Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2017, 00:09   #70
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Remo rozłożył mapę na stole, kiedy weszli już do mieszkania Ann i rozebrali z kurtek i butów. Przyjrzał się i nałożył na bardziej dokładną, holograficzną wersję. Zapamiętał podejrzane punkty.
- Chyba nie chce mi się tym teraz zajmować. Przekażę to jutro chłopakom - zwrócił się do Azjatki. - Robię się jeszcze bardziej paranoiczny, teraz już niczego nie prześlę przez sieć - podrapał się po policzku, gdzie zebrał się niemal dwudniowy zarost.
Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi:
- Witaj w domu. Paranoja to moje drugie imię. Myślę, że spokojnie możemy już odłożyć pracę na ten dzień. Naprawdę mam ochotę na przyjemny wieczór, bez sztucznej inteligencji zaglądającej mi przez ramię. Co powiesz na jeszcze jednego drinka?
- Jeśli będziesz mi towarzyszyć to nie mam zamiaru odmawiać. Jutro muszę być w pracy dopiero na ósmą - roześmiał się i zaczął składać mapę, wyłączając też holofoniczną projekcję. - Burmistrz i jego rodzina okazali się tak normalni, na jakich starają się uchodzić i publicznie.
- To taka miła odmiana spotkać w wyższych sferach normalnych ludzi. Ostatnio musiałam towarzyszyć kuzynce na kilku imprezach towarzyskich i strasznie się wynudziłam. - Ann przeszła do kuchni i zaczęła przygotowywać napoje. - Zdecydowanie nie podobałoby mi się takie życie. Wiesz - Popatrzyła na Remo - Ostatnio doszłam do tego, czym chciałabym się zajmować. Myślę, że postaram się o licencję prywatnego detektywa.
- Proszę proszę! - Poszedł za nią, zdejmując po drodze marynarkę i wieszając w korytarzu. - To pod wpływem uroczej detektyw Wierzbovsky?
- Raczej przesłuchania przez tego biednego Mottę - Uśmiechnęła się wesoło. - Kiedy z nim rozmawiałam przyszło mi do głowy, że z licencją wiele rzeczy może się okazać o wiele łatwiejszych.
- Planujesz dalej wtykać nos w nie swoje sprawy? - Remo uniósł brew, biorąc od niej drinka. - Zaczynam się zastanawiać, czy cię nie zaraziłem sobością - roześmiał się na to słowotwórstwo. - To wypijmy za twoją licencję! - uniósł szklankę w toaście.
- Coraz bardziej mi się to podoba. - Azjatka mrugnęła do niego i stuknęła swoją szklanka szkło w jego ręce:
- Za Ann Lui Ferrick, prywatnego detektywa. - Powiedziała z szerokim uśmiechem.

Kye wypił łyk i wziął Ann za rękę, prowadząc do salonu.
- Sugeruję nie mówić o tym od razu rodzicom - odezwał się znowu, kiedy siadał na kanapie, wciągając dziewczynę na swoje kolana. - Jakoś nie wierzę, że twojemu ojcu spodoba się pomysł wtykania nosa w nieswoje sprawy za cudze pieniądze.
- Może masz rację. - Przytuliła się do niego kładąc głowę na ramieniu. - Pamiętasz moją kuzynkę Denis? To ta, która spotkaliśmy podczas wernisażu. Nikt w rodzinie nie ma pojęcia czym naprawdę się zajmuje.
- Nie wystarczy ci tych konspiracji i paranoi? - przesunął palcami wzdłuż uda Azjatki. - Kiedy twoi rodzice mieszkają tuż obok i mają takie a nie inne pozycje, to krycie przed nimi swojego zajęcia nie wygląda na proste zadanie. I na bardzo męczące również.
