Zingger poświecił latarnią do środka komnaty. Zamarł gdy dojrzał plugawe szczegóły. Uczynił od razu znak Ranalda dla kurażu. - Tośmy się wpierdolili, Panowie. Gówno w kanale, to najmniejszy nasz problem. - skwitował.
Zaraz jednak uspokajająco poklepał Szkiełko po plecach podczas pracy nad drzwiami. "Ostatnia rzecz, to morale w grupie obniżać, Panie Zingger" - skarcił się w myślach. - Gdyby trzeba coś potrzymać, przekręcić, po prostu pomóc, Herr Szkiełko, to mówże. Palce mam gibkie - zadeklarował.
- Panie Techler, to jest ani chybi czarnoksięskie lokum. Te napisy, zapewne w jakimś martwym języku, ten pentagram, poroże. To nie miejsce schadzek gospodyń miejskich Bogenhafen. Trzeba to będzie spalić, zniszczyć. Nikt nie powinien mieć z tego pożytku. Nikt - powiedział patrząc znacząco magowi w oczy. - Jesteście pewni, czy to, aby nie pułapka? Mi te symbole mroczne niczego nie mówią... |