Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2017, 21:52   #99
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Turbodiesel spojrzał na Matuzalema. Astropata wyglądał na pogrążonego kompletnie w transie. Nie wiadomo ile miało to potrwać - według tego co wcześniej mówił Matuzalem może to zająć minutę, może więcej. Nie wiadomo ile czasu mieli na pewno.
Rzucił jeszcze spojrzenie na Inkwizytora, ale ten tylko obserwował badawczo podwładnych, nic nie mówiąc. Czy był, aż tak pewien swego, że nie obawiał się otoczenia i rozstrzelania? A może miał aż tyle zaufania w umiejętności podwładnych, że ci wyjdą z każdej opresji?

+ Przygotuj ewakuację. Dokonaj sabotażu wszystkiego co może nam przeszkodzić w dotarciu na powierzchnię. Usuń ślady naszej obecności.+ rzucił na voxie eks-komisarz.
+ Załatwione. + odparł były Tryb.

***

Agenci Inkwizycji musieli odeprzeć szturm armsmenów uzbrojonych w tarcze abordażowe, strzelby i miotacze ognia. To co zadziałało przede wszystkim na korzyść inkwizycyjnych to brak odpowiedniego oświetlenia. Parę granatów ciśniętych ponad tarczami zdołało porozbijać nacierające formacje, a kilka celnych serii z automatów pozwoliło uspokoić sytuację na parę chwil. Obawa była jednak taka, że w pewnym momencie do walki ruszą nie tylko milicjanci, ale także załoganci.

Matuzalemowi zajęło dobre parę minut łamanie Kapitana Rodrigo Gomeza, zanim w końcu ceremonialnie Astropata wpakował mu kulę ze swojego Emperor's Goldena. Kunsztownie wykonana handkanona przez chwilę jeszcze dymiła, po czym zabójca zakręcił nią na palcu i schował sprawnym ruchem do kabury pod ciuchem roboczym.

Informacje pobrane. Usuń ślady naszej obecności tutaj. Niech Duchy Maszyny pozostaną nieposłuszne wobec załogi.

Po nadaniu krótkiej wiadomości telepatycznej Matuzalem skinął głową pozostałym. Najwyższy czas było się wydostać z Obrońcy Farcast.

***

Pablo zaciągnął się skrętem Białej Próżni i wypuścił obłoczek dymu. Ale i to niewiele pomogło. Ktoś sprzątnął całą wyższą kadrę dowodzenia na okręcie, odciął komunikacje, pogasił światła i ostro zrypał masę rzeczy na okręcie. Problem polegał na tym, że władza na Farcast niedługo się zapyta “czemu Pablo i jego ludzie nie zdołali zapobiec temu pierdolnikowi?”. Ano i tak fartem było to, że nie sprzątnięto go - wykręcił się od spotkania tym że “musiał pomóc bosmanowi w przeprowadzaniu akcji dyscyplinarnej”. Na zebraniu i tak Pablo musiałby wysłuchać tego jak ten pierdolony Gomez udaje zainteresowanie sprawami okrętu.
Pierdolony gnój, dobrze, że nie żył.
Gorzej że teraz Pablo musiał zrobić sobie dupochron. Posłał ludzi, aby zajebali zamachowców, ale najprawdopodobniej to oni zostali zajebani. Skoro ktoś już się pokusił na infiltrację okrętu to raczej nie byle pierdoły. W sumie ostatnio ktoś bąknął, że na powierzchni jest pierdolnik przez jakąś bandę pojebów, która próbuje robić konkurencję dla Pueblos.
Pablo cisnął resztkę skręta na podłogę i roztarł ją butem.
Pierdolone Farcast. Mógł wylecieć do innego systemu, ale nie... “Zostań Pablo, mówili. Załatwimy ci dobrą posadę na okręcie, mówili.” Srał was pies.
Najgorsze to było to że już ludzie zaczęli panikować i nawet ktoś odpalił kapsułę ratunkową. On też by wskoczył, gdyby nie to że jakby go znaleźli to by musiał się tłumaczyć z dezercji i czemu pozostawił posterunek. Kurwa mać. Może dlatego że nie chciał ginąć?
- Sir? Wszystko w porządku? - w świetle świeciglobusów Miguel był ledwie rozpoznawalny.
Pablo złapał się na tym że sięgał już po kolejną Białą Próżnię.
- Ktoś cokolwiek zameldował?
- Nie, sir. Drużyny albo albo muszą przebić się przez grodzie albo giną w starciu z agresorem.

