Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2017, 17:28   #16
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Charlie cały czas zerkała na niego. Po chwili westchnęła ciężko i zboczyła w jedną z przecznic. Wykonali kilka kroków i skręcili znowu.


- To tylna uliczka, używamy ich jako zapleczowych, do wywozu śmieci, a także by dowieźć rzeczy do oficyn kamienic. - Mówiła cicho. - Nie wszystkie kamienice mają coś takiego, tylko te bardziej okazałe.
- Dobrze, czy takie ulice są względnie puste, jak teraz. Przepraszam, pytam, bowiem muszę coś jeść. Wprawdzie od biedy potrafię wytrwać na krwi zwierzęcej, jednak to jest ohydztwo
- przyznał.
- Tak pomyślałam widząc jak się rozglądasz i po tym co mi powiedziałeś w domu. - Zerknęła na niego trochę niepewnie. - Jest tu nawet tłoczno przed świtem i tuż po zmroku, gdy jeżdżą tędy powozy dostawcze, oraz te wywożące śmieci. W nocy można natknąć się co najwyżej na pijaków, kurwy i złodziei. - Usłyszeli łomot i po chwili przez ciemną uliczkę przeleciał kot. Wampir poczuł, że Charlie się lekko spięła. - Odchodząc w dowolną boczną uliczkę powinieneś dojść do głównej drogi.
- Rozumiem. Pijacy wiem, złodzieje także, ale kurwy … przepraszam, nie znam słowa. Zapewne jakaś odmiana wspomnianej policji
- domyślał się. - Osobiście najprzyjemniejsza Krew należy do osób czystych, zdrowych i tak dalej, jednak wampirom nie przeszkadza to aż tak bardzo. Hm, pijacy jak rozumiem wychodzą ze swoich domów czy waszych karczem zwanych obecnie pubami?
- No no
… - Jakiś kobiecy głos wszedł mu w słowo. Charlie zamarła i nawet się nie obejrzała. - Pani towarzysz nie wie co to kurwa? - odezwała się jakaś, wedle Gaherisa, okropna brzydula.


Kobieta uśmiechnęła się do wampira.
- Może powinnam pokazać? - Kobieta uniosła lekko kiecę, pokazując, że prawie nie ma nic pod spodem.
- Hm - Gaheris zastanowił się, czy kogoś widać, zaś Charlie zobaczyła, że się rozgląda oraz słodko uśmiecha oblizując. Widziała, że jego towarzyszkę ogarnia lekkie przerażenie.
- No słodziutki, dla ciebie za 10 pensów. - Wyszczerzyła się nieznajoma.
- Chcesz zapłacić mi kobieto za coś 10 pensów? - spytał niespecjalnie rozumiejąc, czego ta osobniczka chce, bowiem on chciał krwi, ale ona?
- Nie słodziutki, ty dasz mi 10 pensów a ja dam ci dostęp do pewnej rozpalonej dziurki, którą będziesz mógł przepchać. - Zadarła sukienkę pokazując, że pod spodem nic nie ma, ale po chwili ją lekko opuściła. - Co ty na to?
- Co ja na co, co ja na co … - rozglądał się uruchamiając Nadwrażliwość, która pozwalała wzmacniać zmysły oraz precyzyjnie czytać aury. Nikogo nie było, ani w oknach, ani w drzwiach, ani gdziekolwiek, zaś ludzka aura kobiety prezentowała wyjątkowo rozbujałą żądzę.
- Przepraszam na chwilę, kuzynko. Będzie wszystko dobrze. Obiecuję.
Charlie przytaknęła ruchem głowy i zasłoniła dłonią usta, troskę jakby zrobiło się jej niedobrze.
- Odwróć się - powiedział nieznajomej używając Dominacji. Nie miał ochoty bawić się gierkami.
Kobieta obróciła się.
- Wolisz od tyłu kochaniutki? - Kobieta zadarła spódnicę ukazując nie do końca czysty tyłek, który jednak niespecjalnie zainteresował Gaherisa. Górą bowiem miała odkrytą w tym szyję. Podszedł do niej i nagle zanurzył w skórze kobiety swoje kły. Dla osoby oglądającej to z zewnątrz mogło się wydawać, że całuje górę jej pleców przy karku, ale on pił. Nawet nie musiał dużo, żeby odzyskać trochę formy, jednak nie zabić wysysanej kobiety. Kurwa osunęła się tracąc przytomność.


Trzymał ją jednak dopóty, dopóki nie zalizał ran. Za sobą usłyszał jakiś zdławiony odgłos. Ale to pewnie Charlie powstrzymała własny głos. Odwrócił się, ale wcześniej ułożył kobietę.
- Żyje, nic jej nie jest, zaś obudzi się niedługo mając cudowne wspomnienia - wyjaśnił sprawdzając, czy to odzywała się Charlie. W uliczce stała tylko jego towarzyszka. Wyraźnie przerażona, tym co zobaczyła. Jednak o ile picie było dla wampira bardzo przyjemne, to dla osób postronnych, nie przyzwyczajonych do widoku, raczej nie było zbyt zachęcające. Szczególnie jak osoba, z której pito padała nieprzytomna. Charlie nie odzywała się jednak ewidentnie przyglądała się całemu zajściu. Tym bardziej, że co mogła widzieć Charlie: plecy i właściwie tyle. Kazał się kobiecie odwrócić. Pił ją od tyłu, więc nawet dla osoby postronnej mogło to wyglądać niczym pocałunek, który spowodował omdlenie. Rany zostały zalizane, kły wciągnięte, buzia wytarta. Dziękujemy. Jeśli jednak nie Charlotta krzyczała, to kto? Pewnie dostrzegła, iż jakaś osoba zemdlała. Dlatego rozejrzał się. W uliczce nikogo nie było. Charlie odetchnęła i odwróciła wzrok.
- Chodźmy stąd, dobrze?
- Dobrze
- ułożył prostytutkę pod ścianą, po rycersku, żeby spokojnie sobie spała i ruszył z Charlie.
- Przykro mi - powiedział po chwili - tak się właśnie żywimy. Ale tej kobiecie nic się nie stało. Obudzi się za jakiś czas przekonana, że doznała czegoś czarownego. Przepraszam, że zmusiłem cię niejako do oglądania tego - powiedział. - Zapomniałem, jak działa nasze pożywianie na ludzi. Nawet, jeśli jest kompletnie nieszkodliwe.
- Yhym
. - Charlie szła krzyżując ręce na piersi, troszkę jakby było jej zimno. Szybko poprowadziła ich w bok i doprowadziła do głównej ulicy, którą szli wcześniej. - Picie czyjejś krwi, nie może być nieszkodliwe. - Dodała cicho.
- Skaleczyłaś się kiedyś w palec? - spytał ją.
- Ach i wypijasz jedynie kropelkę tak? - Zerknęła na niego, odezwała się bardzo cicho. Nie była zła, raczej wystraszona i może zaskoczona tym czego była świadkiem. - Wybacz, ale człowiek nie traci przytomności od utraty kropli krwi, chyba że to jakiś mięczak.
- Więcej niż kropelkę, ale nie tyle, żeby szkodziło. Wampiry naprawdę doszły do tego przez lata, wieki, millenia istnienia i wiemy, co można a co nie. Powiedzieć można, jesteśmy pod tym względem fachowcami doskonałymi. Dla niej to będzie nic, dla mnie coś tam. Ponadto od biedy możemy kosztować zwierząt. Wiesz, wiele wampirów posiada swoje grupy ludzi, którzy po prostu zgadzają się na użyczanie swojej krwi niekiedy. Dla wampirów takie osoby są cenne. Musimy doskonale wiedzieć, ile możemy wypić nie szkodząc innym.
- Wiesz co jest najgorsze
? - Charlie uśmiechnęła się do niego słabo. - Że byłam lekko zazdrosna. - Odwróciła głowę i szybko zmieniła temat. - Wracamy do domu, czy chcesz jeszcze pospacerować?
- Wolałbym jeszcze pochodzić, jeśli nie jesteś zmęczona. Ale wiesz, powiedz proszę, kiedy będziesz chciała się położyć. Dla mnie to normalna pora, ty zaś musisz rankiem wstać.
- Wróćmy wobec tego, myślę że przyda mi się kąpiel
. - Charlie wyprostowała się i wsunęła dłoń pod jego ramię. - Prowadź. Sprawdzimy czy pamiętasz jak wrócić do domu.
Gaheris rozejrzał się.
- Zazdrosna - nagle doszło do niego. Niby dlaczego, że nie ją pije? Przecież ewidentnie nie dałaby rady. Wampir musi spijać krew wielu osób. - Przepraszam, ale chciałbym pić tylko od tych osób, które to lubią i które ja lubię, jednak to jest niemożliwe. Przykro mi droga kuzynko - powiedział ponurym lekko głosem. - Jednak jeśli masz ochotę to kąpiel oraz … wiesz co, ze wspólnie się wykąpiemy - zaproponował. - Tylko jest problem, eee, nie wiem, jak to powiedzieć. Zgubiłem się. Wszystkie ulice są takie same … - przyznał czując się niewymownie głupio, niczym totalny pajac.
- Niestety nad zazdrością nie jestem w stanie zapanować. - Szepnęła cicho.


