Przyszły mag nie wiedział czy zmasowany atak na oślizgłą poczwarę zadziałał czy magią po magicznym żądle odstraszyła kanałowego mieszkańca.
Ruszyli ostrożnie dalej po śladach goblińskiej krwi. Ślad niestety zanikał i coraz gorzej go było widać. Widocznie rana zielonoskórego już się zasklepiała i niebawem jak nie znajdą stwora zgubią ślad.
Dotarli do miejsca gdzie w kanale pływało drobne ciało. Zapewne dziecka sądząc po rozmiarze. Wolfgang przyświecił świecącym kijem do ciała gdy Leopold siłował się z wyciągnięciem jego na chodnik.
- Po co wyciągasz? Przecież i tak nie weźmiemy ze sobą ciała.- Spytał "Szkoełko", ale znał odpowiedź. Może wprost nie powie, ale zobaczyć co ma przy sobie trzeba było sprawdzić.
Techler także skupiał się na wiatrach pływających w kanałach i postanowił rzucić czar Wyczucie niebezpieczeństwa. Lepiej teraz niż później.