W odpowiedzi na jego dotyk położyła dłoń na torsie mężczyzny i zaczęła powoli odpinać guziki jego koszuli:
- Nie zrobiłabym nic, co mogłoby narazić ich na kłopoty, przynajmniej nie świadomie. Wiesz, w sumie nigdy nie miałam przed nimi żadnych tajemnic. Chyba nie mogłabym żyć tak jak Denis. Nie wiem jak ona to wytrzymuje.
- Żadnych? Nawet najmniejszych? - Kye zapytał z rozbawieniem, wsuwając dłoń pod sukienkę. Nagle zaśmiał się krótko. - Właśnie sobie wyobraziłem Ann wbiegającą do domu i od progu krzyczącą "Mamo! Tato! Właśnie straciłam dziewictwo!". Wybacz. Chyba Trisha zaraziła mnie śmiechem i dziwnymi wizjami.
Roześmiała się rozbawiona:
-Rzeczywiście, niektóre doświadczenia pozostawiłam tylko sobie. - Wsunęła rękę pod materiał, dotykając nagiej skóry. - Myślę, że oni mogliby poczuć się przytłoczeni, gdybym wdawała się w szczegóły... - Przesunęła głowę, przysuwając usta do jego ucha. - No i mogłoby to okazać się raczej niebezpieczne dla tych mężczyzn, z którymi się spotykałam.
- Uważasz, że twój ojciec już zapomniał, jak to być beztroskim młodzieńcem? Lub nigdy takim nie był? - pytanie Remo było tylko na wpół poważne, bo jego ręka podwinęła już sukienkę na tyle, żeby odsłonić całe nogi Ann. - No chyba, że te młodzieńcze eksperymenty to było coś znacznie mniej grzecznego niż to co wyprawiasz ze mną?
- Myślę, że moi rodzice dalej ze sobą eksperymentują sądząc po tym w jakich nastrojach wyłaniają się z sypialni albo z jaka ochota się tam udają - Odpowiedziała pogodnie zataczając językiem krąg wokół płatka jego ucha. - Myślę, że co innego jest przypuszczać, a co innego znać nagie fakty. Ja zresztą tez nie miałabym ochoty wnikać w detale ich intymnego pożycia.
- Ja za młodu miałem naturę eksploratora... cudzych eksploracji - wziął jeszcze jeden łyk whisky i odstawił szklankę na stół, aby uwolnić drugą dłoń. Pierwsza zsuwała właśnie rajstopy Ann. - Zawsze sobie powtarzałem, że ludzie chcą być oglądani, skoro zostawiają włączone kamery. Powiem ci, że niektórych widoków nie da się zapomnieć - mrugnął do niej.

Ann także odstawiła swoją szklankę i przesunęła dłonią po karku Remo:
- Czy to nadal cię kręci? Podglądanie ludzi? - Zapytała z wyraźną ciekawością.
- Sam nie wiem. Dawno tego nie robiłem, przynajmniej nie w tym sensie - odpowiedział z pewnym wahaniem, zastanawiając się. - Chciałbym jednak zaznaczyć, że to nielegalne, a my jesteśmy przykładnymi obywatelami. Jesteśmy?
- W życiu! To straszna nuda. - Zaprzeczyła stanowczo. - Powinniśmy, przynajmniej w oczach przedstawicieli prawa, uchodzić za przykładnych obywateli, ale nic ponad to.
Spojrzał jej poważnie w oczy.
- To kogo chcesz podejrzeć? - zapytał, z trudem powstrzymując uśmiech. Jego dłonie w pełni skupiły się już na zdjęciu nudnych rajstop.
Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się bezwiednie gładząc twardy męski tors:
- Może zacznijmy od sąsiadów? Jestem ciekawa, kto z mieszkańców tego budynku, ma ekshibicyjne zapędy.
Haker zdjął wreszcie uciążliwy fragment garderoby Azjatki i odrzucił go na bok. Rozejrzał się i zastanowił.
- Potrzebujemy tylko komputera, którego w razie co będę mógł wyczyścić z części danych. Zrobiłbym to na wewnętrznym, ale byś sobie nie popatrzyła. Coś o tych sąsiadach wiesz?
