Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2017, 21:10   #30
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
- Miałeś na myśli, że prosi mnie na mostek - mruknął Yrthun nieuprzejmie grzebiąc palcem w zębach. - Dobra, chodźmy - podniósł się.
Nie miał zamiaru przeciągać. Zresztą nie zamierzał dłużej czekać na dr Albright. Nie zaprzątał sobie tym w ogóle głowy. Zbyt dużo się wydarzyło, a on był najedzony i w pewnym sensie zaspokojony.
- Jak humor majora? - zagadnął po drodze komandosa.
- Eeee - żołnierz nie był przygotowany na to, że będzie otrzymywał jakieś pytania. Wyraźnie się zafrapował. - Nie wiadomy jest mi powód wezwania pana - odparł w końcu niepewnym głosem.
- Mhm. - Widmo mruknął tylko w odpowiedzi. Wbrew pozorom dużo się dowiedział. Zawahanie żołnierza mogło świadczyć o tym, że Tellis musiał być porządnie wkurzony na coś lub kogoś. ”Wcale nie zakładam, że koniecznie o moją osobę chodzi “ pomyślał z sporą dozą naiwności.
Yrthun nie ciągnął dalej za język posłańca. Wszystkie i tak za chwilę się sam dowie. Nie lubił takich zatwardziałych tyłków jak major. Rozumiał dyscyplinę i procedury, ale ostatecznie zawsze najważniejszy był wynik, prawda? Gdyby trzymali się procedur podczas wojny z Żniwiarzami dwadzieścia lat temu, to nie podłożono by nawet przysłowiowych stempli pod Tygiel. Na szczęście prymarcha Victus różnił się od swoich poprzedników podejściem do strategii i taktyki. Zresztą statek, którym lecieli nazwano na cześć poświęcenia jego syna…
Rozmyślając w milczeniu o przeszłości podeszli pod sam mostek.

Żołnierz, który towarzyszył mu przez całą drogę, jakby obawiając się, że Widmo może się w międzyczasie zgubić na pokładzie, dopiero przy drzwiach prowadzących na mostek, spojrzał na Yrthuna, wyraźnie zawahał się co do tego jak się zachować, by ostatecznie zasalutować mu i odejść nim Agent Cytadeli dotknął panelu otwierającego przejście.

Po wkroczeniu na mostek Yrthun ruszył prosto do majora stojącego przed hologramem kosmosu. Tellis spojrzał na niego dopiero gdy Widmo stanął obok i zaczął wpatrywać się w migającą kropeczkę, oznaczającą coś w przestrzeni kosmicznej.
- To stacja kosmiczna SOMA - odezwał się major, nie czekając na pytanie. - Udało nam się zebrać znaczną część kapsuł ratunkowych z ocalałymi z Koryfeusza. Niestety kilka zostało ściągniętych przez grawitację tej stacji - wyjaśnił czemu się nią interesują. Tellis przybliżył obraz i teraz mogli dokładnie przyjrzeć się.

[media]http://pre05.deviantart.net/7018/th/pre/i/2016/273/9/c/hades__star___black_citadel_by_gabriel_bs-dajdx58.png [/media]

Z informacji jakie pojawiły się pod obrazem wynikało, że SOMA służyła do przeładunku surowców, które wydobywane były na pobliskich asteroidach, a z niej transportowcami leciały do swoich odbiorców. Jednak już to gdzie leciały mogło zwiastować problemy. Hegemonia Batarian.

- Miejsce to aż roi się od piratów - ciągnął dalej Tellis. - Normalnie w tej sytuacji uznalibyśmy rozbitków za straconych, gdyby nie jeden szczegół.
Turianin skinął głową na swojego asystenta i ten na hologram wrzucił kolejny obraz. Było to zdjęcie ludzkiej kobiety. I była to osoba, którą dosyć niedawno Yrthun miał okazję spotkać.

[media]http://cdn-tunwalai.obapi.io/files/member/138236/289665615-member.jpg [/media]

- Alice Tartakovsky - major wypowiedział jej imię jakby mówił o kolejnym problemie, który spadł mu na głowę za sprawą złośliwości losu. - Córka jednego z radnych na cytadeli, z ramienia Przymierza. Chuj wie co robiła na Koryfeuszu - wzruszył ramionami i zmierzył Yrthuna wzrokiem, jakby podobne zdanie miał co do niego. - Trzeba ją znaleźć i odbić.

