No właśnie, jeśli zrobimy ściepę na żarcie i zagonimy
Amona do garów, to będzie dopiero rodzinnie. I nikt nas nie zabije za bitwę na żarcie, tylko się zorganizuje kilka gier, gdzie przegrani będą musieli potem sprzątać bajzel.
Zresztą
Krakov pamiętasz spotkania w kuchni na zlocie w Malborku jak byliśmy półżywi? To też miało swój urok.
A na elitarnym zlocie kiedyś, gdzie było nas 6-8 liczy to nawet Macka rano kanapki wszystkim zrobiła, bo jej się nudziło... i wszyscy przeżyli! Poza Ratkinem
(kocham tę focię).