- No i co, sama tam pójdziesz? - spytał poważnie, darując sobie uszczypliwości na temat ciała Solo, że pewnie by jej cycki utknęły. Może nawet cycki wraz z dupą, kto wie? Nie było mu jednak do śmiechu od chwili, gdy zorientował się, że nie ma z nimi Garaga. Nie rozumiał dlaczego ten przyjacielski, poczciwy i miły kloc postanowił pójść w zupełnie innym kierunku - ale może im się to opłaci?
Baylof westchnął głośno.
- To chociaż uważaj na siebie - dodał zrezygnowany i po czym przykucnął przy bramie, opierając się z przodu dłonią i nachylając głowę tak, aby nadstawić plecy. Klepnął wolną ręką w ramię sugerując kobiecie, by po prostu na niego weszła. Jeśli wciąż będzie brakowało centymetrów, aby mogła sięgnąć wyżej, po prostu wstanie, a wtedy Solo sięgnie bez problemów.
- Jakbyś wciąż nie sięgała, to mów. Wtedy się uniosę i będziesz wyżej. A najlepiej to trzymaj się kraty, żeby się nie spieprzyć... No i ten - odchrząknął znacząco - Bądź czujna, nie wiadomo co tam się czai i jak bardzo może ci zagrozić. Takich cycków to ze świecą szukać, sama rozumiesz - przewrócił oczami, czego widzieć nie mogła. On za to nie mógł ująć tego w inne słowa; nie było to w jego stylu, ckliwe gadki.