Nie można było powiedzieć, że Nate to bardzo rozmowny mężczyzna. Wręcz przeciwnie, nie odzywał się niepytany. Wszystko dlatego, że myślał i że miał masę podejrzeń. Był pewien, że jego towarzysz jest tylko po to, żeby go pilnować podczas akcji, a cała operacja ma na celu sprawdzenie lojalności agenta. Dlaczego miałoby być inaczej?
Przyglądał się kobiecie wcale niedyskretnie. Szukał w jej twarzy jakiejkolwiek oznaki, że pannica kłamie; miała sporo powodów, a Sullivan nie należał do łatwowiernych osób.
— Dobrze, proszę pani — rzekł po niemiecku, starając się przypomnieć sobie ten język. Przy okazji miał nadzieję, że Imra chętnie odpowie na jego pytanie. — Czy przypadkiem nie ma pani jakiegoś cichego wielbiciela, podążającego za panią, jeśli tylko opuści pani swoje mieszkanie? Mam na myśli amanta albo kogoś w tym rodzaju — zapytał.
Jeśli pozostali agenci zdecydują się wyruszyć z bezpiecznego schronienia, Nate zrobi to samo. Po to zostali wysłani, żeby współpracować, prawda?
__________________ „The sky above the port was the color of television, tuned to a dead channel.” |