- Córka tego Tartakovskiego??! - wyrwało się turianinowi.
Aż rozłożył ręce w geście przysłowiowego “wtf?”. Przez głowę przeleciało mu mnóstwo myśli. Pierwszą było pytanie, co ona robiła na Koryfeuszu, ale to teraz nie miało większego znaczenia. Pewnie głupia dupa rzuciła się na przygodę, albo jakiś nastoletni bunt. Śmieszny był fakt, że patrzył na nią z góry, mimo że ona miała 23 lata i nie była wiele młodsza od niego samego.
W każdym razie jej ojciec, major Tartakovsky zrobił bardzo dużo dobrego w latach powojennych. Był jednym z tych obywatel Przymierza, co zakasali rękawy i od razu zabrali się do pracy, co później społeczeństwo doceniło wyborem go na radnego. Gdyby nie tacy jak on, to przywrócenie do działania Przekaźników Masy byłoby niemożliwe do wykonania w tak krótkim czasie.
Yrthun westchnął ciężko.
Choć Widma mieli zdecydowanie ważniejsze sprawy niż ratowanie każdej jednostki, która znalazła się na łasce Batarian, to tym razem Yrthun miał zamiar zrobić wyjątek. Nie przez pozycję jej ojca, ale z powodu szacunku jaki do ciężkiej pracy wpajała turianinowi jego matka.
Po tym co radny Tartakowsky zrobił dla społeczności skupionej wokół Cytadeli, Widmo nie będzie się wahał działać, choćby miało to poskutkować zniszczeniem całej stacji kosmicznej.
Oczywiście nie wypowiedział tego na głos. Postanowił oszczędzić Tellisowi dodatkowych zmartwień.
Postawi się go przed faktem dokonanym.
- Czyli dystrybucja surowców jest jedynie przykrywką dla operacji piratów - podsumował zebrane do tej pory informacje. Z oczywistych względów odpadały negocjacje. Gdyby na przykład Alice mimo wszystko nie została jeszcze schwytana, to po informacji, że Tarquin poszukuje jakiegoś VIPa, batarianie stanęliby na głowach by znaleźć dziewczynę przed jednostką Turian. - Mamy jakieś schematy tej stacji? - wątpił w to, ale spytać nie przeszkadzało.
Nie było tutaj zbyt wiele do planowania. Czekała go infiltracja i tym razem rzeczywiście trzeba będzie to po cichu zrobić.

Tellis skrzyżował ręce przed sobą po czym spojrzał na swojego podwładnego. Ten skinął głową i zaraz na hologramie pojawiły się plany stacji SOMA.

- Należy pamiętać, że piratami nazywamy ich my. Oni sami mają się za... - technik stojący przy majorze wzruszył ramionami szukając właściwego określenia. - Organizację transportową, czy temu podobne. Działają niezgodnie z prawem Rady Cytadeli, nie posiadają koncesji, ale nie zapominajmy, że jesteśmy na terenie wpływów Batarian, którzy nie chcą dołączyć do ras cytadeli... - przerwał czując na sobie spojrzenie dowódcy, który najwidoczniej nie tego chciał słuchać.

- Ekhem - turianin w stopniu kaprala wyprostował się i wbił spojrzenie w hologram stacji. - To są plany jakie uzyskaliśmy. Są one jednak z fazy projektowej, standardowej bym to nazwał, bo tego typu stacje są rozsiane po całej galaktyce... Niestety przez lata użytkowania wnętrze mogło ulec modernizacji. Ale to będziemy mogli uaktualnić w miarę jak będziemy się zbliżać i stacja znajdzie się w zasięgu skanerów krótkiego zasięgu.

- Mhm… - Yrthun podrapał się po brodzie. Najtrudniejsze, czyli desant, załatwiają dzięki teleportacji w trymiga. Co prawda na samą myśl o tym turianin miał ochotę zwymiotować, ale dzięki temu nie narażali Tarquina.
Pozostawało teraz wybrać odpowiednie pomieszczenie, gdzie projekt X go przeniesie i zacząć akcję.
- Tyle musi mi wystarczyć - stwierdził. - Panie majorze, niech inżynierowie szykują swój sprzęt. Idę się przygotować do misji. Będę gotów za piętnaście minut.
Odwrócił się na pięcie i zszedł z mostka, kierując się ku swojej kwaterze.

Tellis skinął mu głową i wrócił do analizowania danych. Yrthun bez przeszkód opuścił pomieszczenie, przechodząc przez rozsuwane drzwi. A tam wpadła na niego znana mu osoba.

Doktor Albright odpiła się od niego prawie niczym piłeczka. I pewnie znów upadłaby na podłoge, gdyby nie sprawna reakcja turianina, który bez problemu pochwycił ją pod ramię.
- Ah, przepraszam. Śpieszyłam się z laboratorium, żeby zdążyć tu na wprowadzenie... - zaczęła się tłumaczyć, by w pewnej chwili zamilknąć i otworzyć szeroko oczy. - Oh, byliśmy umówieni w kantynie - przypomniała sobie i zrobiła się czerwona. - Przepraszam, całkowicie zapomniałam, tak się zasiedziałam nad tymi wykresami…
- Nie ma sprawy - odparł natychmiast. - Będę potrzebował kolejny skok, na mostku wprowadzą panią w szczegóły. Teraz przepraszam - przeszedł obok niej.

Kobieta wyglądała na nieco zmieszaną. Chwilę stała jakby zastanawiając się co ze sobą zrobić, gdy obserwowała jak Widmo się od niej oddala. W końcu zniknęła za drzwiami prowadzącymi na mostek.

Kilka chwil później Yrthun był ponownie w swojej kajucie. Zrzucił kurtkę i spodnie, po czym zaczął ubierać termiczne ubranie, na które dopiero założył pancerz.
Nie był w najlepszym nastroju. Pomimo luźnego sposobu prowadzenia się, Yrthun był profesjonalistą i nigdy nie zaniedbywał żadnej możliwości przygotowania się do misji. Teraz nie było na to czasu. Nie uśmiechała mu się improwizacja.
Oczywiście wielokrotnie wskakiwał w różne akcje dosłownie z biegu i świetnie sobie radził. Tak mogło być i tym razem. Yrthun wykona misję, choćby miał rozwalić tą stację.
Chodziło jednak o to, że dobre przygotowanie się, mogło zmniejszyć “collateral damage”.

Z oczywistych względów odchodziło oficjalne wezwanie od oddania panny Tartakowsky.
- Cóż. Batarianie sami są sobie winni - mruknął sprawdzając stan magazynka Dominatora. - Gdyby dołączyli do ras Cytadeli, dzisiejszy dzień mógłby wyglądać zupełnie inaczej…
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline