Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2017, 22:06   #42
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Aria obudziła się z krzykiem. Gwałtownie usiadła i drżała. Blond kosmyki przyklejone były do jej policzka, pokrytego potem. Drżała lekko i szeroko otwartymi oczami rozejrzała się po pokoju. Nerwowo objęła się ramionami i popatrzyła po sobie, jakby oczekując, że zobaczy ślady na swym ciele. Przełykała nerwowo ślinę. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej w ogóle, że pozostali również nie spali. Jej błędne spojrzenie przesunęło się na Roisin, a potem na Melfisa, na którym zatrzymało się na dłużej. Wróżka zadrżała, przypominając sobie co mu w tym śnie zrobili. Pochyliła głowę i przytknęła do niej dłonie, jakby to miało jej pomóc pozbyć się tych wizji. Niestety, nie pomagało. Dalej tam były… Zaczęła nerwowo pocierać skórę, jakby chcąc zatrzeć to wrażenie dotyku na sobie. Przygryzała w nerwach wargę i oddychała ciężko. Była chwilowo w naprawdę kiepskim stanie…
Po chwili poczuła na sobie dotyk czyjejś dłoni, a następnie materac na którym siedziała ugiął się pod ciężarem Melfis’a, który objął wróżkę i przyciągnął do siebie, szepcząc cicho.
- Spokojnie, to tylko sen. - Jego głos drżał jednak zbyt mocno by pocieszające słowa miały szansę zadziałać.
Ros, łapiąc pierwsze chausty powietrza po obudzeniu odzyskawszy kontrolę nad własnym ciałem odruchowo przygięła nogi i wyrzuciła leżącego na niej Nata w nogi łóżka. Nat nic sobie z tego nie robiąc zmienił się bez pytania w niezbyt świeża kołdrę.
- Co to, kurwa, ma być? - wyrwało jej się niezbyt przyzwoicie. Rzuciła okiem na miejsce w którym się znajdowała i zobaczyła Melfisa przytulającego Arię. Chrząknęła, przygładziła włosy, przełknęła ślinę i nabrała większego kontaktu z własną świadomością.
- Eee - popatrzyła na Melfisa, którego twarz wyrażała coś pomiędzy troską (o Arię zapewne) i niesmakiem, zdawało jej się, że po jej własnych słowach.
- Przepraszam - mruknęła - miałam KOSZMAR - starała się w to słowo wrzucić możliwie dużo obrzydzenia i agresji. Potem zobaczyła, że wróżka też nie wygląda najlepiej. Melfis zdawał się ją uspokajać, a nie koncentrować się na czymś innym. No tak, przecież ona tu była.
- Was też próbował ktoś zg… - popatrzyła na Melfisa - ykhm… - przełknęła ślinę - znaczy, też mieliście koszmary?
Aria nadal niespokojnie trzęsła się, a czując jak ktoś ją dotyka, w pierwszym momencie wzdrygnęła się jak oparzona… Spojrzała na Melfisa i sapnęła ciężko. Zaraz jednak dała mu się przytulić. Zerknęła na Roisin znad jego ramienia i tylko krótko kiwnęła głową na jej pytanie. By zaraz znów schować się w osobie chłopaka. Chyba czułaby się pewniej będąc mała… Takiej łatwiej byłoby jej się ukryć. A tak siedziała i drżała jeszcze chwilę póki jej w końcu trochę nie przeszło, czemu towarzyszyło lekkie sapnięcie.
Melfis przytulał Arię do chwili, w której jej ciało nie przestało drżeć. Dopiero wtedy jego uścisk zluzował się nieco, a uwaga częściowo przeniosła także na Roisin, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z jej istnienia.
- Też - odparł krótko, z niechęcią i obrzydzeniem. - Widocznie ktoś nas tu próbuje zniechęcić do podróży. Nie jego doczekanie - dodał z siłą i gniewem. Zaraz jednak zmitygował się i już znacznie delikatniej zwrócił do Arii.
- Wszystko w porządku?
Wróżka wykorzystała tę chwilę, by spróbować opanować jeszcze swój oddech. Przyglądała się swoim dłoniom, które zawiesiła na koszuli Melfisa i dopiero gdy znów się do niej odezwał, ostrożnie je zabrała
- Mhm… Już, już lepiej… Przepraszam… - odezwała się spokojniejszym tonem, ale nadal była blada i wyraźnie nie do końca poradziła sobie ze wspomnieniem koszmaru. Dopiero po kolejnych kilku sekundach podniosła ponownie na niego wzrok i zerknęła na Roisin
- A ty jak się trzymasz? - zapytała, przełykając ślinę, jakby to jej miało pomóc i dodać trochę pewności siebie. Rozejrzała się za czymś do picia.
