Paul szybkim ruchem ukrył pudełeczko w wewnętrznej kieszeni swojej marynarki. Następnie rozejrzał się po pokoju. Wciąż nie mógł uwierzyć, że ludzie mieszkają w tak przerażających warunkach. Wprawdzie jego mieszkanie w Stanach było tylko trochę większe od tego, ale Paul zajmował je sam. W Wiedniu natomiast mieszkał w wynajmowanym przez agencję mieszkanku, w którym tylko spał. Poza tym przytłaczała go wszechobecna brzydota bloków mieszkalnych.
Gdy tylko usłyszał kroki na korytarzu i zauważył ruch towarzysza skierował się ku drzwiom. Paul wyprzedził agenta i otworzył drzwi na korytarz. Jego oczom ukazał się wąsaty mężczyzna. W tej sytuacji jedynym słusznym rozwiązaniem zdała mu się gra va-bank. Poprawił kapelusz, a następnie dość głośno zwrócił się do przybysza po rosyjsku mając nadzieję, że tamten tylko w niewielkim stopniu rozumie ten język i ukorzy się przed majestatem władzy. Był zbyt zdenerwowany całym zajściem, żeby myśleć trzeźwo. Miał tylko nadzieję, że to nie Irma ich wystawiła.
- Towarzyszu proszę się wylegitymować! Tą sprawę za porozumieniem z Berlinem przejęła Moskwa! Stasi nie ma już tu nic do roboty! |