Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2017, 17:01   #60
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Pauline niewiele pamiętała z tego, co wydarzyło się w pozaziemskim, upiornym pociągu. Im dłużej o tym myślała następnego dnia, tym bardziej bolała ją głowa. Jako, że już i tak bardzo bolała ją rana na szyi, starała się nie gnębić samej siebie usilnym przywoływaniem wspomnień.

Pewne rzeczy jednak zapamiętała.

Gdy doktor historii przyciskała do swojej szyi szmatkę daną jej przez hrabiego, grupa przyjaciół przeprowadziła coś w rodzaju seansu... a może rytuału? Chyba... chyba wszyscy usiedli w kółku. I chwycili się za ręce. Przewodziła im Eleonor. Mówiła obcym, dziwnym głosem – głosem, z którego bił chłód i zimno. Pauline czuła ciarki na plecach gdy o nim myślała.

Nie mogła także zrozumieć co Eleonor mówiła. Czasem wypowiadała się w jakimś obcym języku, który nie przypominał niczego, co MacMoor wcześniej słyszała. Innym razem krzyczała na wszystkich, lecz kobieta nie wiedziała co i dlaczego. Czyżby czymś ją obrazili?

Ktoś trzymał ją za ręce ten cały czas. Franz? Maurycy? Rita? Ktoś o ciepłym głosie, ktoś z przyjaciół. Ktoś, kto ciągle mówił, że będzie dobrze i że powinna wytrzymać, a wszystko się ułoży. Ktoś bliski.

Chyba straciła przytomność podczas seansu spirytystycznego. Nie była pewna, ale sądziła, że ją traciła i odzyskiwała kilka razy.

Następne co pamiętała... serce jej podchodziło do gardła na samo wspomnienie. Jakiś potwór. Wielki. Ogromny. Przerażający. Z gigantycznymi, błoniastymi skrzydłami. Czuła się mała, bezbronna, narażona na atak. Samo istnienie takiego monstra zagrażało jej istnieniu i zdrowiu psychicznemu. Krzyczała, krzyczała i krzyczała, a potwór zbliżał się nieuchronnie.

Musiała wpaść w panikę i przed nim uciec. Spaść w przepaść i spadać. Zdawało jej się, że upadek trwał nieskończoność. Nieskończoność strachu, lęku i braku tchu. Czy monstrum ją goniło? Czy to dlatego tak bardzo się bała? Czy było blisko niej, gotowe zrobić jej krzywdę?

Po upadku jej pamięć mówiła jej, że znalazła się na śniegu, blisko torów kolejowych. George i hrabia Maurycy zaopiekowali się nią. Podnieśli, zaprowadzili do lekarza. Choć czuła się bezpieczna i jej koszmar się skończył, detale dalej jej uciekały. Czy to z powodu upływu krwi, czy może po prostu szoku?

Znowu straciła przytomność. Gdy ją odzyskała, była w jakimś gabinecie lekarskim. Miły, młody lekarz opatrywał jej ranę. Wokół byli jej przyjaciele. Po raz pierwszy od długiego czasu czuła się bezpieczna, spokojna, radosna wręcz. Alexis, potwór, żywe trupy i piekielny pociąg zniknęli. Wszystko miało być dobrze. Musiało być.

Następnie udała się do domu Franza, by w jednym z jego pokoi gościnnych udać się na spoczynek. Zasnęła prawie natychmiast. Utrata krwi i zmęczenie przygodami dnia bardzo jej w tym pomogły.

~*~

Poranek spędziła z innymi, jedząc wspólnie śniadanie. Wzięła sobie świeże bułeczki z masłem i plasterkami zółtego sera, ale nie była pewna czy ma apetyt. Całą noc miała koszmary, a teraz, gdy zagrożenie minęło, rozpamiętywała wydarzenia dnia poprzedniego. Miała przed oczami Franza i wymierzoną w nią broń. Nie miała za złe mężczyźnie iż w nią strzelił, ale sądziła, że minie dużo czasu zanim usunie to wspomnienie z pamięci.

Rana na szyi ciągle ją bolała, ale tydzień lub dwa świeżo zmienianych opatrunków powinny pozwolić jej się zagoić.

Znacznie gorzej miało się jej zdrowie psychiczne. Przy śniadaniu, zamiast patrzeć w talerz, oglądała się wokół siebie, zwłaszcza zaś za swoje plecy. Być może to irracjonalne, ale bała się. Czuła się śledzona, obserwowana, inwigilowana. Czy ktoś ją namierza? Czy ta osoba chce jej zrobić krzywdę? Jak się przed nią uchronić?

Nie wokalizowała swoich obaw. Nie chciała, by przyjaciele uznali ją za wariatkę.

Była jeszcze jedna rzecz, która ją przerażała, nawet bardziej niż domniemany obserwator. Gdy zamykała oczy, choćby na chwilę, widziała przed sobą wielką, czarną bestię o pysku pełnym ostrych zębów i silnym, gniewnym ciele. Ten obraz gnębił ją, atakując w najmniej spodziewanych momentach. Serce jej przyspieszało i brała krótkie, urywane oddechy.

[media]http://i.imgur.com/Mam0nRE.jpg [/media]

Czy to ta sama potworność która ją ścigała w pociągu?
 
Kaworu jest offline