- Chyba dobrze - odpowiedziała Roisin. - Sen był obrzydliwy. Chyba jednak nie powinnam tyle pić. - Zaczęła poprawiać sobie włosy i rozglądać się podobnie jak Aria, za czymś do picia. Popatrzyła na wzburzonego Melfisa i zaczęła się zastanawiać, co takiego mogło przyśnić się jemu? Patrząc na mężczyznę przypomniała sobie również swój własny koszmar, który tak nieprzyjemnie zakończył jej sen. ‘Skoro mi przyśnił się Nat, ciekawe jak jemu się spało. Jakie koszmary mogą towarzyszyć mężczyznom? Przecież nie takie, że gwałcili kobiety.’ Jakoś ciężko jej sobie wyobrazić było, że Nat jej sen uznałby za swój własny koszmar. ‘Ciekawe, czy już wstał? I kto jeszcze się obudził’ pomyślała i zaczęła powoli zbierać. Nagle do jej uszu dobiegły krzyki Nata i uderzenia. Poderwała się i możliwie cicho wyjrzała na zewnątrz.
Melfis upewniwszy się, że z Arią wszystko w porządku, odsunął się nieco nadal jednak pozostając na jej łóżku. Gdy Roisin wymknęła się z pokoju, westchnął i pokręcił głową.
- Zawsze jakieś kłopoty - mruknął, zapewne pod adresem Nat’a i hałasu który czynił na korytarzu. - Skoro wszyscy już są na nogach to my też powinniśmy się zbierać - dodał, przyglądając się wróżce z uwagą, najwyraźniej wciąż skupiony przede wszystkim na dbaniu o jej stan.
Aria widząc, jak Roisin pozbierała się i wymknęła za hałasem, sama się podniosła i spojrzała w stronę wyjścia. Kiwnęła głową na słowa Melfisa
- Tak… Powinniśmy też coś zjeść przed dalszą drogą. Melfisie, czy… co ci się śniło? - zapytała, zaczynając zbierać swoje rzeczy i zerkając na niego. Nie była pewna, czy dobrze zrozumiała, że mieli ten sam sen, a jeśli tak, to było jej naprawdę bardzo przykro. Wróżka zaczęła się szykować do zejścia na dół.
W odpowiedzi ujrzała na jego twarzy wyraz bólu, który szybko zamaskował słabym uśmiechem.
- Nic, co byłoby w stanie powstrzymać mnie przed ruszeniem w dalszą drogę - stwierdził, podobnie jak ona wstając i zbierając swoje rzeczy.
Ros wróciła do pokoju, a na twarzy gościł jej mocno tłumiony śmiech tak, że z jej oczy szkliły się od łez. Gdy tylko drzwi się zamknęły parsknęła głośno śmiechem. Potem popatrzyła na Arię i Melfisa.
- Tak wiem, pewnie skończę jako dziwka w demonicznym burdelu, ale - wyszczerzyła zęby - dzisiaj jest mój poranek. Mężny Melfisie - spojrzała na niego z radosnym uśmiechem - potrzebuję przeprowadzić poranną toaletę, więc jak już skończysz swoje sprawy, to nas tu na trochę zostaw.
Co też ten uczynił gdy tylko zebrał swój dobytek. Przed wyjściem zapewnił iż poczeka na nie na dole.
Potem przystąpiła do wspomnianej toalety, pakowania wszystkiego do plecaka i ścielenia własnego łóżka. Wiedziała, że nie trzeba, ale przyzwyczajenia są silniejsze od zdrowego rozsądku. Po wszystkim zeszła na śniadanie licząc że zobaczy tam wszystkich.
Aria również oporządziła się i pozbierała swe rzeczy, by ruszyć z Roisin na dół. Mieli w końcu zjeść coś przed podróżą, a potem objaśnić co i jak. Zapewne gdzieś koło wieczora wróżka wróci do swego normalnego rozmiaru, jak wyliczyła z upływu doby, tak więc postanowiła, że potem przyszykuje sobie od razu swój normalny strój na wierzchu w skrytce Hugo. Aria raczej trzymała się teraz w pobliżu Melfisa i nie była aż tak rozrywkowa jak dnia poprzedniego. Do wieczora zapewne jej minie, na razie jednak nie miała zbytnio ochoty na pogawędki, najwyraźniej dalej trawiąc.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline