Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2017, 14:31   #73
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Najemnik, ostatnio częściej robiący za kowala czy pośledniego maga, zastanawiał się, jak się w to wszystko wpakowali. Nie chodziło mu o plan natarcia i siły jakimi dysponowali, ale również o dobór ludzi, którzy tu wyruszyli. W przypadku Kendricka i Furii, to stwierdzenie było nieco naciągane i ich obecność można było od biedy zrozumieć. Z charakterem rogatej, lepiej było dla mieszkańców, kiedy była dalej niż bliżej od miasta. Zdarzało jej się być równie, jeśli nie bardziej zrzędliwą niż Kobuz. To już było jakieś osiągnięcie, chociaż musiał przyznać, że jej pomoc z różdżką była nieoceniona. W zasadzie, z całej zbieraniny, najbardziej go zastanawiało, czym zajmował się Dijan. Był wyposażony jak na niedużą magiczną wojnę, na dodatek, zamiast strzelać z kuszy, bądź wsadzić komuś kilka uczciwych cali stali, używał różdżki, z drugiej nie wydawał się magiem. Może posiadał jakiś szczątkowy talent i wykorzystywał go tak, jak Kobuz, nie był pewien. Z dwojga złego, wolał mieć go jednak po swojej stronie.


Niezależnie jednak od swoich przemyśleń, byli teraz w Mchu, który nie sprawiał zbyt miłego wrażenia. Wyglądał prawie tak, jak większość złych snów kowala na temat głębokiej puszczy, tylko że jeszcze gorzej. Mimo to, mieli robotę do zrobienia. Starał się skupić, nawet nie narzekał obecnie. Nie był w nastroju. Humoru wcale nie poprawiły mu wieści Bozafa, na temat szkieletów wartujących w przejściu. Jak miał się zamiar koło nich prześlizgnąć. Sam był nieumarły, czy raczej jedna z różdżek bądź mikstur, które łyknął po drodze miała mu na to pozwolić, nie miał pojęcia. Najgorsze było jednak we wszystkim czekanie. Gdyby nie fakt, że byli w lesie, zasugerowałby wlanie oliwy do wiadra, podpalenie jej, i wylanie na rozmawiających dalej w korytarzu ludzi. Wystarczyłoby, że ktoś związałby walką szkielety a trzecia osoba wbiegłaby pomiędzy nimi z wiadrem oliwy. Podpaleni ludzie zwykle zajmowało ich całkowicie i nieodwołalnie. Niestety, drzewa. Zamiast tego, wskazał Dijana palcem, potem w bok, tam gdzie było wejście. Potem wskazał go jeszcze raz, zwinął palce przy ustach jak do gwizdania i wskazał na resztę ich dziwnej zbieraniny i ponownie na korytarz. Starając się przekazać, że ma iść i zagwizdać lub dać im znać, kiedy mają ruszać. Gdyby mieli jeszcze kiedyś robić coś razem, potrzebowali znaków bitewnych.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline