Nieco wcześniej: -Celowniczy, te przeklęte krasnoludy pokonały nas! - Rzekł cichym szeptem ładowniczy. -Musimy ich przechytrzyć! - odparł Celowniczy.
-Niby jak? Przejęli działo i na dodatek każą nam je załadować. - odparł ładowniczy szepcząc.
-Dokładnie! Nie znają się na działach. Załaduj je podwójnie... czekaj, potrójnie. A kulę włóż na odwrót!- Szepnął celowniczy ukradkiem.
-Sprytne! Jak tylko spróbują wystrzelić z bombardy, to ta eksploduje. - Rzekł zadowolony ładowniczy.
W tejże chwili:
Telchar z uśmiechem na ustach odpalił zapalniczkę, którą znalazł w kieszeni dowódcy. Przysunął płomień tak, aby odpalić armatę.
BUUUUUUMMMMM! Głosna eksplozja przetoczyła się lasem. Stojący dookoła zobaczyli jak Telchar leci w powietrze wyrzucony w górę siłą eksplozji. [-5 Żyw]
W tym samym momencie Basima wykończyła Celowniczego i Dowódcę.
Okiennice chatki uchyliły się. Przez okno wyglądał Mariusz. Miał zaspane oczy i naciągniętą na głowę szlafmycę, ale jak tylko zobaczył co się święci zawołał Krzysztofa. -Masz tu worek z pieniędzmi i leć złożyć je na ołtarzyku śmierci!- Polecił. -Przywołaj demona, aby zniszczył naszych nieprzyjaciół. - Dodał.
Krzysiek nie oglądając się dwa razy wyszedł tylnym wyjściem i pognał leśnym duktem taszcząc na plecach worek z monetami.
W tym samym czasie Mariusz zniknął w sieni, aby po chwili pojawić się na powrót w oknie. W ręku trzymał muszkiet. Oparłszy go o parapet począł celować w waszym kierunku.
Ostatnio edytowane przez Mortarel : 09-04-2017 o 00:48.
|