Seksowna Charlie poprowadziła go do domu, tym razem wskazując jeszcze dodatkowo jakieś charakterystyczne punkty. Po chwili byli z powrotem pod kamienicą. Charlie dała mu klucze by spróbował sam otworzyć drzwi i zapamiętał, który klucz jest od czego.
- Wobec tego … możesz mi kupić kilka królików? - spytał. - Spróbuję trochę ich krwi, choć pewnie da rady wyłącznie skupić się na takim pożywieniu, jednak od biedy można. Charlie, lubię cię i chcę się z tobą kochać. Innych, póki co, chcę jedynie wysyać. Proszę, nie bądź zazdrosna. Bowiem to tak, jakbyś była zazdrosna o kogoś, kto poszedł z kimś na obiad.
- Postaram się
. - Uśmiechnęła się do niego. - A co do królików… - Charlie zdjęła wierzchnie okrycie. - Nie wiem czy jutro będę miała chwilę by udać się na targ.
- Nie ma problemu. Akurat jeśli nie będę robił nic niezwykłego, krew tej upadłej policjantki wystarczy mi też na jutro. Jednak tak czy siak króliki się przydadzą
- mężczyzna był trochę skrzywiony. Jednak widać króliki nie były jego ukochanym daniem. - Naucz mnie teraz proszę posługiwać łazienkę. Gdzie tutaj jest studnia skąd można nabrać wody? - spytał kobietę.

Charlie pomogła mu zdjąć surdut i uśmiechnięta poprowadziła go do łazienki. W pomieszczeniu stała seria dziwnych urządzeń przypominających miski.


- Aha, chyba do kąpieli trzeba się jeszcze rozebrać. Albo może wymyśliliście sposób, żeby się wykąpać w ubraniu? - spytał całkiem poważnie. Wszak bowiem dla niego zrobienie metalowgo konia wcale nie było trudniejsze od sposobu na kąpiel bez rozbierania się. Choć akurat miał ochotę się kochać, więc takie coś będąc ubranym byłoby niełatwe.
- Kąpiemy się nadal nago. Choć raczej samotnie. - Mrugnęła do niego i podeszła do największej z misek. - A teraz powód dla którego wybrałam tą kamienicę. - Sięgnęła do metalowych przedmiotów wystających ze ściany i przekręciła je. Z otworków poleciała woda. Jedna niemal parowała. Charlie zatkała dziurkę w misce i przysiadła na jej krawędzi. Naczynie napełniało się wodą. - To wanna.

Wręcz odskoczył. Balię nazywano wanną, tyle, że balię metalową. To nie było problemu. Jednak ta woda sama leciała!
- Macie służbę na dachu, która nalewa wody do tych rurek? - wpatrywał się niepewnie.
- Nie. - Charlie wyciągnęła do niego dłoń by podszedł. - Mamy system kanałów, którymi jest doprowadzana woda. W niektórych kamienicach są piece, które podgrzewają wodę. Zaufasz mi tak jak z pociągiem i weźmiesz ze mną kąpiel w tym dziwnym przedmiocie?
- Żelazny smok wydawał się groźniejszy, więc oczywiście, eee, macie jakieś witki. Wiesz, żeby się okładać po plecach dla lepszego czyszczenia.
- Mamy gąbki
. - Charlie sięgnęła po dziwny kłębek i zanurzyła go w wodzie. Uniosła go wyżej i wycisnęła. - Ja mam nawet mydło. - Wskazała na lekko różową kostkę leżącą przy wannie. Odłożyła gąbkę i zakręciła wodę. - To dasz się nauczyć, jak kąpiemy się współcześnie.


Kobieta podniosła się i podeszła do niego. Powoli sięgnęła do upięcia na szyi. Widział jej skupione, czułe spojrzenie. Czuł to. Charlie była podatna. Pewnie jeszcze jedno picie jego vitae i stanie się jego ghulicą. Poczuł ulgę na szyi gdy Ascot tie został rozwiązany. Faktycznie eleganckie coś zniknęło z jego szyi. Śliczna dziewczyna, szczególnie nago, zgrabna oraz namiętna, choć na dworze niekiedy wolał kobiety nieco bardziej oddające się męskiej przewadze, takie biedne, niewinne księżniczki. Ale też jako znany uwodziciel, królewicz orkadzki, siostrzeniec króla Artura, częściej spotykał właśnie takie damy. Ponadto lubił odmianę, kobiety niczym barwy rozmaitych kwiatów. Charlotte stanowiła piękną czerwień, ale czyż róż choćby także nie jest śliczny? Ale ghulica … właściwie nie wiedział, czy chce by była jego ghulicą. Polubił Charlie, zaś taka decyzja wiązała się z narzuceniem jej własnej woli. Nie chciał jej tego robić bez jej nie tylko zgody, ale też pełnej świadomości faktu. Póki co jednak, mocno ją ucałował czując ciepło ust oraz pozwalał jej działać tak dokładnie jak tego właśnie chciała. Charlie rozebrała go i odłożyła jego rzeczy na stojące w łazience krzesło.
- Wskakuj do wanny. - Kobieta zaczęła powoli zdejmować własny strój.
Wezwanie damy stanowi rozkaz, jak trzeba to wskoczył, choć mało co się nie pośliznął. Zadudniło uderzenie bosych stóp na metalowym dnie.
- Wskakujesz także? - spytał. - Choć przyznam, że nie rozumiem po co skakać, skoro można normalnie? - spytał trochę dowcipkując.
Woda była przyjemnie ciepła i sięgała wampirowi prawie do kolan. Charli zdjęła gorset i pozostała w samej halce.
- Usiądź, najpierw cię wymyjemy.
- Chętnie
- posłuchał jej wyjątkowo zadowolony. Wanna to świetny wynalazek oraz bardzo dobrze się tam czuł. - Od czego zaczęłabyś mycie?

Kobieta chwyciła gąbkę i zanurzyła ją w wodzie niby wybierając dowolne miejsce w wannie, które dziwnym trafem było blisko jego męskości. Po chwili delikatnie zaczęła oblewać jego ciało. Odchyliła głowę wampira i wycisnęła gąbkę na jego włosy. Wzięła mydło i zaczęła powoli namydlać wystające ponad powierzchnię wody ciało. Widział, że robi to powolutku, uważnie się mu przyglądając. Trochę jakby chciała zapamiętać każdy, nawet najmniejszy skrawek jego ciała.
- Podniesiesz się? - Jej głos był spokojny, widział jednak jak na jej twarzy pojawia się lekki rumieniec.

Gdy wampir wstał namydliła jego nogi, rozprowadzając pieniące się mydło gąbką po ciele. Dłuższy czas omijała okolice jego męskości, by powolutku, wspinając się wzdłuż jego nóg dotrzeć i tam. Jedną ręką namydlała jego pośladki, zataczając na nich duże koła, natomiast drugą ujęła jego męskość. Widział jak obserwuje ją wykonując powolny ruch od podstawy ku czubkowi i tak, aż lekko zaczął twardnieć.
- Zanurz się, opłuczemy cię. - Jej głos był lekko rozpalony, czuł na sobie jej gorący oddech. Słyszał jak jej serce przyspieszyło.
- Cudowna kąpiel, ale mogę się na nią zgodzić tylko w jednym przypadku, że później ja będę mógł umyć ciebie, co ty na to? - spytał Charlotte, która mogła usłyszeć w jego słowach rosnące podniecenie. Widać było, że ten dziwny dla niego moment w wannie, bardzo oryginalny, podoba mu się. Ustawiał się pod jej gąbeczkę, potem zaś pochylił zgodnie z poleceniem kobiety.


Ponętna Charlie powoli opłukiwała mężczyznę.
- Jeśli chcesz. - Uśmiechnęła się, a rumieniec na jej twarzy rozlał się prawie do uszu. - Wymienimy wodę i ja wejdę do wanny, co ty na to?
- Oczywiście, ty tutaj rządzisz. Naprawdę Charlie, aż do chwili, kiedy zacznę cię myć. Wtedy będziesz musiała się poddać mojej gąbce. Uprzedzam panią, że będę ją mył bardzo obszernie. Nie obawia się pani
? - żartował czekając, aż wymieni wodę. Nawet niespecjalnie wiedział, jak to się wszystko robi. Nabiera do wiaderka, wylewa przez okno?
Charlie poczekała, aż wyjdzie, podając mu ręcznik. Odetkała jakiś otworek w wannie i po chwili powstał mały wir i woda zaczęła w nim znikać.
Kobieta zaczekała, aż wszystko spłynie i ponownie odkręciła wodę.
- To kurki. Po lewej jest zimna woda, po prawej ciepła. - odkręciła wodę i znów zatkała otwór w wannie. Naczynie powoli napełniało się wodą, podczas gdy Charlie zdjęła halkę, odsłaniając swoje jędrne piersi. Rozpięła pas trzymający pończochy. Wampir zauważył, że na jej bieliźnie w miejscu gdzie stykała się z jej intymnym kwiatem pojawiła się mokra plamka. Kobieta zakręciła wodę i sama weszła do wanny.
- Zdaję się na twoją łaskę. - Uśmiechnęła się do wampira. Jej sutki sterczały rozkosznie. Uda trzymała złączone, ale on już wiedział że musiała być tam mokra. Nie licząc pojedynczych blizn porozrzucanych po ciele, jej skóra była jedwabiście gładka i biała. Ciemne włosy opadały falami na ramiona i przesłaniały lekko piersi.
- Zabiorę się teraz za ciebie - wziął mydło w dłoń i gąbkę, którą wcześniej był myty. Zaczął od pleców i rąk. Do tego gąbka była świetna. Oczywiście do nóg również, ale wiele części lepiej było myć dłońmi. Choćby piersi. Gaheris mydlił cudownie mięciutkie cycuszki z twardymi końcówkami aż pokrywały się całe bielą. Wspaniałą mydlaną pianą, niezwykle śliską, która czyniła skórę gładka niczym oliwa podczas masażu. Męskie dłonie przemieszczały się po nich, ugniatały je, unosiły, próbowały uchwycić sutki lekko je pociągając. Wszystko to udawało się, ale tylko częściowo. Przypominało więc mycie z pieszczotami i masażem razem wziętym. Tak samo brzuch, pupa i wreszcie jej słodki wzgórek, który zaczął mydlić cudownie pieniąc meszek kobiecych włosków.

Widział, że Charlie powstrzymuje drżenie, jak zasłania dłonią usta by nie wydobył się z nich cichy jęk. Mydlana piana, mieszała się z wypływającymi z jej szparki sokami. Oczywiście dostrzegł to, ale przez chwilę udawał, że nie rusza go jej kobieca reakcja. Mył oraz mydlił otwartą dłonią jej podbrzusze, ciągle jednak leciutko zahaczając płatki okrywające jej szparkę. Leciutko się drażnił, powoli doprowadzając dłońmi do wrzenia. Przynajmniej tak chciał zrobić, chciał by jej wyobraźnia oraz pragnienia splotły się w jedno oraz zareagowały gwałtownie wybuchem rozkoszy. Powoli spłukał mydło puszczając swój paluszek już pomiędzy płatki kobiecego kwiatu. Była mokra, spragniona, on zaś delikatnie pieścił dłonią szukając palcami najwrażliwszego miejsca. Charlie oparła się dłońmi o jego ramiona. Najwyraźniej jej nogi słabły od jego pieszczot.
- Gaheris… - Dała radę wyszeptać cicho. - … ja zaraz... - Oparła rozgrzane czoło o jego ramię. - … zaraz dojdę.
- Wybacz Charlie, ale to chyba nie problem - uśmiechnął się wesoło wzmagając jeszcze działania swoich paluszków właśnie tam, gdzie poczuł, iż najmocniej odbiera pieszczoty. Zaś jego usta pieściły jej pachnące mydłem ciało. Kobieta jęknęła cicho i już całym ciężarem naparła na wampira. Gaheris poczuł jak zaciska się na jego palcach, a jej paznokcie wbijają się w jego ramię. Ooo, jak to miłe. Cieszył się, iż daje jej tyle przyjemności. Widać było, jak miły jest dla niej dotyk jego palców. Ruch, który pieści jej kobiece wdzięki, który dotyka wszystkich miejsc, mogących dać jej rozkosz. Gaheris, doświadczony dworski kochanek, znał te miejsca, bezbłędnie wyczuwał to, co sprawiało jej przyjemność. Kiedy dochodziła, właśnie tam koncentrował swoje działanie, tylko robił to jeszcze szybciej, nawet jeśli próbowała się na nim zacisnąć. Jego palce były nasączone jej soczkiem. Śliskie, wilgotne, nawet ściśnięte mocno wewnętrznymi mięśniami pochwy poruszały się w niej, zaś jego zęby, wysunięte kły wgłębiły się w jej ciało, nie wysysając, ale dając dodatkową rozkosz. Charlie ugryzła jego ramię powstrzymując okrzyk rozkoszy. Poczuł jak jej ciało zadrżało, a biodra zaczęły, mimo orgazmu którego doświadczyła przed sekundką, napierać na jego palce. Uśmiechnął się. Gdyby potrafił transponować swoje ciało, jego palce, albo nawet cała dłoń zmieniłaby się właśnie w coś, co jeszcze bardziej powiększyłoby jej rozkosz. Ponieważ jednak nie potrafił tego, przeciwnie do niektórych wampirów, zdecydował się użyć Akceleracji. Męska dłoń zaczęła poruszać się w niej szybko, bardzo szybko, znacznie szybciej niżeli potrafiłby osiągnąć najszybszy człowiek.
 
Kelly jest offline