znajdowali się za Żelazną Kurtyną, znaleźli się w części świata, którą psuli komuniści. Kolejny kraj, który doprowadzają do ruiny. Dan doskonale zdawał sobie sprawę dlaczego walczy, dlaczego nie można dopuścić, aby ich wrogowie wygrali. A teraz ... Cóż wydawało się, że misja zaczyna się od dość dziwnego przypadku. Hasło zostało podane, nie przez ich kontakt. I co mogli teraz zrobić? Nie mieli kontaktów w mieście, a nie mogli tutaj stać w oczekiwaniu na jakiś cud. Dziewczyna znała hasło i wiedziała do kogo się zgłosić, jeżeli pracowała dla Stasi lub KGB, to znaczy że i tak o nich wiedzieli i nie wydostaną się. Trzeba było zaryzykować. de Bienville miał wrażenie, że żaden rozsądny agent nie zaryzykowałby wsiadania do samochodu z prawdopodobnie dwoma uzbrojonymi osobami, gdyby planował ich aresztować. Nie pozostała im inna opcja.

Wzruszył więc w odpowiedzi na pytający wzrok towarzysza ramionami, jakby dając do zrozumienia "Że trudno, co zrobić", po czym podszedł do przednich drzwi planując zająć miejsce tuż przy kierowcy. Wtedy mógłby zareagować, na jakiś niespodziewany ruch z jej strony. Zmierzył ją krótkim spojrzeniem i uśmiechając się zapytał dość wesołym tonem, nie zdradzającym zdenerwowania.
-Madame, możesz nam wyjaśnić kim jesteś? -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline