Orianna całkowicie odpłynęła do krainy snów, siedząc w wygodnym fotelu, z nogami podciągniętymi pod brodę. Oparła głowę o kolana i przymknęła powieki tylko na krótki momencik, który trwał znacznie dłużej, niż by sobie planowała.
Śniła o swoim ojcu, magu, który był równie wielkim dziwakiem, co tych dwóch, których spotkali na swojej drodze. Śniły jej się też siostry, wędrujące gdzieś daleko w samotności, porzucone na pastwę losu przez ojca, tak jak ona. A na koniec, nim jakiś dziwny huk ją przebudził z rozkosznych marzeń, śniła o wielkiej magicznej potędze.
Ocknęła się i lekko nieprzytomnym wzrokiem ogarnęła salę, w której siedziała. Wszyscy jej przyjaciele już stali na równych nogach. Kątem oka zauważyła Liskę i wyprzedzającego ją podekscytowanego Colina, a potem cała reszta powoli zaczęła iść ich śladem.
- Co... Co się dzieje? - spytała jeszcze sennym głosem i przecierając oczy powlokła się za resztą. |