- Zupełnie nic. Niedawno się wprowadziłam i nie miałam jeszcze okazji nikogo poznać. Nawet nie wiedziałam, że tu mieszka córka burmistrza. Komputer mam w gabinecie. Możesz z niego skorzystać. - Ann wydawała się coraz bardziej zaciekawiona.
Z pewnym żalem zsunął dziewczynę ze swoich kolan i udał się do gabinetu, wracając z komputerem. Podłączył go do sieci, a później na chwilę do siebie. Na ścianę rzucił duży ekran, wgrywając swoje oprogramowanie zabezpieczające przed wykryciem i ułatwiające włamania.
- Trisha nie wyglądała na taką, co się rozgłasza, że jest córką burmistrza. Skoro nie było dziennikarzy, to starała się trzymać głowę nisko i udawać nudną. No dobrze, sprawdźmy kto tu mieszka obok ciebie.
Odpiął się od komputera i zapuścił skan lokalnych sieci, klasyfikując je pod względem siły sygnału.

Od razu znalazł kilkanaście sieci, w tym kilka z na tyle mocnym, że wskazywały sąsiadów. Te trzy i więcej pięter w dół i górę miały zasięg już zbyt marny na pewne połączenie. Jedynie dwie z nich miały zabezpieczenia inne od standardowych, wymagających więcej wysiłku. Reszta posiadała zwyczajne. Nie zmieniano zwykle również ich nazw. Z wyróżniających się były jedynie "Aaaa", "MójDom", "Twoje_Marzenie" i "Rodzina_Nortonów". Reszta zawierała przeróżne kombinacje znaków i cyfr, niewiele mówiące o ich właścicielach.
- "Twoje Marzenie" brzmi obiecująco nie sądzisz? - Zapytała Ann sadowiąc się ponownie na kolanach hakera.
- Aha, jak chwyt reklamowy - Remo objął Azjatkę i klawiatura pojawiła się przed nimi. Do standardowych zabezpieczeń nie potrzebował nic więcej. - Spróbujmy. W razie czego to twoja wina.
- Sami zapraszają do podglądania takimi hasłami. - Azjatka powróciła do rozpinania mu koszuli. - Może właśnie czekają na to, by ktoś popatrzył…
Można rzecz, że dziewczyna trochę wykrakała. Kiedy Kye przełamał zabezpieczenia, ich oczom ukazała się cała gama kamer. Zdecydowana ich większość znajdowała się w sypialni, gdzie duże i wygodne łóżko otoczone były nimi z każdej możliwej strony. Na ścianie wyświetlony był ekran, na którym znajdował się podgląd z tych kamer oraz lista nicków. I czat. Właścicielki tego wszystkiego jednak obecnie w sypialni nie było. Na szczęście łazienka miała własną kamerkę i ukazywała całą kabinę prysznicową. Woda była puszczona, a w środku znajdowała się ciemnoskóra piękność. Lub "piękność", zależy jak na to patrzeć. Ciało było zbyt idealne, pupa za duża, piersi także, wargi pełne niczym cząstki pomarańczy. Naga kobieta mydliła się właśnie, pojękując przy tym i zerkając w stronę kamery. Chyba dawała prywatny show nie tylko im.
- No i mamy profesjonalistkę. - Ann wydęła wargi. - To nie jest zbyt ciekawe. By ją zobaczyć wystarczyłoby tylko zapłacić. Po za tym co to za atrakcja, podglądać kogoś, kogo ogląda jednocześnie pół miasta?
- Jak ją zobaczysz na korytarzu to koniecznie powiedz jej, że nie jest twoim marzeniem - Remo roześmiał się i odłączył od sieci kobiety z virtualnych kamerek. - Próbujemy najpierw wszystkie nazwane zaczynając od Aaaa? Mam nadzieję, że nudne nazwy kryją ciekawszy środek. Z ciekawości, co trzeba by zrobić, aby zobaczyć ciebie? - zapytał z dużym zainteresowaniem.
