Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2017, 21:48   #1
Luwinn
 
Reputacja: 1 Luwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputację
[Fantasy] Oczyszczenie

To był chłodny, pochmurny dzień. Zasłaniające niebo chmury, utworzyły nad okolicą grubą czapę, zlewając się ze sobą w szarą barierę nie przepuszcząjącą ani jednego promienia słońca. Wiatr szarpał połami odzień mieszkańców miasta przechadzających się ulicami i wprawiał w ruch wiszące na wieżach chorągiewki. Cały ruch w Stapletown, był natomiast nadzorowany przez miejskich strażników, których czujny wzrok wychwytywał każdy ruch. Panował tutaj taki porządek, jak nigdy wcześniej. Ład ten, przypominał nieco warunki panujące w klasztorach, gdzie każdy członek znał swoje obowiązki i miejsce w hierarchii.
Nad tym wszystkim, górował sam Rodrig z Boudeville. Człowiek, wysłany tutaj z ramienia Inkwizycji. Jego czerwonym, budzącym respekt płaszczem powiewał wiatr. Twarz zaś, ukrytą miał w kapturze. Bacznym wzrokiem obserwował okolicę, stojąc na znajdującym się niedaleko ratusza podwyższeniu. Nikt z mieszkańców, nie odważył się w tej chwili tam pojawiać. Nawet strażnicy miejscy udawali, że zajęci są w tym czasie patrolowaniem innej części miasta, byle tylko nie musieć narażać się na przeszywający wzrok samego inkwizytora i jego ludzi, z którymi przybył do miasta.
Właśnie w tej chwili, podszedł do inkwizytora jeden z budzących lęk rębajłów i uklęknął na jedno kolano. Sam Rodrig wręczył mu natomiast bez słowa pismo, z którym ten czym prędzej udał się w stronę miejscowych koszar.

Jednymi z ludzi, którzy odważyli się stanąć po stronie zwykłych mieszkańców, byli natomiast Berrim, Felix oraz Morhali. Cały dzień zajęci byli swoimi sprawami, lecz wieczorem, jak zawsze pod koniec tygodnia spotkali się w tawernie "Duma Drwala", znanym wśród lokalnych ośrodku buntu wobec inkwizycji. Jej właściciel, zgodził się by w piwnicach odbywały się spotkania ruchu oporu. Był to otyły, łysy mężczyzna o wiecznie zaczerwienionej twarzy i wesołym wzroku, który swoją osobowością zawsze pozyskiwał sobie sympatię.
Wszyscy pili, jedli lub grali w kości by odpocząć po całym dniu wytężonej pracy. Muzyka grała głośno a co niektórzy, ostro wstawieni bywalcy przybytku tańczyli czy próbowali obłapywać zręcznie przemieszczającą się pomiędzy pełnymi ludzi stołami kelnerkę. Oczywiście, zgodnie z obowiązującym prawem, zakrywała swoje bujne włosy chustą, lecz i tak nie odejmowała jej ona uroku.
Berrimowi, Felixowi oraz Morhaliemu nawet nie przyszło do głowy, że właśnie teraz złożą im wizytę niespodziewani goście. Nagle bowiem, do budynku weszła straż miejska w towarzystwie jednego z rębajłów inkwizytora. Muzyka gwałtownie ucichła a cała sala stanęła w bezruchu. Wszyscy utopili wzrok albo w kuflu piwa, albo też w misce czy stole. Dowódca zbrojnych podszedł do lady.
- Ty jesteś właścicielem tego burdelu? - zapytał szorstkim głosem stojącego za ladą i czyszczącego właśnie kufle mężczyznę.
- Tak, to ja panie. - powiedział, odkładając pospiesznie kufel i kłaniając się. - Ale to nie żaden burdel tylko tawerna. Ludzie lubią się bawić, a ja daję im miejsce gdzie mogą to robić po całym dniu pracy.
Dowódca zbrojnych prychnął z pogardą po czym splunął na podłogę.
- W imieniu inkwizytora ja i moi ludzie zabierają cię na przesłuchanie. Wyprowadzić! - krzyknął dla efektu wysłannik Rodriga z Boudeville, a dwóch strażników czym prędzej wyskoczyło do przodu by pochwycić właściciela tawerny.
Otyły mężczyzna nie stawiał oporu kiedy członkowie miejskiej straży go wyprowadzali.
Chwilę po tym, postawny mężczyzna siedzący wcześniej na sali kiwnął głową na Berrima, Felixa oraz Morhaliego i wraz ze swą towarzyszką udali się do piwnic karczmy.
 
Luwinn jest offline