Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2017, 01:56   #36
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Chciała żeby to był sen. Zły, duszny koszmar w którym grzęźnie się niczym uwięziona w żywicy mucha. Lepki, ciężki, rozstrajający nerwy... ale tylko sen. Nic jednak nie wskazywało, że obudzi się w wygodnym łóżku, a urojenia rozwieją się w ciepłym świetle dnia. Tkwiła w koszmarze na jawie, co gorsza powracające wspomnienia jednoznacznie wskazywały kto tak naprawdę miał na rękach krew Lennoxa.
- Zabiłam go - wyszeptała do swoich dłoni, mrugając szybko aby pozbyć się powidoku ściekającej posoki. Nie Burris tylko ona brała odpowiedzialność za jego śmierć.

Za jej plecami najemniczka przemieściła się szybko, podchodząc do nieprzytomnego murzyna i przykładając mu palce do szyi tuż pod szczęką.
- No co ty pieprzysz, przecież żyje - prychnęła, obracając twarz w stronę blondynki. Patrzyła czujnie, prześlizgując wzrokiem po całej sylwetce.

Abigail nie poruszyła się, chyba nawet nie usłyszała co do niej się mówi. Gapiła się na dłonie, coraz bledsza i zielona jednocześnie. Co ona najlepszego narobiła?! Poruszała niemo ustami, przełykała kwaśną ślinę, a okryta flanelową koszulą pierś unosiła się coraz szybciej. Sprowadziła to Williama, do tych pieprzonych podziemi... kroiła go jak worek mięsa. Kogoś, kogo uważała za przyjaciela.

- Ej, co jest? - szarpnięcie, tym razem za oba ramiona, po którym nastąpiła zmiana pola widzenia. Dana obróciła ją, zmuszając aby spojrzała prosto w wiszącą u góry, spiętą twarz.

- Zabiłam go... ja go zabiłam. Zabiłam Williama... i pozostałych. - Ryan bełkotała wpadającym w panikę głosem, unosząc umęczony wzrok. Przed oczami widziała korowód slajdów, uszy wypełnił jazgot nakładających się na siebie rozmów - Ja go tu sprowadziłam, to moja wina. Kroiliśmy ich... jak króliki doświadczalne. Ta kobieta w sarkofagu... znałam ją, też tu pracowała... ale się zaraziła. - drgnęła, bystrzejąc nagle. Spojrzenie skupiło się na nieprzytomnej Latynosce. Widziała jak zapisuje notatki na wczepionej w zieloną podkładkę kartce, nie raz i nie dwa czytała raporty sporządzone pewną ręką doświadczonego naukowca. Nie potrafiła przypomnieć sobie imienia kobiety, ale znała nazwisko i jej ojca - poznała go gdy zaczęła pracę pod ziemią.
Pamiętała doskonale charakter pisma. Identyczny jak ten z zostawionej razem ze spluwą notatki.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline