Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2017, 20:48   #1
Carnal Grief
Konto usunięte
 
Carnal Grief's Avatar
 
Reputacja: 1 Carnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputację
[Modern, +18] Najgorsze dopiero nadejdzie


Godzina 12:30 czasu lokalnego,
Piątek 2 lutego 2024 roku,
dzielnica Itäinen, Helsinki


Helsinki były piękne o tej porze roku, choć za oknem panowało minus dwadzieścia stopni Celsjusza. Miasto od kilku miesięcy pokryte było lodem, śnieg leżał w wysokich zaspach, zepchnięty na pobocza ulic przez regularnie kursujące pługi. Jednak pod fasadą pięknych budynków, przystrojonych ulic i uśmiechniętych ludzi, kryła się druga twarz miasta. Ta mniej fałszywa. Od kilku lat Helsinki, ale i cała Finlandia nie potrafiły poradzić sobie z falą ksenofobii, która eksplodowała po 2020 roku. Ataki na imigrantów zdarzały się niemal codziennie i kraj, który niegdyś uchodził za jedno z lepszych miejsc do życia, nie stał teraz zbyt wysoko w rankingu otwartości na obywateli innych krajów.

Padł również wielki mit, w który wierzyła większość Europy, że Finlandia jest krajem nieskalanym korupcją, a policja i politycy oddani są bez reszty dobru narodu. Ousman El Kabir doskonale zdawał sobie sprawę z obu tych rzeczy, popijając gorącą kawę w swoim apartamentowcu na trzydziestym piętrze, skąd miał fantastyczny widok na miasto, które dawało mu chleb. Jako syn marokańkich imigrantów od małego musiał dawać sobie radę, najpierw w szkole, a potem na ulicy, która od pewnego momentu zaczęła go żywić. Teraz spędzał na niej coraz mniej czasu, bo wkręcił się w odpowiednie towarzystwo. Był level wyżej, wyszedł z biedy wprost na salony a od czarnej roboty miał swoich ludzi w kilku dzielnicach Helsinek. To on im dawał zarobić, nagrywając odpowiednią robotę. Wiedział, że bez niego nie zarobili by tyle przez całe swoje życie.

Gdy telefon odezwał się charakterystycznym dzwonkiem, Ousman wiedział, że to delikatna sprawa. Ten człowiek dzwonił tylko w takich sprawach i miał do młodego Marokańczyka dużą dozę zaufania. El Kabir nie dziwił się, w końcu w swoich kręgach uchodził za fachowca od rozwiązywania problemów. I nie, nie siłowo. Bardziej finezyjnie, choć zwykle rękami innych osób. To oni byli wysyłani na pierwszy ogień, eksponowani na okoliczności. Mężczyzna wcisnął kciukiem zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha.
- Jutro, tam gdzie zawsze. Trzecia - powiedział szorstki głos po drugiej stronie i się rozłączył.
Ousman uśmiechnął się do siebie i potarł dłonie na samą myśl o konkretnym zarobku.




Godzina 15:00 czasu lokalnego,
Sobota, 3 lutego 2024,
Strip Club "Crazy Horse"
dzielnica Kaakkoinen, Helsinki


Schemat był zawsze ten sam - El Kabiri wchodził tylnym wejściem, wcześniej odpowiednio przeszukany przez wielkiego, łysego ochroniarza i zaprowadzony do jednego z prywatnych pokoi wyłożonych różową tapetą, w którym znajdowała się sofa i niewielki podest, który miał służyć tancerce za jej scenę dla prywatnego klienta. Nikt tutaj nie zaglądał i nikt nie przeszkadzał. Dlatego to było tak dobre miejsce do spotkań w interesach.

Nie musiał długo czekać na swojego zleceniodawcę. Wysoki, przyprószony siwizną mężczyzna w idealnie skrojonym garniturze wszedł do pokoju pewnym krokiem i zajął miejsce na sofie. Mimo iż na oko miał pięćdziesiątkę, świetnie się trzymał i nie przypominał wyglądem swoich rówieśników - szczupła sylwetka i sprężysty krok zdradzały, iż był częstym gościem siłowni, a przystojna twarz musiała wabić małolaty. Zwłaszcza przy jego pozycji, klasie i pieniądzach.
- Potrzebuję, żebyś coś dla nas odzyskał - zaczął bez ceregieli.
- Zamieniam się w słuch - rzucił Ousman.
Mężczyzna sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął z niej pendrive'a, którego wręczył Marokańczykowi.
- Zapoznaj się z tymi materiałami, a potem podejmij decyzję, kogo wynająć do tej roboty.
- Ile płacicie?
- Zapytał. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mawiali na dzielni.
- Pięćset tysięcy euro do podziału na tylu, ilu będzie brać w tym udział. - Powieka zleceniodawcy nawet nie drgnęła, gdy wymieniał sumę. - Sprawa jest delikatna, moi przyjaciele będą bardzo zadowoleni, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
- Pójdzie.
- Zapewnił El Kabir.
- Zobaczymy - odparł Garnitur. - Spraw się, Ousman, a wprowadzę cię tam, gdzie jeszcze cię nie było.
Mężczyzna wstał, poprawił krawat i wyszedł, pogwizdując Blue Skies Irvinga Berlina.


Godzina 14:00 czasu lokalnego,
Niedziela, 4 lutego 2024,
Kirsipolku Katu, dzielnica Koillinen,
Helsinki, Finlandia



Wiadomość tekstowa.
Dwa numery, które dla niewtajemniczonych nic nie znaczyły, ale dla nich były mobilizacją.
Czekało na nich nowe zadanie.

El Kabir zdążył ich przyzwyczaić do spotkań w różnych częściach Helsinek, co oczywiście było związane z zabezpieczeniem interesów. Na początku współpracy dostali od mężczyzny wykaz kilku adresów wraz z przypisanymi numerami. Za każdym razem, gdy należało się spotkać, dostawali wiadomość tekstową z numerem i godziną, dzięki czemu wiedzieli, gdzie mają się stawić. Każda wiadomość wysyłana była z nowego starter packa, przez co była niemożliwa do wyśledzenia od strony adresata. Ousman dbał o swoje interesy, a miejsca, w których zawsze się spotykali zachwycały przepychem i elegancją.

Tak samo było w tym przypadku. Po otrzymaniu wiadomości z numerem i godziną, wszyscy niemal punktualnie stawili się na Kirsipolku Katu w dzielnicy Koillinen, gdzie znajdowały się niewielkie, parterowe domy z pomalowanego na biało drewna, które dla turysty wyglądałyby na zwykłe domki letniskowe. Każde z nich zostawiło samochody na parkingu przy głównej drodze i przeszło się specerkiem kilkadziesiąt metrów w głąb spokojnego osiedla. Mróz drapał gardło, a zalegający wszędzie śnieg przydawał uczucia czystości i spokoju. Oczywiście tylko z zewnątrz, bo Helsinki tonęły w korupcji i nieprawości, o czym każdy mieszkaniec doskonale wiedział, choć władze robiły wszystko, by sprawy pozamiatać pod dywan.

Ousman otwierał każdemu z nich drzwi z uśmiechem na ustach i prowadził do przestronnego, choć surowo urządzonego salonu. Widać było, że miejsce służy jedynie do wymiany informacji i spotkań biznesowych, a umeblowano je tylko po to, by spełniało rolę dobrej przykrywki.


Marokańczyk był jak zawsze wyluzowany i czekał na nich ze szklankami gotowymi do polania Glenmorangie. Był jednym z tych ludzi, którzy sporo mogli na mieście, chociaż wyglądał i zachowywał się jak do rany przyłóż ziomek z osiedla. Każdy, kto go znał, wiedział, że to była jedynie zasłona dymna, bo oprócz pleców, El Kabir miał też swój twardy kręgosłup. Zawsze jednak nagrywał najlepszą pracę dla "swojaków", jak o nich mawiał i pozwalał im odpowiednio zarobić.

Dlatego Sigal, Juha i Juri właśnie dzielili z nim salon popijając idealne whisky z delikatnym, orzechowo-miodowym posmakiem.
- Cieszę się, że przyjechaliście, właściwie już teraz jestem spokojny o powodzenie tego zadania. - Fiński Marokańczyka brzmiał nienaturalnie bez akcentu, ale byl perfekcyjny. - Góra ma przedmiot do odzyskania. Nie wiem, co dokładnie i nie chcę wiedzieć, tak samo wam ta wiedza nie jest potrzebna. Tutaj... - Sięgnął do kieszeni bluzy i wyciągnął z niej pendrive, który położył na stoliku. - Znajdują się najważniejsze informacje na temat przesyłki. Żeby dostać zaliczkę musicie wysłać sms-a na numer 050-825-347543 o treści "CDAH24#_nr_konta_". Na początek pięćdziesiąt patyków, niezła opcja jak dla mnie. Po kilku minutach przyjdzie potwierdzenie dokonania przelewu z tego samego numeru. Oczywiście możecie najpierw sprawdzić pendrive i zastanowić się, czy dacie radę odzyskać ten przedmiot, ale nie dzwoniłbym po was, gdybym nie był pewien, że to robota dla was. Pięćset tysięcy euro do podziału na waszą trójkę na drzewach nie rośnie.

Powiedział, upijając nieco ze szklanki.
- Jakieś dodatkowe pytania? Tylko nie o przedmiot, który macie odzyskać, bo nie mam pojęcia o co chodzi i nie chcę wiedzieć. Dyskrecja w naszym fachu najważniejsza, no nie? Jak to mawiają: "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz". Albo dłużej żyjesz.- Zarechotał, zarzucając ramiona na oparcia sofy z Ikei.
 

Ostatnio edytowane przez Carnal Grief : 01-04-2017 o 18:13. Powód: wcięcie posta
Carnal Grief jest offline