Młody człowiek ok 25 lat, ubrany na czarno, z dwoma blasterami przy biodrach, torbą leżącą przy jego miejscu i komputerem na stole obok drinka pogładził krótki wąs i zjechał palcami na zadbaną brodę.
-Słuszna uwaga, niezaprzeczalnie - powiedział bawiąc się brodą - Mają tu tylko podłe podróbki koreliańskich drinków. Zapewne pędzone w piwnicy na moczu banthy. Więc? Co będziemy robić i co będziemy z tego mieli?
-----------------------------------------------
Poza sesją: Czy mamy zakładać, iż się z grubsza poznaliśmy przy tym stole? Przynajamniej imiona i zawody. Może napiszmy po parę słów o tym co mówiliśmy o sobie.
- Mark Silwilin. Czym się zajmuję? Obecnie niczym, chociaż chyba właśnie dorwałem ciekawą pracę. Nie, nie, wiem tyle co i wy. Moje kwalifikacje? Jestem dyplomatą. Załatwiam sprawy. A argumentów mam całkiem szeroki wachlarz - to mówiąc mężczyzna uśmiechnął się szelmowsko, lewą ręką pogładził wypielęgnowany zarost, a drugą, co zauważyli tylko bardziej uważni obserwatorzy delikatnie dotknął kabury.
Dianie mogło się tylko wydawać ale na nią chyba patrzył zdecydowanie częściej niż na pozostałych, chociaż z oczu ciężko było mu coś wyczytać, mimo że nie odwracał wzroku, gdy ktoś z nim krzyżował spojrzenie. |