Ledwie Shang Tsung dał sygnał do rozpoczecia shokanka doskoczyła do Tonga. Jego twarz zniknęła pod jej wielką dłonią, gdy schwyciła go za głowę i rąbnęła nim o ziemię. Ledwo odbił się od bruku Drachia już była w locie. Kamienne płyty trzasnęły, gdy wylądowała centymetry od otaczającego się w bok Tonga.
Komandos jeszcze w przysiadzie kopnął w kolano, ale Drachia nawet nie zauważyła tego. Schwyciła go za kark i ponownie rzuciła. Tong przetoczył się przez bark i stanął na nogi.
Świadom już siły przeciwniczki tym razem mocniej kopnął pod kolano, przewracając Drachię. Doskoczył by dobić pięta, ale cztery dłonie złapały jego nogę i pchnęły potężnie w tył ponownie go powalając.
Wojownik z ziemi wykazał się zadziwiająca twardością. Mimo potężnych ciosów jakie przyjął tylko kilka naprawde odniosło skutek. Sam zadawał słabsze, ale w końcu ich ilość zaczynała doskwierać młodej shokance.
Prawie połowa kamiennych płyt areny potrzaskała, czy to od ciskania Tongiem po ziemi czy też od prób zmiażdżenia gdy leżał.
Walka ciągnęła się już dobre dziesięć minut, wśród widzów dało się usłyszeć szmery. Chcieli radosnej jatki, a dostali taktyczny balet i walkę na powolne wyniszczenia.
W końcu po potężnym haku shokanka padła i nie dała rady wstać.
- Wygrywa zawodnik królestwa ziemi - oznajmił po dłuższej chwili Shang Tsung. Kolana pod Tongiem ugięły się. Był wyczerpany. Totalnie.
Rayden spojrzała na Johna i Jaxa, ci bez słowa podeszli i wzięli pod ramiona Tonga. Doprowadzili na skraj areny i tam posadzili.
Tymczasem Drachia powoli wstawała.
- Dobra, moja kolej - usłyszeli głos, zauważyli jak zniechęcony Rayden pokręcił głową -
Chcę walczyć z tym upiorem.
- Kung Lao? - szepnął zaskoczony Liu Kang gdy “strażnik” zrzucił przebranie.
- Nie możesz odmówić wyzwania Skorpion - powiedział Shang Tsung.
- Nie odmówię, ale następny ma być Sub-Zero - warknął Skorpion i zeskoczył z podwyższenia na arenę.
Tym razem walka była szybka i bardziej jednostronna. Doświadczenie zabójcy, piekielne moce i niecodzienne uzbrojenie kontra doskonałość osiągnięta na treningu mogły dać tylko jeden wynik.
- Skończ z nim! - rozkazał Shang Tsung.
- Przybyłem tu zabić tylko jedną osobę, Sub-Zero. A on… - machnął ręką na leżącego Liu Kanga.
Shang Tsung zmrużył oczy i zerknął z ukosa na Quan Chi. Ten beznamiętnie odwzajemnił spojrzenie.
- Dobrze więc, ciąg dalszy w południe - oznajmił czarownik i wstał. Chwile później wraz ze świta znikł w pałacu.
Rayden powoli podszedł do Skorpiona. W gwarze rozchodzących ludzi nie było słychać o czym rozmawiali.
- Hej, mamy trochę wolnego - powiedział Johnny -
pozwiedzamy?
Tymczasem do Drachii przez tłum przebił się Kano. Metalowa połowa twarzy połyskiwała w słońcu.
- Jak tam , mała? - zagadnął skręcając sobie papierosa. Shokanka z filmów siedziała, że nie jest to zwykły papieros. przypalił go i zaciągnął się głęboko. Po chwili wypuścił dym i podłą go wojowniczce.
- To ci pomoże. A jak chcesz to mam coś mocniejszego. Coś po czym można chodzić na połamanych nogach i zauważyć to dopiero gdy kości zaczną zadawać o krzaki. Zainteresowania?