Strzał Maximiliana okazał się nad wyraz precyzyjny. Bełt świsnął, pokonując krótki dystans i zagłębił się w wodę. Podwodne stworzenie wierzgnęło, wzburzając sporą falę, która wywróciła Bertholda i Mariusa. Popuściła też chwyt na Bretończyku, ale ten nie wypłynął na powierzchnię, ściągnięty w muł ciężarem swojego ekwipunku. Juan Maria zachwiał się pod naporem wody, ale parł naprzód i dotarł na tyle blisko, że mógł zaatakować, wijące się tuż pod powierzchnią macki. Jedna z nich właśnie zmierzała w stronę jego nóg. Dźgnął i ostrze natrafiło na opór. Macka cofnęła się gwałtownie. Kilka kroków przed nim coś zabulgotało i zawirowało, wyrzucając w górę fontannę mułu i roślinnych resztek. Potem powierzchnia znieruchomiała. Obok Mendozy spod powierzchni wody wynurzyli się prychając i plując Berthold i Marius.