- Przede wszystkim zainstalować kamerki w mieszkaniu. - Odpowiedziała Ann ze śmiechem. - Jedyna jaką mam jest w przedpokoju, skierowana na wejście. Trudno bym tam pojawiała się w jakiejś bardziej intrygującej sytuacji. "Aaaa" może być, ale co ciekawego może być w "Rodzinie Nortonów"? Pewnie mają tam kilkoro dzieciaków, psa i trzy koty.
- Masz też holofony, możesz robić zdjęcia, pokazać się w oknie - uśmiechnął się do niej podsuwając pomysły. - Dowolnie. I nie mam tu na myśli show dla połowy miasta. Co do rodzin, to kto wie, jakie mają sypialniane sekrety?
Mówiąc to wybrał "Aaaa" i spróbował dostać się tam.
- Moje okna wychodzą na park. Biorąc pod uwagę wysokość na jakiej się znajdują i możliwy kąt patrzenia, można by mnie zobaczyć jedynie za pomocą teleskopu. - Zsunęła koszulę z ramion Kye'a i przejechała językiem po nieco słonej skórze koło obojczyka.

"Aaaa" okazało się znacznie mniej widowiskowe od poprzedniego mieszkania. Remo uzyskał dostęp do jednej tylko włączonej kamery. Inne wyłączono i choć mógł je zapewne włączyć, istniała szansa zauważenia tego. Ta jedna natomiast pokazywała krótko ostrzyżoną białą, ładną kobietę. Siedziała na kanapie, dłońmi poruszającymi się w powietrzu przeglądając sieć. Ubrana w cienki top na ramiączkach i krótkie szorty jej szczupłe ciało o niedużych atrybutach kobiecości wyglądało nawet całkiem apetycznie. Nie mieli tylko pojęcia, czy w jej mieszkaniu był ktoś zdolny do wykorzystania tego.
- Ja cię tu zachęcam do ujawnienia dla mnie swojej ekhibicjonistycznej strony natury, a ty stawiasz problemy - zamruczał, czując język sunący po ciele. - U Aaa nie dzieje się nic ciekawego. Ma kilka innych kamer, bawimy się w ryzyko związane z włączaniem ich?
Chwilę przez którą jego dłonie były wolne wykorzystał na podwijanie sukienki Ann nad pośladki, z przyjemnością sunąc palcami po nagim ciele dziewczyny.
- Czy ja wiem? Skoro siedzi w sieci, to raczej w jej domu nie dzieje się nic ciekawego, chyba że ma tam kilka trupów w szafie, ale ja bym osobiście nie przechowywała ich w miejscu gdzie są kamery. Co do mojego ekshibicjonizmu, po co się wysilać jeśli nikt cię nie zobaczy? - Uniosła się nieco w górę, by ułatwić mu podwinięcie sukni ponad linię pupy i odkryć skąpą, bieliznę z czarnej koronki, którą ubrała specjalnie dla niego. Nie była zbyt praktyczna, ale jeśli to go kręciło, czasami mogła iść na ustępstwa.
- Jak to nikt? Myślałem o sobie! - roześmiał się i dał klapsa w niemal nagi pośladek. - Nigdy wcześniej nie zaobserwowałem u ciebie chęci pokazania czegoś więcej obcym - odpiął się od Aaa i wybrał Nortonów. Zabawy w hakera nauczyły go, żeby nie ignorować niczego, a nazwa nic nie znaczy.
- Chyba nie możesz narzekać. - Ann wydęła żartobliwie usta. - Nie możesz zaprzeczyć, że masz dosyć okazji by oglądać mnie nago.
- Pięknej kobiety nigdy nie za wiele - mrugnął do niej, skupiony teraz na włamaniu. Niedobrze byłoby zostawić ślad prowadzący do Ferrick.
 
Widz jest offline