Pablo spojrzał nieprzytomnie na swojego podkomendnego. Kto jak kto ale Pierwszy Zbrojny nie powinien tracić głowy. Tak… nie powinien. I jeszcze ten cholerny Miguel… dupowłaz-idealista. Wszystko jak od linijki, ale jak tylko.
- Hangary, główne grodzie, mostek, generatorium… obstawione?
- Tak jest! Kazałem dozbroić też załogantów i bronić im poszczególnych sekcji.
- Dobrze.
- Jakieś dalsze rozkazy? Może ruszymy zapolować na tamtych?

Pablo miał ochotę zdzielić tego szczyla w pysk za takie sugestie, ale opanował się. Strach pomyśleć co by się działo, gdyby nie wypalił tej Próżni. Z drugiej strony… czy naprawdę wykręciłby się z tej kabały nawet jakby przeżył?
- Nie. Muszą się wydostać poza statek. A zaraz przybędzie wsparcie. Techklechy już nadali komunikat do pozostałych.
Porucznik tylko skinął głową i zasalutował. Pablo odprowadził młokosa wzrokiem, kiedy ten odszedł do grupy zabezpieczającej pokład z kapsułami.
Pierwszy Zbrojny zachował kamienną twarz. Zwrócił wzrok ukradkiem w stronę kapsuł.

***

Korytarz oświetlały światła awaryjne i świeciglobusy które armsmeni i załoganci zdołali rozłożyć. Kiedy tylko zaczęli tracić kontakt na voxie kablowym z pobliskimi drużynami Miguel wezwał pozostałe oddziały, aby przybyły ze wsparciem. Jego podwładni skupili się przy włazach, przejściach i zakamarkach, aby powstrzymać marsz wroga do kapsuł desantowych. Miguel czuł ciarki na plecach. Wróg przemieszczał się błyskawicznie, jakby nie musiał w ogóle odpoczywać. Jeżeli zdołają go przytrzymać chociaż parę minut, dotrą pozostałe oddziały i liczebnością zdołają zalać cholernych agresorów.
Ci jednak okazali się ponad zdolności planowania Miguela.
Para granatów dymnych przeleciała z głębi korytarza i upadła w pobliżu jego ludzi. Zaraz wszystko zostało pochłonięte przez całun dymu a potem…
… a potem przyszła Śmierć.

***
Morgenstern uniósł pięść z wyprostowanym kciukiem. Commando Inkwizycji podzieliło się na dwie kapsuły. Ich technomanta ustawił pozostałe tak, aby zostały wystrzelone razem z nimi. Kilka stanowisk było jednak pustych - prawdopodobnie ktoś z załogi spanikował i uciekł. Było to chyba najrozsądniejsze wyjście, biorąc pod uwagę, że obrońcy pokładu polegli co do jednego. Ciała w straszliwym stanie leżały na podłodze. Wyciekająca z nich krew spływała tworząc upiorne kałuże i cieki.
Każda grupa dostała odpowiednie koordynaty na punkt zborny. Ponadto każdy pamiętał gdzie znajduje się ich kryjówka i w razie czego jakim kanałem się komunikować.
Pozostawało tylko teraz się modlić do Imperatora o to, aby dywersja z wystrzeleniem wszystkich kapsuł i sabotaże na okręcie flagowym floty systemowej wprowadziły tyle zamieszania, że uda im się wymknąć z ewentualnej obławy. Niestety oślepiając załogę oślepili także siebie na ostatnią fazę operacji.
- Imperator chroni. - mruknął Inkwizytor Jethro Sejan uruchamiając kapsułę ratunkową.
 
Stalowy jest offline